czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 57.

*

W klubie był hałas. Nic dziwnego.
Postanowiłyśmy wyjść na zewnątrz, co prawda nie byłam pewna kim jest idąca obok mnie blondynka, ale pocieszałam się tym, że ochrona będzie obok.

Widząc jej wzrok mogłam podejrzewać jedno - ta rozmowa nie przyniesie nic dobrego.

-Chyba się nie znamy, prawda?
-Nie, a szkoda. Powinnaś mnie kojarzyć. - Zaśmiała się. -Zuza? - Spytała całkiem ładna blondynka.
-Tak, ale znamy się? - Byłam zdezorientowana, obca dziewczyna, której nawet nie kojarzę zna moje imię? Y...
-Nie. Na szczęście nie. - Była przerażająco spokojna, a coś w jej spojrzeniu sprawiało, że czułam się niekomfortowo.
-O co chodzi?
-Nie udawaj...Naprawdę nie wiesz kim jestem?
-Nie pytałabym bez powodu. - Zaczęła denerwować mnie swoją udawaną obojętnością, dlatego mój ton nie był taki, jak na początku.
-Malwina. Dziewczyna Kamila.
-Dziewczyna Kamila? - Ok, ok, znam wielu Kamilów, no może nie wielu, ale kilku i...Och, wiem, wiem, wiem. Nie chodzi o przypadkowego Kamila, ale tak może powiedzieć każdy, prawda?
-Dokładnie tak.
-Może wyjaśnisz o jakiego Kamila chodzi.
-Kochanie, nie udawaj. Mówię o twoim chłopaku. Wiem, że jesteście razem.  To znaczy...Tak ci powiedział... - Kolejny raz zaśmiała się, a ja w tym momencie poczułam niepokój, a może nawet złość.
-Chyba powinnaś zmienić informatora, bo masz słabe info. - Uf. Udało mi się powiedzieć to zupełnie spokojnie.
-Hah. I tak wiem swoje. Niestety on lubi zmieniać zabawki, teraz trafiło na ciebie... - Zmierzyła mnie wzrokiem.
-Nie bardzo rozumiem dlaczego tu przyszłaś.
-Chciałam tylko sprawdzić, kim teraz bawi się mój facet. - Zaśmiała się ponownie mierząc mnie wzrokiem. - Ale chyba niepotrzebnie. - Zrobiła małą przerwę spoglądając mi w oczy. I jedyne, co mogłoby mnie przytłoczyć to jej pewność siebie, ale w tej chwili sama spowodowała to, że ja byłam równie pewna siebie. - Myślałam, że jesteś bystrzejsza, a ty biedulko, o niczym nie wiedziałaś. Nie martw się, nie ty pierwsza, nie ostatnia. Ale sądziłam, że wybrał coś lepszego. - Zmierzyła mnie po raz ostatni wzrokiem, odwróciła się i ruszyła przed siebie.
-Młodszy model zawsze jest lepszy.

I tego się nie spodziewała. Ja też nie sądziłam, że mogę powiedzieć coś takiego.
Miałam tylko nadzieję, że mój głos brzmiał normalnie, bo to, co działo się we mnie po usłyszeniu jej słów trudno opisać.

Tak. Wiem. Nie wiem na pewno, czy to prawda, ale....

Wyobraź sobie taką sytuację. Nie da się spojrzeć na to zupełnie spokojnie. No nie da się.

Usiadłam na murku tuż obok wejścia do klubu i  tak naprawdę nie miałam pojęcia, co zrobić.

Wierzyć. Nie wierzyć.
Zadzwonić do niego. Nie zadzwonić.

-Zuza, wszystko gra? - Ukucnął obok mnie Damian, jeden z ochroniarzy.
-Nie. - Spojrzałam na niego. - To znaczy...
-Dobrze się czujesz? Kto to był?
-To...? Nie mam pojęcia. - Odpowiedziałam wchodząc do klubu i bez żadnego słowa od razu skierowałam się na tył, gdzie wyszłam na parking.



-Klaudia, Zuza już wróciła? - Spytała Agata.
-A nie wiem, nie widziałam jej, a co?
-Nic, ale przyszła jakaś laska chciała z nią gadać.
-Jaka laska?
-Nie wiem właśnie. Miałam po nią iść jakby nie wróciła, ale Damian mówi, że weszła do klubu, a nigdzie jej nie ma.
-Może...?
-Parking! - Rzuciły razem i od razu tam poszły.

