sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 25.

Patrząc na tą dwójkę można było odnieść wrażenie, że zupełnie nie są zainteresowani swoim towarzystwem, kiedy wzrok obojga skupiony był na telefonach, jednak było zupełnie inaczej.

-Nie mówiłaś, że twój pies nazywa się Bob. - Słysząc to brunetka zaśmiała się, faktycznie o tym nie wspomniała.
-Tak jakoś wyszło. Twój to Marley, ale to przez Boba, nie? - Siedzieli obok siebie, więc widziała zdjęcia, które przeglądał.
-No tak.
-Mój Bob, ale chodzi o tego Budowniczego.
-A....Twój brat, tak?
-Tak, kiedy zaczynał mówić to było pierwsze słowo, które mu wychodziło, zaczął nazywać tak psa, no i już tak zostało.
-I jest Mati i Iga..? - Spytał widząc na zdjęciu Zuzę, przytuloną do niej z jednej strony nastolatkę, a z drugiej małego chłopca.
-Tak, czyli mój brat i moja urocza siostrzyczka.
-O, widzę, że wielka miłość? - Zaśmiał się.
-Nie...Sam wiesz, jak jest z rodzeństwem, tym bardziej, kiedy jest większa różnica wieku. Iga to typowa nastolatka, taka, która, kiedy tylko ma okazję wyrwać się z domu to pierwsze, co robi to nurkuje w mojej szafie i kosmetyczce, ale jak nie próbuje być starsza niż jest to jesteśmy przyjaciółkami.
-Typowo. U nas też nie zawsze było kolorowo, ale z wiekiem się wszystko zmienia.
-To prawda.
-Zobacz, czy to nie wygląda znajomo? - Uśmiechnął się widząc zdjęcie, które zrobiła chwilę temu i wylądowało na jej profilu. Na zdjęciu było jedzenie to samo, które przed chwilą kończyli jeść. Od razu je zalajkował.
-Chyba gdzieś to już widziałam. O nie, zdjęcia na których jestem...Nie lubię tego. - Zaśmiał się słysząc reakcję dziewczyny na zdjęcia, które zaczął oglądać.
-Oho, teraz tym bardziej chcę je zobaczyć.
-Jedna część to głupie zdjęcia z moją siostrą, albo te na których mnie oznacza, kolejna to zdjęcia, które wstawia Aga, chyba tak samo głupie, a ostatnia to jakieś imprezy.
-Haha! Twoja siostra faktycznie wrzuca mnóstwo waszych zdjęć. O, i koleżanka wczoraj imprezowała i się nie pochwaliła? - Wybrał zdjęcie z wczoraj.
-Bo to nie była dobra impreza, zdecydowanie mogłam ją sobie odpuścić.
-Aż tak źle? - Spytał chowając telefon do kieszeni.
-Sama impreza nie, raczej organizator. Strasznie...Specyficzny koleś. - Skrzywiła się.
-A...To takie buty.
-Niestety.
-Niestety?
-Niestety. To jeden z tych kolesi przy których wyczerpuje się moja kreatywność w kwestii wymyślania kolejnych wymówek.
-To chyba mam szczęście.
-Tak sądzisz?
-A nie powinienem?
-No nie wiem, nie wiem...


-To było dziwne. -Stwierdziła, kiedy wyszli z kawiarni i spacerowali rynkiem.
-O czym mówisz? - Spytał spoglądając na dziewczynę idącą po jego prawej stronie.
-Wszyscy cię obserwowali, to znaczy teoretycznie robili to dyskretnie, ale to musi być dziwne, zawsze tak jest?
-Jeśli ktoś mnie rozpozna to tak, ale nie jest tak źle.
-Chcesz powiedzieć, że można się do tego przyzwyczaić?
-Jak do wszystkiego. Ale jest coś, co może cię zmartwić.
-Mnie? - Zdziwiła się.
-Ciebie, ciebie. Serio myślisz, że zwrócili uwagę tylko na mnie? Ta sympatyczna, młoda kelnerka...
-Ta, która poprosiła o zdjęcie?
-Właśnie ta, nie zauważyła nawet, kiedy podałem jej kartę, bo...
-Mogłeś mi tego nie mówić! - Przypomniała sobie wzrok młodej dziewczyny w kawiarni.
-Haha! Dlaczego?
-Bo nadal myślałabym, że po prostu stałam za blisko ciebie. - Odpowiedziała zupełnie poważnie.
-Oj, Zuzia, Zuzia. - Ze śmiechem pokręcił głową.


