środa, 28 maja 2014

Rozdział 30.

*

Było mi źle. Przykro. I miałam ochotę się rozpłakać.

Dlaczego?
Bo mu zaufałam. I to tak szybko, jak nikomu od dawna. A on mnie okłamał.
Tak po prostu. Bez mrugnięcia okiem.

Co ja sobie myślałam? Naiwna.

Wczoraj przysłał mi jeszcze sms'a. Nie odpisałam.
Najpierw tak po prostu skłamał, a za chwilę pisze mi, czy wszystko dobrze i że życzy mi dobrej nocy.
No, była zajebiście dobra. W połowie przepłakana. Bo znowu komuś zaufałam i znowu się zawiodłam.
Bolało.

Po zajęciach spotkałam się z Filipem(jak dobrze, że nadal miałam auto Tomka). I miałam się dobrze bawić, a nie mogłam przestać myśleć o Kamilu. I dopiero, kiedy całkowicie skupiłam się na pozowaniu na chwilę przestałam o tym myśleć.
Wyglądałam naprawdę dobrze - wiem, mało skromne, ale fajnie ułożone włosy i dobrze zrobiony makijaż czynią cuda. Biała koszula(własność Michała), szpilki(to już moje, hah), no i bielizna(też moja, gdyby były wątpliwości), której na zdjęciach i tak, chyba, nie widać, ale to akurat mało istotny szczegół.
Poszło całkiem sprawnie, bo po kilku godzinach siedziałam  w jakieś knajpie z Filipem i dwiema dziewczynami, jedną która robiła mi makijaż i drugą, która układała moje włosy.
Było bardzo miło, ale moje myśli cały czas krążyły wokół poprzedniego dnia.
W dodatku dzwonił do mnie Kamil. Nie odebrałam. Ale udało mi się wymiksować i wrócić do domu.



Kamil od dawna nie mógł spokojnie spędzić czasu ze swoimi przyjaciółmi, dlatego cieszył się, że może spędzić z nimi popołudnie, ale jego myśli dalej krążyły wokół Zuzy.

Wojtek: Stary, a tobie co jest? - Zapytał jego przyjaciel.
Kamil: Nic, a co ma być?
Natan: Nie wciskaj nam kitu, coś cię gryzie.
Kamil: Serio to nie...
Konrad: Cześć wam!  - Do domu wrócił jego brat, który już po chwili dołączył do nich. - Co tak zamulacie? - Spytał siadając obok Wojtka.
Wojtek: Próbujemy dowiedzieć się, co mu jest.
Natan: Widać, że coś go gryzie, a nam wkręca, że się nie wyspał. - Zadrwił.
Konrad: Gryzie, gryzie. I ma na imię Zuza.
Wojtek: Ja pierdole, to ty dalej zawracasz sobie głowę tą laską, która ma cię w dupie?
Natan: Stary, daj sobie siana.
Konrad: Też mu to mówię, ale w sumie wiecie, fajna z niej dupa jest.
Kamil: Nie mów tak o niej. - Dopiero po słowach swojego brata zainteresował się ich rozmową.
Konrad: Ale to prawda jest.
Kamil: Można ją powiedzieć ładniej. Przynajmniej w tym przypadku.
Natan: Ale to chyba nie dlatego jesteś taki przybity, nie?

Po tym, jak opowiedział im całą historię na chwilę się zamyślili.

Natan: Wiem! - Jego krzyk wystraszył wszystkich, nawet pies uniósł zdziwiony uszy.
Wojtek: Co niby wiesz?
Natan: Tomek to ten ziomek, co taki nawalony opowiadał mi o wszystkim, nie?
Kamil: To on i co?
Natan: Jak on wpadnie w fazę to opowiada wszystko. Mógł jej powiedzieć, że masz laskę!
Konrad: No przecież! Że ja wcześniej na to nie wpadłem!
Wojtek: Tylko pomyślcie, ona uwierzy Tomkowi, a nie Kamilowi. On w ogóle wie, że już nie masz dziewczyny?
Kamil: Niestety tak.
Natan: Niestety?
Konrad: Pewnie, że niestety, bo mój mądry braciszek opowiedział mu o lasce, którą się jara i jak ją poznał, a później okazało się, że to jego kuzynka, więc jest słabo.
Wojtek: U...To nie jest fajnie.
Natan: No, licha sprawa. Zadzwoń do niej. Wyjaśnij jej to.
Kamil: I co niby mam jej powiedzieć?
Wojtka: Najlepiej prawdę.
Konrad: Jasne. Zadzwoni i powie: "Hej, sorry, że wyszła taka sytuacja, ale po tym, jak cię poznałem rzuciłem swoją dziewczynę, bo zakochałem się w tobie, kiedy tylko cię zobaczyłem". Powodzenia. - Kamil już ich nie słuchał tylko od razu wybrał jej numer.
Natan: Kamil, ale wiesz, że nie można zakochać się w kimś kogo się nie zna?
Kamil: Też tak mówiłem. - Powiedział czekając aż odbierze.
Wojtek: Że niby ją zobaczyłeś i boom, zakochałeś się?
Kamil: Nie. Tak. Nie wiem. Ale Zuza jest inna... - Włączyła się poczta głosowa, więc rozłączył się. - ...nie znacie jej.
Natan: I może jeszcze powiesz, że ją kochasz, co? - Zaśmiali się wszyscy oprócz Kamila.
Kamil: Możecie mówić i myśleć, co chcecie, ale...Zresztą nieważne. - Wstał i ruszył do swojego pokoju.
Konrad: A ty gdzie? - Spytał zdziwiony.
Kamil: Pojadę do niej.
Wojtek: Oszalałeś?
Kamil: Oszaleję, jeśli nic z tym nie zrobię.



Wróciła do domu i zdążyła tylko wstawić wodę, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Pomyślała, że to pewnie Klaudia i Aga, które miały dziś wpaść.
Wyobraź sobie, jakie było jej zdziwienie, kiedy po drugiej stronie drzwi zobaczyła Kamila. W wersji w której jeszcze nie miała okazji go zobaczyć, bo miał na sobie kombinezon na motocykl.

-Cześć. - Powiedział niepewnie.
-Hej...Co ty tu robisz? - Nie ukrywała zdziwienia.
-Ja...Przyjechałem, bo...Wczoraj...Nie wiem. Ładnie wyglądasz, wiesz? - Zaśmiała się, ale zupełnie inaczej niż Zuza, którą znał.
-Dziękuje. Chcesz powiedzieć coś poza tym? - Taka reakcja go zdziwiła. - Sorry. - Spojrzała mu w oczy i przez jej głowę przeszła myśl, że może wcale jej nie okłamał, jednak od razu ją odrzuciła. - Wejdź.


