niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 29.

*

-No, przecież tata i tak w końcu się dowie, a ten ktoś z kim teraz siedzisz niech lepiej wie, że jarasz się Bednarskim, bardziej niż konopie na Jamajce. Zresztą...Kto by się nie jarał, nie Ania? - Zadała pytanie swojej koleżance, która zapewne siedziała obok i od razu przytaknęła równie rozmarzonym głosem.
-Nie jaram się to raz, a dwa, pomyśl, maleńka, dlaczego nie wyłączyłam głośnika, kiedy zaczęłaś mówić o Kamilu..?
-Czyli ten śmiech, który wydawał mi się znajomy..?
-No tak, tak. To on. - Chwila ciszy i śmiech. Po mojej stronie telefonu - śmiech Kamila, a po drugiej - mojego taty. Po chwili usłyszeliśmy tylko dźwięk zakończonego połączenia.

A co robił Kamil?
Śmiał się. Chociaż nie. On płakał ze śmiechu!

*

-Ja nie mogę! Haha! To było...Haha! Twoja siostra jest boska! - Mówił równocześnie się śmiejąc.
-Boska? Proszę cię, jak tylko ją zobaczę to ma przechlapane.
-Ej no, nie jest tak źle, w końcu powiedziała tylko, że uważasz, że jestem o wieelee seksowniejszy na żywo, także w sumie dzięki i miło, że tak uważasz. Haha!
-Boże...Jaka kompromitacja... - Pokręciłam z niedowierzaniem głową.
-Ale najlepsze było to: "jarasz się Bednarskim, bardziej niż konopie na Jamajce. Zresztą...Kto by się nie jarał, nie Ania? ". Haha! Już ją lubię.
-Hah. To akurat było prawie dobre, ale nie myśl sobie, aż tak się nie jaram. - Wytknęłam język w jego stronę.
-Ale tak trochę to tak?
-Odrobinkę, ale to tylko dlatego, że lubię dredy.
-Ehe, jasne...
-Także z tymi konopiami to przesada jest, ale jak zauważyłeś moja siostra jara się bardziej niż konopie. - Zaśmiałam się, bo już wiedziałam, że będę jej to długo wypominać.
-Ale jesteś okropna, wiesz?
-Dlaczego?
-Wyobraź sobie jakbyś była na jej miejscu...
-Że maks wiocha?
-Według niej?
-No.
-Według niej tak. Ale spoko, zapomni, o ile ty jej nie będziesz przypominać, czyli szanse nikłe, ale...
-Nie jestem aż takim potworem. - Powiedziałam oburzona.
-Ale czy ja powiedziałem, że jesteś potworem? Ja tylko chcę zwrócić twoją uwagę na to, że takie zauroczenie ma wpływ na dalsze wybory. Spójrz tylko na mnie, porządny młody mężczyzna, który daje dobry przykład, a do tego jaki przystojny. Wybór idealny. - Jego powaga i skupienie były przezabawne, dodając, że mówił o sobie to już w ogóle.
-No tak, tylko coś skromności mu brakuje, nie sądzisz?
-Oj tam. - Machnął ręką.


-Wiesz, co?
-Co? - Spytał niewyraźnie, bo jadł - moją sałatkę, a to dlatego, że ja po zjedzeniu kilku innych rzeczy nie dałam rady wcisnąć w siebie choćby połowy. A jak powiedziałam mu, że dla mnie jest lekko obrzydliwe jeść tym samym widelcem, co ktoś inny to wiesz co powiedział? Że się ze mną zgadza, ale skoro już razem paliliśmy, piliśmy i całowaliśmy się to jedzenie to nic takiego. Ehe, mogłam nic nie mówić.
-Nie mówi się z jedzeniem w buzi.
-Nie mówi się do osób, które mają jedzenie w buzi. - Skwitował po tym, jak przełknął to, co miał w ustach. - Ha! Takiej odpowiedzi się nie spodziewałaś.
-Owszem.
-Co robisz jutro?
-Od rana mam zajęcia, a później sesja. - Chyba nie wspominałam, ale kiedy Filip opowiedział, jak ma wyglądać sesja to od razu mi się spodobało, no i się zgodziłam.
-Sesja?
-Yhym, zdjęciowa. Filip potrzebował kogoś do sesji na zaliczenie, więc stwierdziłam, że mu pomogę. - Celowo uśmiechnęłam się mówiąc jego imię. Zła ja.
-Filip to ten od imprezy i zdjęć?
-Tak, ten u którego ostatnio byłam na imprezie i faktycznie kiedyś jakieś tam zdjęcia już mi zrobił.
-Będą jeszcze jakieś dziewczyny?
-Hmm, chyba nie, no oprócz wizażystki, jego koleżanki zresztą. Ale wiesz, na takich sesjach przyjemniej jest pracować w mniejszym gronie.
-Jasne. - I właśnie w tym momencie pierwszy raz miałam okazję widzieć niezadowolonego Kamila. Nie powiem, że nie, bo byłam zadowolona, że to, co powiedziałam tak podziałało. - A co robisz w weekend?
-Nic konkretnego, nareszcie spędzę w domu i nie mam zamiaru nigdzie się ruszać. - Zaśmiałam się, bo przypomniało mi się, że przecież będę na jego koncercie.
-Yhym... A co tam u Tomka? - Spytał po chwili ciszy.
-W sumie nie wiem. Może oprócz tego, że wczoraj kompletnie się zalał i musiałam go odwieźć do domu. A co się nasłuchałam to moje. - Zaśmialiśmy się.
-O tak, Tomek, jak wypije to jest wyjątkową gadułą. - Pokiwałam twierdząco głową, ale od razu przypomniało mi się, co usłyszałam wczoraj.