Brunetka czuła się dziwnie, kiedy niektórzy z mijających ich ludzi zwracali uwagę na Kamila, jednak dopiero dwie, na oko, może siedemnastoletnie dziewczyny, podeszły prosząc o zdjęcie.
Uśmiechnęła się i bez zastanowienia zaproponowała, że to ona może je zrobić, przypominając sobie siebie z przed miesiąca, mimo, że nie była jego fanką to też poprosiła go o zdjęcie.

-Sorry, ale wiesz, nie mogłem odmówić. - Rzucił, kiedy mogli spokojnie iść w swoją stronę.
-Oj przestań, akurat ja rozumiem to doskonale.
-Mówisz? - Na jego twarzy pojawił się cwany uśmiech.
-Y...To znaczy ja chyba nie byłam tak...Podekscytowana? Roztrzęsiona? Coś takiego. W każdym razie miałam wrażenie, że grozi im zawał.
-Masz rację. Ty byłaś gorsza. Ten twój pisk, kiedy mnie zobaczyłaś...
-Ej...! - Spojrzała na niego zdziwiona.
-No...I przez prawie cały koncert płakałaś...To było wzruszające, wiesz? - Po jego słowach brunetka stanęła przed nim ukrywając swoje rozbawienie tym, co wymyślił.
-Wiesz, co, Kamil... - Zaczęła mało przyjaznym głosem, którego jeszcze nie miał okazji usłyszeć, a który teraz był zupełnie udawany. - Nie spodziewałam się tego po tobie. - Zrobiła przerwę udając, że zbiera słowa. Obserwowała jego reakcję. - Wymyślić coś takiego... - Pokręciła głową i widząc jego zdziwioną minę i zakłopotanie wybuchnęła śmiechem. Zdezorientowany chłopak nie wiedział, co powiedzieć. - Żartowałam! Haha! Chyba nie uwierzyłeś, co?
-Zuzka, ty powinnaś wybrać aktorstwo. - Nadal był mocno zdziwiony. - Byłem pewien, że ty tak na serio. Należą mi się przeprosiny. - Podniósł brew.
-Przepraszam. - Powiedziała rozbawionym głosem.
-I myślisz, że to wystarczy? Nie wolno tak wkręcać ludzi. Musisz się bardziej postarać. - Wskazał palcem swój prawy policzek. Celowo nie miał zamiaru się pochylić, więc dziewczyna, żeby go cmoknąć musiała stanąć na palcach i delikatnie oprzeć dłoń na jego torsie.
-Teraz może być?
-Hmm... - Zmrużył oczy zastanawiając się. - Nie. Jeszcze tu. - Tym razem wskazał lewy policzek. - Dziewczyna ponownie go cmoknęła.
-Teraz nie masz wyboru. I nic nie mów. - Powiedziała widząc, że chce coś dodać.
-Przyjmijmy, że w drodze wyjątku mogę przyjąć twoje przeprosiny, ale następnym razem nie będzie tak łatwo.
-W takim razie muszę się starać, żeby cię nie urazić. No chyba, że po prostu cię nie przeproszę. - Powiedziała spoglądając mu w oczy, co przez to, że stali blisko siebie znaczyło, że musiała lekko zadrzeć głowę do góry.
-Masz za dobre serduszko żeby tak zrobić. - Zaśmiał się delikatnie się pochylając i trącając ją w nos.
-Akurat! Po prostu jeszcze mnie nie znasz. - Odwróciła się i ruszyła przed siebie. Teoretycznie tylko dlatego, że udawała urażoną, jednak wolała zwiększyć odległość między nimi, przez którą czuła się niepewnie.
-Jasne... - Zaśmiał się obserwując, jak ruszyła przed siebie. - Ale poczekaj! - Rzucił za nią ruszając z miejsca.
-No..? - Spojrzała przez ramię i kiedy był obok niej obróciła się przodem do niego.
-Hej, mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie? - Spytał udając dziewczęcy głos, jedyną odpowiedzią Zuzy był śmiech. - Ale to było poważne pytanie. - Zrobił smutną minę.
-Z kim ja się zadaję... - Westchnęła i zwróciła się w kierunku w którym mieli iść.
-Z kim przystajesz takim się stajesz. - Uniósł lewą brew.
-Właśnie to mnie martwi.
-Nie marudź, tylko chodź. - Zaśmiał się przyciągając ją bliżej siebie, pochylił się cmokając ją w policzek i w tym samym momencie robiąc im zdjęcie. - I zobacz, jak ładnie. - Pokazał jej zdjęcie na wyświetlaczu swojego telefonu.
-No pięknie. Ale chyba powinnam się jarać.
-E...Czym?
-No jak to czym!? Po pierwsze BEDNAREK spytał, czy może zrobić sobie ze mną zdjęcie. Aw...To było taaakie słodkieee. A po drugie BEDNAREK zrobił sobie ze mną zdjęcie swoim telefonem. Nasze zdjęcie jest w jego telefonie. Wow. W ogóle, BEDNAREK, czujesz to!? Ale jazda. - Mówiła podekscytowanym tonem, specjalnie podkreślając jego nazwisko. Zdecydowanie udawanie przeróżnych zachowań wychodziło jej całkiem dobrze, choć w tym przypadku wystarczyło, że przypomniała sobie zachowanie swojej siostry.
-Haha! Mógłbym ci uwierzyć, ale wiesz co?
-Co?
-Kiedy mówiłaś moje nazwisko to było takie dziwne.
-Dziwne, czy dziwne w złym znaczeniu? - Spytała już zupełnie poważna.
-Coś pomiędzy.
-Nie martw się, zdecydowanie wolę Kamila. - Zaśmiali się.
-A tak poza tym... - Zaczął, kiedy ruszyli przed siebie. - ...to nie wiem, czy pamiętasz, ale to nie nasze pierwsze wspólne zdjęcie na moim telefonie.
-O nie...Musiałeś o tym wspomnieć? - Zasłoniła twarz dłonią.
-Hehe! Zuzia się wstydzi?
-Błagam cię, przestań. - Powiedziała chcąc skończyć ten temat. - Tylko się zaśmiał i objął ją ramieniem.
 