-Zuza... - Zaczął niepewnie, kiedy ja krzątałam się po kuchni. - Nie wiem, co się zmieniło przez te kilka dni i...No właśnie, nie wiem, nic nie wiem i nie rozumiem.
-Nie wiesz i nie rozumiesz... - Zaśmiałam się chwytając czajnik. - To chyba mamy mały problem, bo ja też niewiele z tego rozumiem. A zdecydowanie fajniej byłoby rozumieć. Chyba. Chociaż sama nie wiem.
-To może powinniśmy o tym porozmawiać?
-No tak, bo rozmowa zawsze pomaga, prawda? - Zadrwiłam stawiając na stole dwa kubki. - Ta...Najpierw rozmawiałam z Tomkiem, później z tobą i jak widać rozmowa nie zawsze pomaga.
-Co powiedział Tomek?
-To właściwie nie ma znaczenia. Gorsze jest to, kiedy zaczynasz wątpić w osoby, którym ufasz.
-Mówisz o Tomku?
-Też. Ale nie wiem czy nie bardziej o tobie. Nie wiem, co o tym myśleć.
-Tomek powiedział, że mam dziewczynę?
-Tak.
-Nie mam. Pewnie teraz mi nie uwierzysz, ale nie mam.
-W takim razie, dlaczego Tomek mówił coś innego?
-Nie wiem. Tego nie potrafię wytłumaczyć.
-Ok...W końcu masz tą dziewczynę, czy nie?
-Nie mam.
-A wtedy...Miałeś?
-Kiedy się spotkaliśmy?
-Tak.
-Miałem.
-Rozstałeś się z nią, bo..?
-Bo poznałem ciebie. I cokolwiek teraz pomyślisz i zrobisz to taki był właśnie powód. Nie chcę rzucać wielkimi słowami, ale kiedy cię poznałem wszystko się zmieniło i... - Zrobił pauzę żeby zebrać myśli, jednak cisze przerwała brunetka.
-Nie rozumiem, jak to się dzieje i czy tak powinno być, ale chyba ci wierzę. I to mój największy problem.  - Uśmiechnęliśmy się do siebie. - Tylko wiesz... To taka sytuacja w której nigdy nie chciałam się znaleźć. I uważam, że nie da się zbudować czegoś na czymś. Myślę, że fajnie, jeśli to sobie wyjaśnimy. Kamil, jesteś fajnym kumplem, może przyjacielem i...Może lepiej, jeśli tak zostanie..?
-Naprawdę tak myślisz? - Spytał biorąc łyk kawy.
-Tak. - Odpowiedziałam bez zastanowienia.
-I...? - Nie oderwał wzroku od kubka.
-I to się nie zmieni. - Doskonale wiedziałam o co chodzi.
-Ok...To będzie trudne.
-Łatwiejsze niż ci się wydaje. I najlepsze.
-Ale ja tak nie chcę, Zuzia, rozumiesz?
-Rozumiem.
-Wcale tak nie myślisz. - Odezwał się po chwili zupełnej ciszy.
-Nie masz pojęcia, co myślę.
-Dlaczego to jest takie skomplikowane? - Potarł czoło dłonią.
-Kamil, to ty to komplikujesz. Mogłeś o tym wszystkim zapomnieć. Pomyśl, czy tak nie byłoby łatwiej?
-Ty naprawdę tak myślisz... Może to ja to skomplikowałem. Tylko widzisz, nie jesteś jedną z tych dziewczyn z którymi mogę się tylko przyjaźnić. Może masz rację. Może powinniśmy o tym zapomnieć. - Wstał. - Gdybyś kiedyś zmieniła zdanie odezwij się. Cześć, Zuzia.


I nie potrafiłam powiedzieć nic. Zupełnie nic.
Nie potrafiłam. Nie chciałam.

Teraz mogłam tylko obserwować jak zabiera biało-czarną kurtkę i kask, które zostawił w przedpokoju i wychodzi.

Tak zwyczajnie. Tak po prostu.

Poszedł. Wyszedł. Koniec.


>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>


30! :))
Dziękuję za komentarze i liczę na to, że w końcu zaczniecie same z siebie się tu odzywać(przeliczę się, czy się odezwiecie? :P) :)

Do napisania! :**


http://ask.fm/piszacalala

niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 29.

*

-No, przecież tata i tak w końcu się dowie, a ten ktoś z kim teraz siedzisz niech lepiej wie, że jarasz się Bednarskim, bardziej niż konopie na Jamajce. Zresztą...Kto by się nie jarał, nie Ania? - Zadała pytanie swojej koleżance, która zapewne siedziała obok i od razu przytaknęła równie rozmarzonym głosem.
-Nie jaram się to raz, a dwa, pomyśl, maleńka, dlaczego nie wyłączyłam głośnika, kiedy zaczęłaś mówić o Kamilu..?
-Czyli ten śmiech, który wydawał mi się znajomy..?
-No tak, tak. To on. - Chwila ciszy i śmiech. Po mojej stronie telefonu - śmiech Kamila, a po drugiej - mojego taty. Po chwili usłyszeliśmy tylko dźwięk zakończonego połączenia.

A co robił Kamil?
Śmiał się. Chociaż nie. On płakał ze śmiechu!