Kiedy wyszły zobaczyły swoją przyjaciółkę siedzącą na schodach.

-Zuza, kto to był? - Aga usiadła po jej prawej stronie.
-Malwina. - Uniosła głowę i dopiero wtedy zauważyły jej oczy. Czerwone i mokre od łez.
-Malwina? Ale kim ona jest? - Klaudia ukucnęła przed Zuzą.
-Dziewczyna Kamila.
-Co? - Zdziwiona Aga spojrzała na Klaudię. Obie na chwilę zaniemówiły.
-Nie, Zuzka, ja nie wierzę.
-Dokładnie, Klaudia ma rację.
-Każdy może tak powiedzieć.
-Właśnie, niby dlaczego...
-Skończcie. A niby dlaczego nie!? Dlaczego miałaby kłamać!?
-Wierzysz jej?
-Nie wiem, Klaudia, nie wiem. Nie wiem komu wierzyć.
-To chyba oczywiste, że Kamilowi, a nie jej. Powinnaś z nim pogadać.
-To nie jest takie oczywiste, Aga. Może wcale się z nią nie rozstał? Skąd możemy to wiedzieć? Widzę go zaledwie kilka dni w tygodniu, jaką mogę mieć pewność, co dzieje się wtedy, kiedy nie jesteśmy razem. Może naprawdę jestem tylko zabawką, w dodatku, jak dała mi do zrozumienia, brzydszą.
-Teraz przesadzasz. Może nie znam go zbyt dobrze, ale Kamil taki nie jest.
-Aga...
-Dziewczyny, co się dzieje? - Przerwał jej głos Tomka.
-Nic, nic. Zaraz wrócimy do pracy. - Odpowiedziała brunetka, co było błędem, bo akurat w jej przypadku Tomek od razu zauważył, że jest coś nie tak.
-Zuzka, płaczesz? - Od razu przysiadł obok po jej lewej stronie.
-Nie no, no co ty... Coś mi do oka wpadło i tyle.
-Jasne. Pokaż mi się. - Delikatnie obrócił jej twarz w swoją stronę. - Zuzol, co się stało? - Po jego pytaniu po raz kolejny przestała panować nad swoimi emocjami i rozpłakała się. Tomek widząc łzy na twarzy swoje siostry od razu miał ochotę policzyć się z tym kto je spowodował, wiedział jednak, że najpierw musi dowiedzieć się co się stało. - Dziewczyny, co jest?
-Przyszła jakaś typiara, chciała rozmawiać z Zuzą, powiedziała, że jest laską Kamila i tyle.
-Aga, powiedz, że żartujesz.
-Tomek, a wygląda jakby żartowała? - Spytała Klaudia wstając ze swojego miejsca.
-Przecież to bzdura. - Kiedy to usłyszał nawet przez chwilę nie uwierzył, że to prawda. Znał Kamila już jakiś czas, a przez ostatnie wydarzenia w jego życiu mógł nazwać go przyjacielem.
-Następny. - Zuza wstała i oparła się o barierkę. - Skąd niby ta pewność?
-Bo to mój przyjaciel, Zuza. Nie zrobiłby takiego czegoś. Malwina, tak?
-Skąd wiesz?
-Nieważne. Powinnaś porozmawiać z Kamilem. Ona zrobi wszystko żeby rozwalić wasz związek. I zanim cokolwiek zrobisz to pogadaj z nim. - Wstał i skierował się do wejścia.
-Tomek. - Zawołała.
-Co?
-Mogę już iść do domu?
-Zadzwonisz do niego?
-Jutro.
-Odwiozę cię. - Powiedział już spokojniej.
-Dzięki. - Ten tylko pokiwał głową i zniknął za drzwiami.



>>>>>>>>>>>>>>>>>


57.
Czas ucieka, a ja jakoś nie mogę się skupić i wrzucić rozdziału na bloga ;)
Dzięki za komentarze i mam nadzieję, że rozdział się spodoba, bo przyznam, że pomysłów u mnie, jak na razie, maluśko :P ale zobaczymy :)

Co u Was? :)) Ja zaczynam odliczać dni do wakacji(znowu :P), spotkania z siostrą <333 i konceeertuuuu(już za chwilę) <3333 


I ASK!!!  Ale ostatnio jakoś mało Was i na blogu i na ask'u :((((


Do napisania :))

piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 56.