Spacerowali uliczkami nieopodal rynku, mijali większość ludzi. Rozmawiali, śmiali się i spędzali ze sobą czas, jak...Nie, jak przyjaciele raczej do nich nie pasuje.
Pochłonięci rozmową nie zwrócili uwagi na grupkę chłopaków, którzy szli z naprzeciwka. Mimo, że było jeszcze trochę czasu do północy ta grupa już dawno powinna wrócić już do domu...

Rozbawieni nawet nie zauważyli, kiedy przechodząc obok jeden z nich....



>>>>>>>>>>>>>>>>>


25!
:)
Bardzo, bardzo, bardzo WAM dziękuję za komentarze! :)
Wiecie jakim MEGA POZYTYWNYM energetycznym kopniakiem było zobaczenie komentarzy pod poprzednim postem? Robaczki - jeszcze raz WAM dziękuję :)

fb

Do napisania! :))



niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 24.

*

Ucieszyła się, kiedy usłyszała jego głos przez telefon i tak samo ucieszyła się, gdy go zobaczyła.

-Cześć, śliczna!
-Hej..!
-Tak sobie pomyślałem, że może przypadkiem jesteś jeszcze we Wrocławiu?
-Tak przypadkiem to jestem, a co?
-A bardzo zajęta jesteś? - Uśmiechnęła się słysząc jego pytanie.
-Bardziej niż bardzo, wiesz jak zajmujące jest malowanie paznokci? - Spojrzała na swoje paznokcie.
-Tak się składa, że mogę tylko podejrzewać. - Zaśmiali się. - Czyli nie mam liczyć na to, że dasz się od tego oderwać?
-Hmm...Musiałabym mieć ku temu jakiś dobry powód.


I faktycznie taki miała, chociaż pewnie i bez niego dałaby się przekonać.
Jeszcze w domu miała mnóstwo wątpliwości, a każda z nich dotyczyła jakiegoś głupstwa, zaczynając od tego, czy jej włosy powinny zostać rozpuszczone, czy spięte, przez zastanawianie się nad makijażem, do tego, czy lepiej wybrać sukienkę, czy spodnie.
Pogoda, jak na połowę maja była bardzo ciepła, więc postanowiła założyć jasną sukienkę w delikatne kwiatki, jednak żeby nie wyszło typowo "randkowo" i sztywno założyła do tego białe trampki za kostkę. Zamiast rozpuszczonych włosów spięła je w wysokiego kucyka, do tego delikatna kreska na oku, tusz, błyszczyk i  gotowe.
Wychodząc z mieszkania chwyciła czarną, skórzaną kurtkę i małą torebkę w tym samym kolorze zakładaną przez ramię .