*

-Ja nie mogę! Haha! To było...Haha! Twoja siostra jest boska! - Mówił równocześnie się śmiejąc.
-Boska? Proszę cię, jak tylko ją zobaczę to ma przechlapane.
-Ej no, nie jest tak źle, w końcu powiedziała tylko, że uważasz, że jestem o wieelee seksowniejszy na żywo, także w sumie dzięki i miło, że tak uważasz. Haha!
-Boże...Jaka kompromitacja... - Pokręciłam z niedowierzaniem głową.
-Ale najlepsze było to: "jarasz się Bednarskim, bardziej niż konopie na Jamajce. Zresztą...Kto by się nie jarał, nie Ania? ". Haha! Już ją lubię.
-Hah. To akurat było prawie dobre, ale nie myśl sobie, aż tak się nie jaram. - Wytknęłam język w jego stronę.
-Ale tak trochę to tak?
-Odrobinkę, ale to tylko dlatego, że lubię dredy.
-Ehe, jasne...
-Także z tymi konopiami to przesada jest, ale jak zauważyłeś moja siostra jara się bardziej niż konopie. - Zaśmiałam się, bo już wiedziałam, że będę jej to długo wypominać.
-Ale jesteś okropna, wiesz?
-Dlaczego?
-Wyobraź sobie jakbyś była na jej miejscu...
-Że maks wiocha?
-Według niej?
-No.
-Według niej tak. Ale spoko, zapomni, o ile ty jej nie będziesz przypominać, czyli szanse nikłe, ale...
-Nie jestem aż takim potworem. - Powiedziałam oburzona.
-Ale czy ja powiedziałem, że jesteś potworem? Ja tylko chcę zwrócić twoją uwagę na to, że takie zauroczenie ma wpływ na dalsze wybory. Spójrz tylko na mnie, porządny młody mężczyzna, który daje dobry przykład, a do tego jaki przystojny. Wybór idealny. - Jego powaga i skupienie były przezabawne, dodając, że mówił o sobie to już w ogóle.
-No tak, tylko coś skromności mu brakuje, nie sądzisz?
-Oj tam. - Machnął ręką.


-Wiesz, co?
-Co? - Spytał niewyraźnie, bo jadł - moją sałatkę, a to dlatego, że ja po zjedzeniu kilku innych rzeczy nie dałam rady wcisnąć w siebie choćby połowy. A jak powiedziałam mu, że dla mnie jest lekko obrzydliwe jeść tym samym widelcem, co ktoś inny to wiesz co powiedział? Że się ze mną zgadza, ale skoro już razem paliliśmy, piliśmy i całowaliśmy się to jedzenie to nic takiego. Ehe, mogłam nic nie mówić.
-Nie mówi się z jedzeniem w buzi.
-Nie mówi się do osób, które mają jedzenie w buzi. - Skwitował po tym, jak przełknął to, co miał w ustach. - Ha! Takiej odpowiedzi się nie spodziewałaś.
-Owszem.
-Co robisz jutro?
-Od rana mam zajęcia, a później sesja. - Chyba nie wspominałam, ale kiedy Filip opowiedział, jak ma wyglądać sesja to od razu mi się spodobało, no i się zgodziłam.
-Sesja?
-Yhym, zdjęciowa. Filip potrzebował kogoś do sesji na zaliczenie, więc stwierdziłam, że mu pomogę. - Celowo uśmiechnęłam się mówiąc jego imię. Zła ja.
-Filip to ten od imprezy i zdjęć?
-Tak, ten u którego ostatnio byłam na imprezie i faktycznie kiedyś jakieś tam zdjęcia już mi zrobił.
-Będą jeszcze jakieś dziewczyny?
-Hmm, chyba nie, no oprócz wizażystki, jego koleżanki zresztą. Ale wiesz, na takich sesjach przyjemniej jest pracować w mniejszym gronie.
-Jasne. - I właśnie w tym momencie pierwszy raz miałam okazję widzieć niezadowolonego Kamila. Nie powiem, że nie, bo byłam zadowolona, że to, co powiedziałam tak podziałało. - A co robisz w weekend?
-Nic konkretnego, nareszcie spędzę w domu i nie mam zamiaru nigdzie się ruszać. - Zaśmiałam się, bo przypomniało mi się, że przecież będę na jego koncercie.
-Yhym... A co tam u Tomka? - Spytał po chwili ciszy.
-W sumie nie wiem. Może oprócz tego, że wczoraj kompletnie się zalał i musiałam go odwieźć do domu. A co się nasłuchałam to moje. - Zaśmialiśmy się.
-O tak, Tomek, jak wypije to jest wyjątkową gadułą. - Pokiwałam twierdząco głową, ale od razu przypomniało mi się, co usłyszałam wczoraj.


Mieliśmy już się zbierać, ale zaczęliśmy rozmawiać o tym i o tym. I wyszło tak, że od jakiś 30 minut staliśmy oparci o jego auto i co chwilę z czegoś się śmialiśmy, kiedy w końcu zaczęliśmy poważniejsze tematy przypomniałam sobie o tym, co powiedział Tomek. I postanowiłam sama go zapytać.

-Masz dziewczynę, prawda? - Zawiesiłam wzrok w oddali obserwując wyjeżdżające z parkingu auto.
-Nie... - Przeciągnął to słowo i westchnął wpatrując się w to samo miejsce.
-Ok. Chociaż odpowiadasz jakby zapytał o to jakiś dziennikarz. Słabo trochę. Ale nieważne. Nie chcesz, nie mów. - Rzuciłam bez emocji.
-To nie tak. Pytasz, bo rozmawiałaś z Tomkiem?
-Daj spokój. Zadałam jedno pytanie. - Zaśmiałam się, chociaż w środku poczuła coś nieprzyjemnego. - Późno już. Będę się zbierać.
-Ale Zuzia...
-Ej spoko, naprawdę. - Zapewniłam.  - Lecę. - Cmoknęłam go w policzek i skierowałam się do auta. - Cześć. - Pokiwałam wsiadając do auta.
-Cześć. - Odpowiedział cicho.


Kiedy wyjechałam z miejsca parkingowego pomachałam mu dalej mając na ustach uśmiech.
I popełniłam duży błąd. Byłam zła. Bo właśnie mnie okłamał.
Nienawidzę, kiedy ktoś kłamie.
Kiedy wyjechałam z parkingu na pustą, prostą drogę dałam totalny upust swoim emocjom i na pewno przekroczyłam prędkość, ale nie chciałam nawet wiedzieć o ile.
Spojrzałam w miejsce z którego przed chwilą wyjechałam. Kamil nadal stał przy swoim aucie obserwując moje poczynania.
Kamil, który mnie okłamał! Okłamał!


Odjechała. A ja nie zrobiłem nic żeby to wytłumaczyć.
Co miałem powiedzieć? Nie, nie mam, bo zostawiłem ją po tym, jak cię poznałem?
Wyobraź sobie reakcję Zuzy. Od razu by mnie olała i nie miałbym szansy tego naprawić.
Zaśmiała się mówiąc żebym dał spokój. I z takim samym, jak zawsze uśmiechem odjechała.
Poza tym jutro spotka się z Filipem. Że niby tylko żeby zrobić zdjęcia? Jasne. Nie znam go, ale już go nie lubię.