*

Kilka dni później Kamil grał na festiwalu w Jarocinie. I chociaż powiedziałam mu, że mam inne plany i nie ma takiej opcji żebym z nim pojechała to...Już dawno umówiłam się z jego bratem.
Więc zrobiliśmy mu niespodziankę.
Cieszył się, cieszył. Nawet bardzo. Ja zresztą też.
Moja siostra nie byłaby sobą gdyby nie wywinęła jakiegoś numeru i tak właśnie okazało się, że też wybrała się na festiwal, tyle, że ze swoją ukochaną przyjaciółką.
Uprzedzę pytanie - nie, rodzice nie wiedzieli. W pierwszej chwili miałam ochotę zrobić jej awanturę i zadzwonić do taty żeby je odebrał. Miały szczęście, że byli ze mną Kamil i jego brat, którzy to przekonali mnie żeby odwieźć je do domu i potraktować Igę bardziej, jak koleżankę i nie robić afery. Mieli słuszne argumenty, a ja przez chwilę chyba zapomniałam, że niedawno też miałam naście lat i robienie zakazanych rzeczy sprawiało większą frajdę.
Ale Iga chyba to doceniła, bo dziękowała mi kilka razy.


W międzyczasie spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu, ja nadal pracowałam w klubie, tak samo dziewczyny, jedyną zmianą był zbliżający się ślub Moniki i Tomka.

I wyjazd chłopaków. Grześka i Pawła.
Co było jedynym smutnym wydarzeniem w ostatnim czasie. Cały dzień po ich wyjeździe spędziłam z Kamilem i od razu dodam, że w większości ten dzień przepłakałam i na nic były tłumaczenia, że przecież Londyn to nie koniec świata i że za kilka miesięcy możemy ich odwiedzić. Dodatkowo nie miałam pojęcia dlaczego tak nagle na to się zdecydowali, bo ani oni, ani nikt inny mi tego nie wyjaśnił.


Dwa tygodnie później był Woodstock. Tu akurat od dawna miałyśmy z dziewczynami plan żeby się tam pojawić.
I z tego powodu, że chciałam spędzić tam całe trzy dni Kamil nie był zadowolony, ale to, że spędzimy razem pierwsze dwa dni bardzo mu odpowiadało.
Kamil z zespołem grał w pierwszy dzień i WOW! Podobało mi się, poza tym on był tak szczęśliwy, że jego radość udzielała się każdemu.
Nawet nie wiedziałam, kiedy, a minęły pierwsze dwa dni. On pojechał na kolejny koncert, a ja przez chwilę miałam ochotę odpuścić następny dzień, bo było mi najzwyczajniej w świecie przykro, że nie będziemy razem przez kilka dni.

Ale zostałam!
I bardzo dobrze, bo szybko zapomniałam o wszystkich smutkach i bawiłam się dalej.
W ostatni dzień przyjechał do nas Tomek. Utrzymywał oczywiście, że to tylko po to żebyśmy nie cisnęły się w pociągu, ale prawda była taka, że chciał się załapać chociaż na jeden dzień festiwalu.
Dla nas lepiej.
W sobotę wieczorem, a właściwie to w niedzielę nad ranem wróciliśmy do Wrocławia, popołudniu Tomek zaprosił Agę, Klaudię i mnie do niego i Moniki na obiad.
Po kilku spotkaniach mogę powiedzieć, że się polubiłyśmy.
Wieczorem czekała nas praca, ale mimo niewyspania byłyśmy w świetnych humorach.

A jeszcze bardziej cieszył mnie nadchodzący tydzień.
W piątek Kamil miał wystąpić na ORF. I kiedyś, kiedyś, dawno wspomniałam, że fajnie byłoby się tam wybrać.
No i boom. Namówił mnie. Ale festiwal był tylko jednym argumentem, a kolejnym było to, że miał wrócić dopiero we wtorek.

Zastanawiałam się tylko, kto cieszy się bardziej. Po jego telefonie nie miałam wątpliwości - on.

A wspominałam, że dostałam własną kurtkę na jego motor? Hah, tak, właśnie tak. Był mega szczęśliwy, kiedy stwierdziłam, że jeśli chodzi o jazdę na motorze to ja bardzo chętnie. Bo tak było, może prowadzenie to nie, ale jako pasażer - jak najbardziej, tym bardziej, że kiedy Tomek miał motor to prawie nigdy nie chciał mnie ze sobą nigdzie zabrać. Z Kamilem było zupełnie inaczej, ostatnio byliśmy razem nawet u jego dziadków - było bardzo miło.