Kiedy znalazła się przed swoim domem rozejrzała się, jednak nie zauważyła chłopaka.

-Hej! - Obrociła się wystraszona, kiedy ktoś z tyłu cmoknął ją w policzek.
-O Jezu! Czy ty musisz mnie tak straszyć? - Zaśmiała się, kiedy zobaczyła, że osoba przed którą stoi to Kamil.
-Haha! No przepraszam, ale ty zawsze tak ładnie mnie wtedy nazywasz.
-Oho! W końcu dostanę ataku serca i tyle z tego będzie.
-Ale wtedy będziesz potrzebowała sztucznego oddychania, nie? - Udawał, że się zastanawia drapiąc się po brodzie.
-Kamil...! - Brunetka szturchnęła go w ramię. - Ja tu poważnie mówię, a ty sobie jaja robisz. - Powiedziała oburzona.
-Oj, oj, no już się nie złość! Chodź tu do mnie. - Próbując powstrzymać śmiech wyciągnął ręce w jej stronę i już po chwili przytulił dziewczynę.


-Jak to jest, że przychodząc do pijalni czekolady pierwsza rzecz, którą zamawiasz to kanapka? W dodatku z mięsem? - Śmiała się, kiedy dostali swoje zamówienie, w pijalni czekolady właśnie.
-To jest taka sama sytuacja, jak jedzenie sałatki w Mac'u. - Powiedział to, bo doskonale wiedział, że dziewczyna zamawia ją prawie przy każdej wizycie.
-To nie to samo, tamte sałatki są po prostu dobre.
-Te kanapki też są dobre. - Po jego słowach przeniosła wzrok z kanapki na jego twarz i kiedy ich oczy się spotkały zaśmiali się. - Dla równowagi jest sernik, gorąca czekolada, no i cola...
-A czekolada  jest mleczna, plus toffi i bita śmietana. Przy tym moje naleśniki z gorzką czekoladą i owocowa herbata wypadają słabo.
-Owocowa herbata, a na mnie się mówiło, że w pijalni czekolady jadam kanapki.
-Oj tam.  A tak poza tym to miałeś powiedzieć dlaczego jesteś dzisiaj we Wrocławiu. O ile dobrze pamiętam ostatnio mówiłeś, że pojawisz się dopiero w przyszłym tygodniu, co?
-Tak samo, jak ty miałaś wyjechać dzisiaj, prawda?
-Bo tak miało być, tyle, że Tomek zaproponował mi pożyczenie auta, jeśli przyjdę do klubu w piatek i sobotę. Nie mogłam odmówić, choćby po to żeby pojeździć sobie jego autkiem bez niego obok.
-Tomek pożyczający komuś auto...Trudno uwierzyć. A przyjechałem wcześniej, bo miałem do załatwienia bardzo ważną sprawę.
-I udało się? - Spytała nie wiedząc, że mówiąc to myślał o niej.
-Tak prawie. Można powiedzieć, że sprawa jest w toku. - Uśmiechnął się.
-No to trzymam kciuki żeby się udało.
-Nie będę dziękować, żeby nie zapeszyć. - I mimo, że cały czas była przekonana, że może się z nim tylko zaprzyjaźnić to przez kilka sekund poczuła się dziwnie myśląc, że może mówić o jakieś dziewczynie.