Obserwowałem, jak wyjechała na drogę i kilka sekund później zniknęła z pola widzenia i moim zdaniem jechała zdecydowanie za szybko.
Ale czy to był teraz mój problem? Może nie, ale najzwyczajniej w świecie martwiłem się o nią. Zatrzymałem się na stacji i wysłałem do niej sms'a.
Nie odpisała. Nie powinienem się dziwić.
Jak to Zuza. Kolejny raz mnie olała.
Co ja sobie myślałem....

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>


29 !
Dziękuję za komentarze - widzę, że lubicie, jak jest wesoło :P

To ile teraz pojawi się komentarzy?
Kurczę, pokażcie mi, że tu jesteście i czytacie - liczę na WAS! :))) pamiętajcie, że rozdziały tylko czekają na dodanie :))

Plus koncert Bednarka to zawsze dobry pomysł na weekend, także mój weekend już zaliczam do bardzo udanych :P I dodam tylko, że nawet w wielkim tłoku, tłumie i masie pchających się dziewczyn da się zamienić z Kamilem kilka słów - wystarczy nie piszczeć, nie krzyczeć i odezwać się, jak do zwykłego człowieka ;)


http://ask.fm/piszacalala

czwartek, 22 maja 2014

Rozdział 28.

*
Ale wracając do telefonu...Kamil. 

Odebrać? Nie odebrać?

Tak? Nie?

*

-Słucham? - Odebrałam telefon wychodząc do ogrodu.
-No hej! - Rzucił wesoło, jak to on. A ja sama nie wiedziałam, czy chcę z nim rozmawiać, czy nie. Wiem, bezsensu.
-Cześć. - Podeszłam do oczka wodnego, przy którym znajduje się ławka, na której przysiadłam.
-Co jest? Coś się stało?
-Nie, nic.
-Zuzia, ale słyszę przecież, masz smutny głos. 
-Kamil, chociaż ty mnie nie męcz, proszę cię. A co u ciebie? - Wpatrywanie się w wodę wcale nie pomogło i był to jedyny pomysł na zmianę tematu, bo co miałam powiedzieć? "Wiesz, nie chcę z tobą gadać, bo dowiedziałam się, że masz dziewczynę"? Słabo.
-Mam koncert niedaleko Wrocławia i pomyślałem, że może spotkalibyśmy się wieczorkiem, co?
-A po co? - Po zadaniu pytania miałam ochotę ugryźć się w język, ale było za późno. Boże, myśl, dziewczyno, myśl!
-Zuza, co się dzieje? Coś się stało?
-Nie...Przepraszam, po prostu...Wczoraj miałam ciężki dzień, nie wyspałam się i...Tak jakoś... - Przypomniałam sobie to o czym myślałam od początku, że to nie jego wina. Pomijając to, że miałam jednak wrażenie, że z kumplami mam trochę inne relacje, a skoro on miał dziewczynę... Nieważne.
-Oj, to może jednak nie będę cię męczył, co?
-Nie no, przestań, jak dasz radę wytrzymać z marudną wersją mnie to możemy się spotkać. - Zaśmiałam się, chociaż sama nie wiem  z czego, może z tego, że moje słowa zabrzmiały okropnie żałośnie.
-Jestem pewien, że nawet w takiej wersji jesteś urocza. - Pamiętam, pamiętam, to tylko mój kolega.


Popołudnie spędziła z rodziną, chociaż jej tata z Igą ulotnili się wcześniej - bo koncert...
Dała się też namówić, bardziej tacie, niż siostrze, na to, że pojedzie z Igą i jej koleżanką na koncert w przyszłym tygodniu. Od razu wpadła na pomysł, że zabierze ze sobą Agę i Klaudię.
Ale skoro koncert to Kamil. Miała szczęście, że koncert nie był zaplanowany na wieczór, a na popołudnie, więc  umówili się na jakoś po 22.
Gdzie się umówili? W Mac'u. A co innego jest otwarte o 22 w niedzielę?
Od razu zauważyła jego auto na dużym parkingu koło Mac'a, centrum handlowego i stacji. Zaparkowała obok.

Kiedy się zobaczyli roześmiali się, a spowodował to ich ubiór. I Zuza i on mieli na sobie jeansy i granatowo-białe bejsbolówki, a pod nimi t-shirty, jedyne, co ich różniło to to, że t-shirt Zuzy był w delikatne czerwone poziome pasy, a na koszulce Kamila był nadruk.

-Haha! To dlatego pytałaś, jak jestem ubrany! - Jego reakcja była dokładnie taka sama, jak Zuzy.
-Ej..! Wcale cię o to nie pytałam! - Odpowiedziała oburzona.
-Oj tam, oj tam. Tak w ogóle to cześć. - Dalej się śmiejąc cmoknął ją w policzek i przytulił. Dziewczyna bez słowa zmierzyła najpierw jego, potem siebie i ze śmiechem pokręciła głową. - No co? - Zapytał.
-Wyglądamy, jak bliźniaki.
-Haha! Tylko ty prałaś spodnie w złym proszku i się skurczyły. Oprócz tego trochę nie urosłaś. - Stanął obok niej i spojrzał na nią z góry.
-Pf! Powiedziałabym coś, ale...Ale nie powiem.
-Zabrakło ci słów!
-Akurat! Po prostu jestem miła.
-Jasne... Serio zdałaś prawko dopiero za czwartym razem? - Zaśmiał się patrząc na prosto zaparkowane auto.
-No jakoś tak wyszło, przepisy były złośliwe.
-Przepisy? - Zdziwił się.
-Tak. Pierwszeństwo, czerwone światło i znowu pierwszeństwo. 
-Czerwone światło?
-No nie dziw się, przyjmijmy, że za szybko się zmieniło, dobra?


Zuza wolała zostać  przy stoliku na zewnątrz, a Kamil pamiętając o tym, że nie czuła się zbyt dobrze w trakcie ich poprzedniej wizyty w takim miejscu nie miał zamiaru naciskać, doszedł do wniosku, że w końcu się do tego przyzwyczai. Poza tym widział, że nie była dzisiaj w najlepszym humorze, mimo, że nie udało mu się wyciągnąć z niej, co go spowodowało. 