I kiedy pakowałam ostatnią rzecz do mojej walizki, a Kamil siedział na moim łóżku zaczął rozmowę całkiem poważnym tonem.

-Zuzka, muszę ci coś powiedzieć.
-Co takiego? - Spytałam nie przerywając pakowania.
-Ale usiądź na chwilkę.
-Ok. - Odłożyłam do walizki kolejną koszulkę i usiadłam naprzeciw niego. - O co chodzi?
-Chcę ci o czymś powiedzieć, ale obiecaj, że się nie zdenerwujesz. Ani nie zezłościsz. Ani nic. Obiecasz?
-Ale...
-Nie zadawaj pytań. - Chwycił moją dłoń.
-Ok, powiedzmy, że obiecuję. -  Odpowiedziałam niepewnie.
-Pamiętasz ten dzień, który spędziliśmy z Kondziem?
-Pamiętam. - Mimo, że cały czas zataczał kciukiem kółka na mojej dłoni to okropnie bałam się tego co usłyszę.
-Kiedy wracaliśmy pomyślałem, że chciałbym gdzieś wyjechać. Chociaż na chwilę. Z tobą. Tak żebym nie musiał martwić się, czy ktoś nas zobaczy, zrobi zdjęcie. Żebym mógł tulić i całować cię na każdym kroku i cały czas trzymać cię za rękę. Rozumiesz?
-To, co mówisz tak, ale nie bardzo wiem dlaczego.
-Chciałbym żebyś ze mną wyjechała. Tunezja. Tydzień. - Musiałam być naprawdę mocno zdziwiona. - Zuzka, powiedz coś.
-To chyba nie jest najlepszy pomysł, Kamil.
-Dlaczego?
-Zacznijmy od tego, że zwyczajnie nie mam kasy na taki...
-Stop! Zuza, możesz nie widzieć w tym pieniędzy? Spójrz na to z innej strony, ja wiem, że jest nam fajnie tak, jak jest, ale tak naprawdę nie mamy zbyt wiele czasu dla siebie. Dla naszego związku. Na dłuższą metę nie damy tak rady. Dajmy sobie ten tydzień.
-I naprawdę uważasz, że to najlepszy pomysł? - Nie mogłam powiedzieć, że uważałam to za zły pomysł, ale zwyczajnie nie mogłam się na to zgodzić.
-Tak. Tak, Zuzia. I możesz zaprzeczyć, ale uważasz tak samo. Nie pamiętasz? Rozmawialiśmy o tym. - Miał rację. Miał całkowitą rację, mimo to było trudno to powiedzieć.
-Kamil... Stawiasz mnie w trudnej sytuacji.
-Wystarczy, że się zgodzisz.
-To nie jest takie łatwe. - Spuściłam głowę.
-Dlaczego?
-Co powiem rodzicom? Wyjeżdżam z Kamilem, ale to nadal tylko mój przyjaciel?
-A nie łatwiej powiedzieć im prawdę? - Delikatnie uniósł mój podbródek.
-Nie znasz ich. - Odpowiedziałam całkiem szczerze. - Nie znasz mojego taty.
-Ostatnio wydawał się całkiem sympatycznym gościem, więc...
-I taki jest. Dopóki nie dowie się, że jesteśmy razem. Przerabiałam to już i wiem, że może to zniszczyć. - Wstałam i podeszłam do okna opierając się o parapet.
-Zniszczyć? Nie ma takiej opcji. - Stanął za mną. - Aniołku, na to nikomu nie pozwolę. Możesz być pewna. - Objął mnie i cmoknął w głowę.
-Ok. - Powiedziałam cicho.
-Co?
-Ok, zgadzam się. -  Stanęłam przodem do niego. - Cokolwiek się stanie to mam nadzieję, że będzie tak, jak mówisz. - Powiedziałam przejeżdżając palcami po łańcuszku na jego szyi.
-Nie masz pojęcia, jak się cieszę. - Na jego twarzy znowu pojawił się uśmiech i przytulił mnie tak, jak zawsze, czyli prawie, jak zwykle, za mocno.
-Skończę się pakować i możemy się zbierać. - Stając na palcach cmoknęłam go w policzek i ruszyłam w stronę szafy. - Kamil... - Przystanęłam spoglądając na niego przez ramię.
-Słucham? - Odwrócił się w moją stronę.
-Jeśli nagle przestanę się martwić, a zacznę cieszyć to będzie dziwne?
-Dziwne? Nie no...Czasem tak masz. - Nie musiał czekać na moją reakcję, bo już po chwili wisiałam na jego szyi, nie obyło się też bez pisku, ale akurat w tym wypadku zadziałało to na niego zupełnie pozytywnie.