-Ostatnio były niebieskie, dzisiaj pomarańczowe, co następne? - Spytał chwytając jej dłon i przyglądając się paznokciom, jednak tak naprawdę wcale nie chodziło o to, żeby je obejrzeć.
-Kto to wie. - Skupiła wzrok na jego twarzy i zauważyła to dopiero, kiedy na nią zerknął.
-To możemy uznać, że to był dobry powód? - Zaśmiała się, kiedy przypomniał jej o tym, co sama powiedziała. Miał jej dać dobry powód.
-Na pewno smaczny, z drugiej strony to zniszczenie perfekcyjnego manicure jest naprawdę straszne. - Powiedziała to zupełnie poważnie oglądając swoje paznokcie.
-Wiesz, że gdybym cię nie znał mógłbym uwierzyć, że mówisz poważnie?
-A myślisz, że mnie znasz? - Spytała przenosząc wzrok ze swoich paznokci na jego oczy tym samym łącząc ich spojrzenia.
-Dobre pytanie. Sam nie wiem.
-Znamy się od jakoś prawie miesiąca, nie?
-Dokładnie miesiąca. Ale czas chyba nie ma znaczenia. No sama pomyśl, każdy z nas ma w swoim otoczeniu osoby, które wydaje mu się, że zna skoro, znowu, zna je od kilku, czy kilkunastu lat, a nagle, w jakieś nowej sytuacji, okazuje się, że zupełnie nie znasz tej osoby.
-Może powinniśmy zacząć od tego, że nawet siebie poznajemy przez całe życie.
-Dokładnie. A zmieniając temat, zaglądasz na swojego fejsa czasem?
-W sumie najczęściej, jak mi ktoś przypomni.
-Dobra, więc przypominam ci.
-A ok... - Powiedziała sięgając do torebki po telefon. - Facebook to jedna z tych rzeczy o których rzadko pamiętam, ale...A, już wiem dlaczego Aga mówiła o fejsie, czyżbyś miał z tym coś wspólnego?
-Ja? W życiu.
-Dobra, powiedzmy, że ci wierzę.  Ok, powiadomienia...To nieważne, to odpada, to też, to ...O, jesteś. I...już.

Cały czas ją obserwował, mówiąc to uśmiechnęła się, jednak nie oderwała wzroku od telefonu.



>>>>>>>>>>>>>>>


Jestem!
Wiem, wiem! Zawaliłam! Ale musze podziękować WAM za trzymanie kciuków - co zdać miałam to zdałam! :)
Teraz wracam, ale z komentarzami słabiutko :((( wiem, że rozdziały pojawiają się rzadko, ale to ostatni trudny dla mnie miesiąc i później będę Was rozpieszczać ;P
To, co? Postaracie się z komentarzami, a ja wrzucę wcześniej kolejny rozdział?? :)

No i najważniejsze! życzę Wam świąt spędzonych z bliskimi, dużo zdrowia i masę pozytywnej energii! :) :*

Do napisania! :)))


facebook
P.S. Widziałam, że dziewczyny dodawały kolejne rozdziały, coś tam nawet przeczytałam, ale jednak komentowanie na tel to dla mnie zło, ale mam nadzieję, że teraz dam radę to nadrobić ;)

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 23.

*

W przerwie między zajęciami siedziałam razem z moją grupą. Nigdy o nich nie mówiłam, może dlatego, że widuję ich najczęściej tylko w szkole. Lubię ich, dużo rożnych ciekawych osób, i tak dalej, ale wracając do przerwy.
Siedziałam z moją grupą, kiedy ktoś usiadł za mną i poczułam na mojej talii dłonie. Nienawidzę, gdy robi tak ktoś, kto nie powinien tego robić. Jakież to logiczne, prawda?
Filip.


- Hej! - Rzucił tuż obok mojego ucha.
-A...Hej. Co tam?
-Pogadamy?
-Pewnie. - Pierwszy raz ucieszyło mnie takie pytanie z jego strony, ale tylko dlatego, że chciałam zwiększyć przestrzeń między nami, więc odeszliśmy kawałek.
-Jak tam po imprezie?
-A dzięki, całkiem dobrze, a u ciebie?
- Prawie dobrze. Co robisz po zajęciach?
-Dzisiaj?
-Tak.
-Jestem trochę zajęta, a co?
-Nie, nic, pomyślałem, że moglibyśmy gdzieś razem wyjść.
-A właśnie. Mam do ciebie prośbę, gdybyś następnym razem wrzucał zdjęcia na których jestem nie oznaczaj mnie, ok?
-Ojej! Sorry! Nie pomyślałem, że może się to tobie nie spodobać. Naprawdę przepraszam, oczywiście zaraz to zmienię, ale może w ramach przeprosin wyskoczymy do kina?
-Chętnie, ale... -  Zawiesiłam sie. Co powiedzieć? Co powiedzieć!? Mam! - ...ale chyba w najbliższym czasie nie dam rady. Wiesz te wszystkie egzaminy, które sie zbliżają i inne takie.
-No ok, ale może znajdziesz czas chociaż na kawę w przyszłym tygodniu?
-Może, ale to pogadamy później, co?  - Przez całą rozmowę uśmiechałam się, jak zwykle, tak żeby wyglądało to zupełnie naturalnie.
-Ok, w takim razie...
-Do zobaczenia? - Zaśmiałam się widząc, że moja grupa wchodzi do sali.
-Tak, do zobaczenia.