-Nie mówiłeś, że widziałeś moją siostrę. - Zaśmiałam się.
-Ej, no właśnie, bo ja chyba jej na płycie napisałem dedykację, ale wiesz co zrobiłem?
-Co? - Uniosła brew.
-Zapomniałem spytać o imię, po prostu napisałem.
-To się będzie jarać. Zobacz, co mi przysłała. - Pokazałam mu zdjęcie na którym obejmowała go jasnowłosa nastolatka.
-Tak w ogóle to z wyglądu nie jesteście do siebie podobne, ale zachowanie to masakra. Z chłopakami stwierdziliśmy, że to taka młodsza wersja ciebie.
-O dzięki.
-No weź, w tym wypadku młodsza nie znaczy, że to lepiej. Przynajmniej nie dla mnie, chyba, że ktoś ma zrytą banię to wiesz...
-Dobra, dobra, grzeczna chociaż była? 
-Bardziej niż ty.
-Kolejny raz dzięki. O! Dzwoni.  - Postanowiłam skorzystać z tego, że wokół nie było nikogo. - Nic nie mów, włączę głośnik, ale jak się dowie to mnie zabije. - W odpowiedzi pokazał tylko, że będzie cicho. - No hej, siostrzyczko! Co tam?
-Hej..! Wiesz, jak było suuuper!? Widziałaś zdjęcie!?
-Widziałam, widziałam. Masz autograf? - Spytałam ją i od razu po tym pokazałam mu język, bo już zaczynał się śmiać.
-Mam! Nawet z dedykiem! Ale wiesz jaka faza? Napisał moje imię, a o nie nie zapytał, haha! Czujesz to!?
-E...Może nie pamiętasz?
-Zuza, ja nie ty! - I w tym momencie Kamil zaczął się śmiać, co na bank było słychać.
-Też cię kocham.
-Poza tym to miałaś rację, że jest o wieelee seksowniejszy na żywo.
-Nic takiego nie powiedziałam, wieśniaro! - Uduszę ją! No może coś mówiłam, ale...No, jak mogła!?
-Powiedziałaś, powiedziałaś. Poza tym zastanawiałyśmy się, jak wygląda bez koszulki. Ah...Rozmarzyłam się. Widziałaś go bez koszulki? - Młodsza siostra to zło.
-Powiedz mi, że nie jesteś w aucie z tatą?
-Jestem, a co? - Kamil już prawie płakał ze śmiechu.
-Masz włączony głośnik? 
-No, a jak!?
-W takim razie zamknij się, proszę.
-No, przecież tata i tak w końcu się dowie, a ten ktoś z kim teraz siedzisz niech lepiej wie, że jarasz się Bednarskim, bardziej niż konopie na Jamajce. Zresztą...Kto by się nie jarał, nie Ania? - Zadała pytanie swojej koleżance, która zapewne siedziała obok i od razu przytaknęła równie rozmarzonym głosem.
-Nie jaram się to raz, a dwa, pomyśl, maleńka, dlaczego nie wyłączyłam głośnika, kiedy zaczęłaś mówić o Kamilu..? 
-Czyli ten śmiech, który wydawał mi się znajomy..?
-No tak, tak. To on. - Chwila ciszy i śmiech. Po mojej stronie telefonu - śmiech Kamila, a po drugiej - mojego taty. Po chwili usłyszeliśmy tylko dźwięk zakończonego połączenia.

A co robił Kamil?
Śmiał się. Chociaż nie. On płakał ze śmiechu!

>>>>>




28.! :)
Baaardzooo dziekuję za komentarze :)
To, co teraz 5-6 komentarzy? :P Rozdziały nadal czekają :P

A. Pytanie do Was - coś byście zmieniły w opowiadaniu? Jakieś uwagi? Liczę na Wasze opinie :)


Do napisania! :**

http://ask.fm/piszacalala
A jak ktoś chce info o nowych rozdziałach to polecam zaglądać
TU!!! :)

wtorek, 20 maja 2014

Rozdział 27.

*

Machnęłam tylko ręką i wróciłam do tego co robiłam, ale już po chwili usłyszałam głos Tomka.

Tomek: Młoda, a ty co za kawałki wrzucasz na fejsa?
Zuza: Jakie niby?
Tomek: Takie moje bardziej, a nie twoje. - Powiedział spoglądając na wpis w którym podlinkowałam piosenkę Gentleman'a.
Zuza: Ta akurat bardzo moja, jak to powiedziałeś. - Powiedziałam patrząc, co pisze w komentarzu.
Na moje: ""Chodzi" za mną cały dzień i chyba nie ma zamiaru się odczepić :D :P", odpowiedział "Poczekaj do wieczora, wtedy będzie za tobą chodzić mniej przyjemna muzyka :P".

*

I BOOM!
Nowa wiadomość.
Od?

Kamil. No tak.

"Chyba chodzimy tymi samymi ścieżkami :P Miłej pracy :)"

Nie odpowiedziałam. Z prostego powodu - nie skończyłoby się na jednej wiadomości, a cierpliwość Tomka jest na wyczerpaniu.


Weekendy spędzone w klubie nie mogą być nudne, ale wiem jedno - nie chciałabym spędzić dwóch dni po drugiej stronie baru i przewracając się wychodzić z klubu. Jakie to słabe. Bardzo słabe, ale przyjmijmy, że...To kogoś plan na życie? Hobby? Sposób na nudę? Można i tak.
Ale wiesz dlaczego o tym wspominam? Bo mój najstarszy kuzyn, czyli nikt inny, jak Tomek, który teoretycznie powinien znajdować się po mojej stronie baru skończył sobotę, a właściwie zaczął niedzielę po zupełnie innej stronie, czyli jako ten wytaczający się z klubu.

-Zuza! - Zawołał mnie Łukasz, czyli Tomkowy wspólnik, kiedy już miałam wychodzić z klubu, a zgodnie z umową pracowałam dzisiaj tylko do 2.
-No? - Spytałam podchodząc do niego i już widząc o co chodzi.
-Co z nim zrobimy?
-Wrzućmy go do Odry. Tak będzie najszybciej.
-A tak poważnie?
-Zawiozę go do domu.
-Ok. A tak w ogóle to, co się z nim dzieje?
-Ale, co niby?
-Nie mam pojęcia, od kilku tygodni jakiś dziwny jest. Nie zauważyłaś?

I od tej rozmowy zaczęłam myśleć o co chodzi. Owszem, miał zawiechy, jak rozmawiał przez telefon to odchodził na bok, parę razy chłopacy nie wiedzieli, gdzie się podziewa, ale Tomek zawsze taki był. Trochę, jak kot, mimo, że był z nami to potrzebował spokoju i własnych ścieżek.