 I tak minęły nam kolejne dwa tygodnie.

Powiedziałam rodzicom o tym, że jestem z Kamilem. Jak to przyjęli? Tak, jak myślałam. Mama zupełnie spokojnie, tata wściekł się, trochę pokrzyczał i tyle było z rozmowy z nim, stwierdził, że mam to przemyśleć, bo będę żałować, itd. - jak zawsze.

A nasz wyjazd..?
Mogłabym o nim opowiadać i opowiadać. Było cudownie, nawet nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobrze. Miałam też wrażenie, że dotarliśmy do punktu w którym nie można być bliżej siebie. Spędzaliśmy ze sobą coraz więcej czasu, a każdy kolejny dzień sprawiał tylko, że chcieliśmy spędzać razem jeszcze więcej czasu i niemal każdą chwilę i tak też było.

Właśnie kończył się ostatni sierpniowy weekend.
Głównym tematem i w pracy i rodzinie był zbliżający się wielkimi krokami ślub Tomka. Na szczęście moimi ostatnimi zmartwieniami w tym temacie było odebranie sukienki, która wymagała małej przeróbki.
I kiedy zadowolona stałam za barem sądziłam, że to mój jedyny problem. Byłam tego pewna.

Myliłam się.
Bardzo mocno myliłam.

-Zuza, jakaś laska chce z tobą gadać. - Aga wskazała na blondynkę stojącą przy schodach. Pomachała do mnie z uśmiechem.
-Kto to jest?
-Nie mam pojęcia, ale powiedziała, że to bardzo ważne i nie może czekać. - Po tych słowach przewróciłam tylko oczami.
-Dobra, jakbym nie wróciła za pięć minut to przyjdź, ok?
-Chyba nie będziesz się z nią biła? - Spytała poważnym tonem.
-Pewnie, że nie, osiołku.  - Zaśmiałyśmy się. - Zresztą chyba nigdy nie biłam się z dziewczyną, nie?
-Nie licząc mnie i Klaudii w podstawówce to nie, nie biłaś się z dziewczyną.
-Oj, weź...Tak na poważnie mówię. Wracając do niej to nie wiadomo, co jej w głowie siedzi.
-A....Chyba, że tak.

W klubie był hałas. Nic dziwnego. Postanowiłyśmy wyjść na zewnątrz, co prawda nie byłam pewna kim jest idąca obok mnie blondynka, ale pocieszałam się tym, że ochrona będzie obok.

-Chyba się nie znamy, prawda?
-Nie, a szkoda. Powinnaś mnie kojarzyć. - Zaśmiała się.

Widząc jej wzrok mogłam podejrzewać jedno - ta rozmowa nie przyniesie nic dobrego.



>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>



56.!
Jest. Długa przerwa. Powód? Wyjazdy. Najpierw skończył się mój internet w tel, później okazało się, że za naszą granicą moja sieć ma duże problemy z zasięgiem, więc nie miałam jak wejść na bloggera i opublikować rozdział ;)
Ale, ale! Teraz czeka mnie tylko jeden(chyba;p), więc już wszystko wraca do normy.

Więc jestem! I tu i na ASK'U, także pytajcie o co chcecie :D

No i baaardzoooo dziękuję za komentarze!!! Oby tak dalej! :))) Myślę, że jeśli znowu będzie tyle komentarzy co ostatnio to rozdział od razu się pojawi :PP

Ktoś w komentarzu prosił o zdjęcie które mogłoby naświetlić trochę to jak wyobrażam sobie Zuzę ;) może i to dobry pomysł, ale to już od Was zależy - jest sens w tworzeniu nowej zakładki w której pojawiłoby się coś na kształt postaci? :)) piszcie co o tym myślicie :))

Co do rozdziału - jak myślicie? Kim jest ta dziewczyna? :PP Namiesza? A może nie? :D


Do napisania!:**