Zdołałam przeżyć dzień na uczelni,  po zajęciach byłam umówiona z Agą i Klaudią, więc pojechałam prawie na drugi koniec miasta - teraz wiesz dlaczego nie mieszkam z nimi, haha! Ok, żartuję, wcale nie jest tak daleko.
Dawno się nie widziałyśmy od...Soboty? Nie, od niedzieli, albo poniedziałku, no to, jak na nas, strasznie dawno.
Kupiłam obiad. A nie! Sorry bardzo! To lody są, widocznie musiałam pomylić lodówki. Haha!


Drzwi otworzyła mi Dominika, czyli współlokatorka dziewczyn. Spoko gościara.
Wiem, mało przekonujące, ale najczęściej jest zajęta/uczy się/albo jej nie ma. A może ja za rzadko u nich bywam...?
Może.


Zuza: Hej!
Dominika: Cześć! Dziewczyny są u Klaudii w pokoju.
Zuza: A no, spoko.

Pożegnała się i to byłoby na tyle rozmowy, bo akurat wychodziła. Może faktycznie to ja za rzadko tu bywam.
Zuza: Hej, hej! - Weszłam do pokoju Klaudii.
Klaudia: Hej...!
Aga: No już myślałam, że nie przyjedziesz!
Zuza: Jestem, jestem. Kupiłam nawet obiad. - Z zupełnie poważną miną podałam torbę z lodami Agacie.
Aga: Y...Ale to lody są. - Uniosła zdziwiona brew.
Zuza: Wiem. Ale dopiero, jak wyszłam ze sklepu zauważyłam, że kupiłam lody.
Klaudia: Hahaha! Żartujesz, nie!?
Zuza: Nie...Ale to pewnie za mało snu, czy coś.
Klaudia: No tak, balowało się.
Aga: Z Filipkiem.
Zuza: Weź nie wypowiadaj tego imienia przy mnie, bo wysypki dostanę.
Klaudia: Łoo, koleżanko, ja widzę, że jednak wysypka będzie. - No tak, jak zrobią mi przesłuchanie to na bank.