-Zuzia? - Spytał Tomek siedząc na fotelu pasażera obok Zuzy, kiedy odwoziła go do domu. Mężczyzna opierał się głową o chłodną szybę pojazdu i jak to zwykle u niego po alkoholu, dużo mówił.
-Co? - Od razu, kiedy usłyszała jego głos wiedziała, że zapowiada się droga, której będzie towarzyszyć jego bełkotanie i wylewanie wszystkich żali.
-Wiesz, że cię kocham... Prawda? No. I ty...Ty to zawsze byłaś taką moją młodszą siostrą. A ja...Ja to zawsze wiedziałem, że muszę się tobą opiekować. I ja to jestem, jak...Jak taki ojciec, co mu dziecko dorasta. Własna babcia mi tak powiedziała...To to chyba prawda... - Dziewczyna cierpliwie go słuchała, ale wiedziała, że nie ma sensu próbować z nim rozmawiać. - Ale ja to nawet zaczynam rozumieć. Każdy dorasta.... Przecież sam będę miał dzieci... Ale będą miały ze mną przerąbane... Haha! - Brunetka zaśmiała się cicho wyobrażając sobie swojego kuzyna jako ojca. - Ale ty nie miej dzieci. Przynajmniej przez najbliższe 10 lat... Albo nawet 20... Chociaż wtedy sama będziesz już stara dupa, za stara...A ja...Może będę dziadkiem... - Chwycił się za głowę.
-Bycie dziadkiem za 20 lat raczej ci nie grozi. No chyba, że bardzo się pośpieszysz, ale szanse są marne, wiesz?
-Ta... W każdym razie musisz pamiętać o jednym...Będziesz pamiętać?
-Ale o czym?
-Że jak jakiś...Jakiś...No facet... - Wydusił próbując nie użyć złego słowa. - Więc, jak ten facet zrobi ci dziecko, tak...Przed twoją trzydziestką, no...To od razu może sobie kupić trumnę, bo nie pożyje długo. W ogóle...Kolesie powinni trzymać się od ciebie z daleka. Boże...Mam nadzieję, że będę miał syna...
-Możesz przestać mówić o dzieciach?
-Dlaczego niby...?
-Bo zadziała siła przyciągania. Zresztą daj sobie siana z tymi gadkami, o moje dzieci nie martw się ani za 10 lat, ani za 20.
-Ale dzieci to lubisz...
-Lubię. Ale nie własne. Dzieci to świetna sprawa, kiedy wieczorem mogę je oddać rodzicom, iść do domu i spać 12 godzin.
-Tak się zawsze mówi, a potem...Szkoda gadać...
-Nie powinnam z tobą dyskutować, bo nie wiem, czy faktycznie coś jest nie tak, czy to to, co wypiłeś.
-Też nie wiem...Ja to...Już nic nie wiem....Ale wiem coś jeszcze. - Ożywił się minimalnie.
-No co wiesz? - Zaśmiała się spoglądając na niego, kiedy zatrzymała auto na światłach.
-Wiem, że lubię Kamila. Zajebisty gość. Serio...Ale tylko jako mój kumpel...Wiadomo...Nie jestem między wami...Ale to nie jest koleś dla ciebie...
-Yhym... - Pokiwała lekceważąco głową.
-Poza tym...On ma dziewczyne... - Od razu jej wzrok wrócił na drogę, próbując się skupić. - Pewnie wiesz...Ale zawsze mówiłaś, że nie wbijasz w związki... - Jej dłonie mocniej zacisnęły się na kierownicy. - A tu...Nie wiem...Może faktycznie wtykam nos w nie swoje sprawy.


Odprowadziła go do mieszkania, a kiedy znowu wsiadła do auta, które jej pożyczył, musiała przez chwilę pomyśleć.
W głowie słyszała cały czas słowa Tomka.
Była wściekła.
Na siebie. Tylko i wyłącznie.
Nigdy o tym nie rozmawiali. Nigdy go o to nie pytała.
Właśnie w tej chwili uświadomiła sobie, że przecież tylko się kumplują.  
Nie miała prawa mieć pretensji.
To, że...
Przecież ona sama cały czas utwierdzała się w tym, że to tylko i wyłącznie kumpel. 
 Ze złością uderzyła w kierownicę i na dłuższą chwilę zawiesiła swój wzrok gdzieś w oddali. 
Parę minut później zupełnie odsunęła od siebie wszystkie złe emocje, które, jak dobrze wiedziała, odreagowałaby na drodze, a tego nie chciała. 


Kilka godzin snu pozwoliło mi od wszystkiego odpocząć, a kiedy rano jechałam do domu mojej babci postanowiłam jedną ważną rzecz. Kamil może być dobrym kumplem. Tyle.  
Na obiedzie byli moi rodzice z Igą i Matim, ich rodzeństwo, no i oczywiście moje kuzynostwo. Chociaż nie całe, bo zabrakło Tomka.
Wiesz, co wymyśliła sobie moja siostra? Koncert Kamila. Podobno gra gdzieś niedaleko i namówiła tatę, żeby pojechał z nią i jej koleżanką. 
Wytłumacz mi dlaczego z całej masy artystów musiała ostatnio polubić akurat jego? I jak to się stało, że przestała być fanką 1D? Że niby ludzie się zmieniają? No chyba tak...
W dodatku próbowała mnie namówić żebym z nimi pojechała, ale nie!, nie ma takiej opcji.

Paweł: Iga, a Zuza jedzie z wami? - Spytał, kiedy siedzieliśmy całą rodziną przy stole jedząc obiad.
Zuza: Paweł... 
Iga: Nie...Powiedziała, że jej się nie chce, pf.
Dziadek: A co to za koncert?
Iga: Bednarek. Opowiadałam tobie, przecież.
Dziadek: Który to?
Grzesiek: No dziadek, ten z dredami, co babcia mówi, że on przystojny jest. - Przewróciłam oczami. Serio tak mówi?
Dziadek: A...! Ten. Trzeba było tak od razu.
Tata: Ale Zuza, ty chyba byłaś już na jego koncercie, prawda?
Paweł: Nawet dwa razy, wujku.
Zuza: Tak wyszło. Poza tym jutro rano mam zajęcia.
Grzesiek: Ehe, jasne...
Zuza: Daj spokój, co? - Co mnie najbardziej denerwowało? To, że naszej rozmowie z rozbawieniem przysłuchiwała się cała rodzina.
Paweł: Co się spinasz?
Grzesiek: Zuzol nie chce jechać, bo już ma ładne zdjęcie z Kamilem, prawda Zuza?
Mama: O! Nie chwaliłaś się.
Zuza: Wrzuciłam na facebook'a.
Babcia: Wrzucała, wrzucała! Wiem, bo sama komentowałam. - Tak, moja babcia była jedną z tych, które na fejsie obserwowały poczynania swoich wnuków.
Paweł: E tam, babciu, najlepszego i tak nie dodała.
Zuza: Pawełku, daj sobie siana, co? - Zadzwonił mój telefon. Na moje nieszczęście po jednej stronie siedział Grzesiek, a po drugiej Paweł i doskonale widzieli kto dzwonił, a wiadomo kto dzwonił, prawda?
Paweł: U...Dzwoni nowy chłopak Zuzy! - Po tym, jak męska część mojej rodziny zaczęła gwizdać miałam ochotę walnąć Pawła w jego pustą głowę, ale niestety zatrzymała mnie babcia.
Babcia: Dzieci! Jak wy się zachowujecie? Chłopaki dajcie spokój Zuzance i zajmijcie się jedzeniem. 

Tak. "Kocham" zdrobnienie "Zuzanka".  Rzuciłam okiem na pokój i to wszystko sprawiło, że zaczęłam zastanawiać się, czy na pewno za chwilę skończę 20 lat, a nie 12.
Czyli nie ma, jak w domu...

Ale wracając do telefonu...Kamil. 

Odebrać? Nie odebrać?
Tak? Nie?


>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>



27!
Rozdział jest wyjątkowy :P mimo, że taki, jak reszta, a wiecie dlaczego? Bo na dysku czeka 10 rozdziałów na plusie, więc jeśli wrzucicie cztery, albo 5 komentarzy to od razu pojawi się nowy rozdział! :)) Może być? ;)
Poza tym właśnie zaczynam wakacje, co mnie cieszy bardzo, bardzo :P I powinno cieszyć też Was, jeśli macie ochotę czytać moje wypociny :PP


A co u WAS?  :))

Właśnie! Jeśli macie ask'a to piszcie w komentarzach, mnie znajdziecie TU :)


Poza tym jakoś za kilka dni skasuję fb opowiadania, wystarczy, że info pojawia się TU. :)


Do napisania! :*

poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział 26.

Spacerowali uliczkami nieopodal rynku, mijali ludzi, rozmawiali, śmiali się i spędzali ze sobą czas, jak...Nie, jak najlepsi przyjaciele raczej do nich nie pasuje.
Pochłonięci rozmową nie zwrócili uwagi na grupkę chłopaków, którzy szli z naprzeciwka. Mimo, że było jeszcze trochę czasu do północy ta grupa już dawno powinna wrócić już do domu...
Rozbawiona Zuza nawet nie zauważyła, kiedy znaleźli się obok nich. Uwagę tej dwójki zwrócili na siebie dopiero, kiedy jeden z nich dosyć mocno szturchnął ramieniem Kamila, który obejmował dziewczynę.
Kamil przyzwyczajony do różnych reakcji na jego osobę nie przejął się tym, jedynie spojrzał przez ramię chcąc się upewnić, że go nie zna.

Zuza zrobiła to samo. Wystarczyła sekunda żeby rozpoznała całą grupę, a szczególnie jednego z chłopaków.
Igor. Jej były chłopak.
Zastygła w bezruchu. W przerażeniu. W masie różnych skrajnych emocji.
Bała się. Kolejny raz czuła ogromny strach.
Jednak strach powoli przechodził w gniew.
A gniew sprawiał, że wracały wszystkie wspomnienia.

Kiedy chłopak zobaczył przerażenie na jej twarzy poczuł się źle, choć niesłusznie, ale w tej chwili wiedziała to tylko ona.


-Zuzka? - Spojrzał na nią, jednak ta nadal patrzyła w miejsce w którym zatrzymała się grupa. - Zuzia, co się dzieje? Zuzia, o co chodzi? Hej... Mała, spójrz na mnie. - Powiedział spokojnie delikatnie unosząc jej podbródek, żeby na niego spojrzała. - Wszystko w porządku? - Pierwszy raz widział taką Zuzę i nie miał pojęcia o co chodzi, choć jej wzrok dał mu do zrozumienia, że to nie był przypadkiem spotkany człowiek.

Przytulił ją bez słowa, delikatnie głaszcząc po głowie i postanowił poczekać aż sama się odezwie.


-Przepraszam. - Powiedziała po chwili.
-Nie masz za co.
-Mam. Za tego idiotę. A po drugie, a właściwie po pierwsze to za mnie. Przepraszam. Po prostu to jedna z tych osób, których wolałabym nie widywać.
-To twój były?
-Tak. Niestety tak. - Dodała.


Nie spytał o nic więcej. Objął ją ramieniem i ruszyli w kierunku jego auta.

Upierał się, że odprowadzi ją pod same drzwi.
I tak też zrobił.
Mimo, że dalej dobrze się bawiła to gdzieś z tyłu przed oczami widziała Igora.
Kiedy stali przed jej mieszkaniem uniosła głowę tym samym sprawiając, że ich spojrzenia się spotkały.
Nie miał okazji poznać takiej Zuzy.
Niepewnie wyciągnął w jej stronę swoje ręce i dziewczyna po chwili znalazła się w jego ramionach.
Nie miał pojęcia, jak powinien się zachować, co może zrobić.
Takiej Zuzy nie znał.
Znał uśmiechniętą Zuzę. Zuzę roześmianą i szczęśliwą. I silną. Taką, której nic nie złamie.
Nagle znalazła się przed nim zagubiona, bezbronna i smutna dziewczyna.
W tym momencie polegał tylko na swojej intuicji.
Przeszło mu nawet przez myśl, że miała rację stwierdzając, że prawie się nie znają. Jednak trzymając ją w swoich ramionach myśl ta została zastąpiona przez masę innych.


-Dziękuję. - Szepnęła cicho.
-Nie masz za co. Ja powinienem dziękować.

Po jego słowach uśmiechnęła się tylko, cmoknęła go w policzek i rzucając ciche "Do zobaczenia.", zniknęła za drzwiami swojego mieszkania.