Klaudia: W ogóle jak to było, że poszłaś na impreze do Filipa? - Spytała, kiedy wróciłyśmy do jej pokoju, ale tym razem z lodami na talerzach.
Zuza: Normalnie. Wczoraj był u mnie Tomek, żeby, uwaga!, przeprosić mnie. No i napisał do mnie Filip właśnie. Nie miałam co robić, więc poszłam.
Aga: Nie lubisz go, robisz wszystko żeby się odczepił, a tu idziesz do niego na imprezę? - Usiadła po lewej stronie łóżka Klaudii, która znowu usiadła po przeciwnej stroniej.
Zuza: Dzisiaj powiedziałam mu, że fajnie gdyby następnym razem nie oznaczał mnie na zdjęciach. On zaczął gadać, że może w ramach przeprosin wybierzemy się do kina. Jesus. - Usiadłam między nimi.
Klaudia: I oczywiście odmówiłaś, nie?
Zuza: Tak.
Aga: Ale ty jednak jesteś głupia.
Zuza: Bo?
Aga: Gdyby taki koleś zaprosił mnie na randkę nie zastanawiałabym się ani chwili.
Zuza: Ale ja go nie lubię jakoś super bardzo. Jest ok, ale to nie typ kolesia z którym chciałabym lepiej się poznawać, ok? Poza tym co wy takiego w nim widzicie?
Aga: Jesteś pewna, że mamy wymieniać?
Zuza: Haha! Wymieniajcie, może też to zauważę.
Aga: Przede wszystkim wzrost.
Klaudia: E nie, nie jest wysoki, ma może ze 180 cm. Ale oczy...
Aga: No...Zielone... I nos. Ma ładny nos.
Klaudia: Też... Włosy.
Aga: Ale blondyn.
Klaudia: Blondyn, ale ciemny, ale nieważne jaki kolor, ale jak obcięte.
Aga: No racja. Krótkie boki i góra zaczesana, nie?
Klaudia: Właśnie, on ogólnie taki fajny jest. Pewnie coś trenuje.
Aga: Na bank. Widziałaś jaką ma klatę? O ja...
Klaudia: No... I ma fajne usta, takie...
Aga: Takie fajne... - Po ich opisie nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Serio chyba coś ze mną nie tak, bo nie widzę go w taki sposób.
Zuza: Skąd wy wiecie jaką ma klatę? - Spytałam przez śmiech.
Aga: No y...
Klaudia: Nie przeglądałaś jego profilu?
Zuza: Niech żyje fb. Nie, nie mam w zwyczaju oglądać starych zdjęć jakiś kumpli. Zresztą, hej!, ja od pół roku robię wszystko żeby zczaił, że możemy się kumplować i tyle.  I tu nie chodzi o to, jak wygląda, bo jeśli chodziłoby o wygląd to równie dobrze mogłabym związać się z jakimś obrazem, albo butami.
Aga: Obrazem!?
Klaudia: Butami!?
Zuza: Buty i obrazy są ładne, ale też z nimi nie pogadasz, rozumiecie?
Klaudia: W sumie tak. Ale skoro tak, to Kamil może być porównany do obrazka, czy...
Zuza: Hmm... - Spuściłam wzrok i spojrzałam na swoje paznokcie, dochodząc przy okazji do wniosku, że powinnam się nimi zająć. - Kamil to fajny kumpel. Naprawdę fajny kumpel.
Klaudia: Ale to nie jest kumpel.
Aga: Właśnie.
Zuza: Jest. - Powiedziałam próbując przekonać bardziej siebie niż moje przyjaciółki.
Aga: Możesz nam wciskać kit, ale masz wielu kumpli, ale on od początku nie był, jak jakiś z twoich kumpli.
Zuza: Ok, zostawmy to, dobra?
Aga: Tak łatwo mamy ci odpuścić?
Klaudia: To chociaż powiedz, dlaczego go u ciebie spotkałyśmy?
Zuza: Nie uwierzycie, ale był u mnie z tego samego powodu, co wy, czy inni znajomi. Tak po prostu.
Aga: Yhy...Jasne. - Pokręciłam tylko głową, chociaż dobrze wiedziałam, że mają trochę racji.



Kiedy wróciłam do domu wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, no i postanowiłam zająć się paznokciami nad którymi zastanawiałam się, kiedy dziewczyny wypytywały mnie o Kamila.
Żeby nie było tak spokojnie i kolorowo to przyszedł do mnie Mike i zaczął narzekać na studia, ale czy to ja kazałam mu wybierać matmę? Nie...Jednak i tak to ja musiałam posłuchać, co mu nie pasuje.

-I co o tym myślisz? - Zapytał siadając obok mnie na sofie.
-W sumie to...Masz rację. Chyba sama bym tak zrobiła.
-Tak właśnie myślałem, że poradzisz mi żebym jednak rzucił te studia.
-Co!? - Zdziwiłam się.
-Tak mi poradziłaś.
-Nie...Na pewno nie.
-Ale nie słuchałaś.
-Słuchałam, tylko tak w połowie. Powtórzysz..?
-Nie lubię powtarzać, ale niech ci będzie. W sumie to głównie zastanawiam się nad... - Przerwał mu mój telefon. 
-Poczekaj, sprawdzę kto to. - "Maccabraa". Oj. Ok, spokojnie. - Sorry, muszę odebrać.



>>>>>>>>>>>


 I jest! :)
Dzięki za komentarze :)
Zapraszam na FB!
Bo mimo, że nie lajkujecie :(( to widzę, że większość wizyt jest właśnie stamtąd, hm. ;)

Ktoś wspominał, że chciałby więcej Kamila, prawda? To zdradzę, że od kolejnego rozdziału będzie go tylko więcej i więcej, ale Wy też się starajcie :P
I jak macie jakieś wolne kciuki to potrzymajcie je za Lalę, która ma teraz ciężki tydzień ;) :P

Do napisania :)))