W mieszkaniu było cicho i ciemno, co znaczyło, że Michał już spał. Nie zapalając światła weszła do swojego pokoju. Zdjęła buty, obok których wylądowała też jej torebka.
Usiadła na parapecie podciągając kolana pod brodę i obejmując je rękami.
Rozpłakała się. Kolejny raz poczuła, jak przeszłość nie pozwala jej zrobić kroku naprzód. To jedyna rzecz, którą chciałaby zmienić w swoim życiu. I jedyna, która wracała zawsze w nieodpowiednim momencie.
Spoglądała na auta przejeżdżające na ulicy.
Wydawały jej się takie małe. Zupełnie, jak ona, kiedy zauważyła Igora i wpadła w panikę.


Następnego dnia czuła się o wiele lepiej. Wyspała się, co było jej potrzebne po całym tygodniu i przed weekendem tak samo. I nie myślała już o Igorze.
Za to nie mogła przestać myśleć o Kamilu, który sam jej tego nie ułatwiał przez wiadomości, które też przyczyniły się do jej dobrego humoru.

Kiedy szykując sobie śniadanie postanowiła włączyć muzykę usłyszała dobrze znane dźwięki, co znaczyło, że nadal znajduje się tam płyta, którą zostawiła tu ostatnio.
Dokładnie ta sama piosenka siedziała w jej głowie od wczoraj, kiedy usłyszała ją w jego aucie.

"A fire down in our soul [...] You make my wings unfold"


Gdy pojawiłam się w klubie przypomniano mi o zdjęciu, które wrzuciłam na facebook'a.
I faktycznie, było tak, jak mówili - mnóstwo komentarzy z czego właściwie ani jeden nie był poważny.
Jakieś tam komentarze od znajomych, itd., ale te najzabawniejsze były od moich kuzynów, którzy rzucali żarty w stylu: "ciążowe zachcianki?", "czy ja o czymś nie wiem?", itp. A to wszystko podbił Kamil stwierdzając, że skoro aż tyle jedzenia to na bank bliźniaki będę. I co? I po komentarzach widziałam, że dziewczyny już wiedziały z kim spędziłam wczorajszy wieczór, zresztą chłopacy to podchwycili i zaczęły się jeszcze większe żarty.

Śmiejąc się wystukałam na telefonie komentarz, który pojawił się pod zdjęciem.
"Rozgryźliście mnie! Wczorajszy wieczór spędziłam z koleżanką :D"
Na co zaraz odpowiedział Kamil: "No ładnie! Romantyczna wieczór z koleżanką? :O Chyba o czymś nie wiemy :D"
Tomek dorzucił: "Romantyczny wieczór z koleżanką to nic, ale romantyczny wieczór z CIĘŻARNĄ koleżanką? :O Ja tak czułem, że Zuzol to jednak kuzyn... ;("
Na to wrzucił Paweł: "Lol! Jaka patologia xD"
Grzesiek: "Dlatego nas tak lubi xD"
Między tą konwersację wbiła moja siostra: "Ta...jasne... koleżanka z krótkimi włosami chyba -.-"
Zaśmiałam się i od razu odpowiedziałam: "Krótkie włosy? Niekoniecznie. Można powiedzieć, że pół na pół xD"
"Poł na pół? O_o" Pojawiło się pytanie od Klaudii, która siedziała kilka metrów ode mnie, ale ok.
No to odpowiedziałam: "No...Pół na pół, co się dziwisz? xD"
Tym razem odezwała się Aga: "Czyli, że co ona miała na głowie? O_o"
I tu uderzył Kamil: "Laska pewnie miała tylko połowę włosów na głowie xD"
Haha! No to ja mogłam napisać tylko jedno: "No jakbyś tam był! :P btw. dzieciaki, zajmijcie się czymś, a nie na fb siedzicie. No, co to za młodzież, eh, szkoda gadać. "
Wszyscy po kolei odpowiadali:
Kamil: "Ha! Ah, ta intuicja :D"
Tomek: "Właśnie dzieciaki, do roboty!"
Aga: "Pf! Się odezwała!"
Klaudia: "No właśnie, może byś się czymś zajęła?"
Iga: "Y...Ja nie kumam o czym Wy gadacie? O_o"
Paweł: "Iga, bo za młoda jesteś! ;P"
Grzesiek: "Przynajmniej nie będziemy wujkami, uf!"


Zuza: Dobra dzieciaki! Do roboty! - Powiedziałam jeszcze grzebiąc w telefonie.
Tomek: No właśnie! Ruszaj się! - Powiedział Tomek zaglądając mi przez ramię. - A ty co jeszcze robisz, co?
Zuza: Nic. Ej, dziewczyny! Zgadnijcie kto do mnie napisał!
Aga i Klaudia: Filip. - Powiedziały jednogłośnie.
Zuza: No. I szuka modelki do sesji.
Tomek: Krasnoludy nie mogą być modelkami. - Zaśmiał się.
Zuza: Pf! Amatorsko nawet krasnoludy mogą być.
Tomek: I niby się zgodzisz? - Powiedział oburzony.
Zuza: Nie wiem. Zresztą to tylko żeby pomóc kumplowi z uczelni.
Tomek: Jasne.
Zuza: No tak. A jak chcesz to możesz iść ze mną.
Tomek: Żebyś wiedziała, że pójdę!
Zuza: To chyba sam, bo ja nie idę.
Tomek: Bo uwierzę!


Machnęłam tylko ręką i wróciłam do tego co robiłam, ale już po chwili usłyszałam głos Tomka.


Tomek: Młoda, a ty co za kawałki wrzucasz na fejsa?
Zuza: Jakie niby?
Tomek: Takie moje bardziej, a nie twoje. - Powiedział spoglądając na wpis w którym podlinkowałam piosenkę Gentleman'a.
Zuza: Ta akurat bardzo moja, jak to powiedziałeś. - Powiedziałam patrząc, co pisze w komentarzu.
Na moje: ""Chodzi" za mną cały dzień i chyba nie ma zamiaru się odczepić :D :P", odpowiedział "Poczekaj do wieczora, wtedy będzie za tobą chodzić mniej przyjemna muzyka :P".


>>>>>>>>>>>>>


26! :))
Oj słabiutko z komentarzami, słabiutko :(((
Jesteście tu w ogóle?

Jak minął WAM długi weekend? :)
Mi bardzo dobrze, ale wiadomo - koncert Kamila i autografik też jest :P

Na blogach jakieś spory, nie wiem co się dzieje i chyba wolę nie wiedzieć, mam nadzieję, że wszystko się uspokoi. Ja teraz zaczynam ciężkie dwa tygodnie, więc proszę o trzymanie kciuków, a później będzie dużo, dużo rozdziałów :)

fb

Do napisania! :))