Mieliśmy już się zbierać, ale zaczęliśmy rozmawiać o tym i o tym. I wyszło tak, że od jakiś 30 minut staliśmy oparci o jego auto i co chwilę z czegoś się śmialiśmy, kiedy w końcu zaczęliśmy poważniejsze tematy przypomniałam sobie o tym, co powiedział Tomek. I postanowiłam sama go zapytać.

-Masz dziewczynę, prawda? - Zawiesiłam wzrok w oddali obserwując wyjeżdżające z parkingu auto.
-Nie... - Przeciągnął to słowo i westchnął wpatrując się w to samo miejsce.
-Ok. Chociaż odpowiadasz jakby zapytał o to jakiś dziennikarz. Słabo trochę. Ale nieważne. Nie chcesz, nie mów. - Rzuciłam bez emocji.
-To nie tak. Pytasz, bo rozmawiałaś z Tomkiem?
-Daj spokój. Zadałam jedno pytanie. - Zaśmiałam się, chociaż w środku poczuła coś nieprzyjemnego. - Późno już. Będę się zbierać.
-Ale Zuzia...
-Ej spoko, naprawdę. - Zapewniłam.  - Lecę. - Cmoknęłam go w policzek i skierowałam się do auta. - Cześć. - Pokiwałam wsiadając do auta.
-Cześć. - Odpowiedział cicho.


Kiedy wyjechałam z miejsca parkingowego pomachałam mu dalej mając na ustach uśmiech.
I popełniłam duży błąd. Byłam zła. Bo właśnie mnie okłamał.
Nienawidzę, kiedy ktoś kłamie.
Kiedy wyjechałam z parkingu na pustą, prostą drogę dałam totalny upust swoim emocjom i na pewno przekroczyłam prędkość, ale nie chciałam nawet wiedzieć o ile.
Spojrzałam w miejsce z którego przed chwilą wyjechałam. Kamil nadal stał przy swoim aucie obserwując moje poczynania.
Kamil, który mnie okłamał! Okłamał!


Odjechała. A ja nie zrobiłem nic żeby to wytłumaczyć.
Co miałem powiedzieć? Nie, nie mam, bo zostawiłem ją po tym, jak cię poznałem?
Wyobraź sobie reakcję Zuzy. Od razu by mnie olała i nie miałbym szansy tego naprawić.
Zaśmiała się mówiąc żebym dał spokój. I z takim samym, jak zawsze uśmiechem odjechała.
Poza tym jutro spotka się z Filipem. Że niby tylko żeby zrobić zdjęcia? Jasne. Nie znam go, ale już go nie lubię.

Obserwowałem, jak wyjechała na drogę i kilka sekund później zniknęła z pola widzenia i moim zdaniem jechała zdecydowanie za szybko.
Ale czy to był teraz mój problem? Może nie, ale najzwyczajniej w świecie martwiłem się o nią. Zatrzymałem się na stacji i wysłałem do niej sms'a.
Nie odpisała. Nie powinienem się dziwić.
Jak to Zuza. Kolejny raz mnie olała.
Co ja sobie myślałem....

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>


29 !
Dziękuję za komentarze - widzę, że lubicie, jak jest wesoło :P

To ile teraz pojawi się komentarzy?
Kurczę, pokażcie mi, że tu jesteście i czytacie - liczę na WAS! :))) pamiętajcie, że rozdziały tylko czekają na dodanie :))

Plus koncert Bednarka to zawsze dobry pomysł na weekend, także mój weekend już zaliczam do bardzo udanych :P I dodam tylko, że nawet w wielkim tłoku, tłumie i masie pchających się dziewczyn da się zamienić z Kamilem kilka słów - wystarczy nie piszczeć, nie krzyczeć i odezwać się, jak do zwykłego człowieka ;)


http://ask.fm/piszacalala

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział, tylko nie fajnie, że tak na końcu wyszło, no ale mam nadzieję, że wszystko się ułoży :)

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział świetny :) , a co do koncertów to się zgadzam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Koncerty Bednarka Wymiatają :D
    Mam nadzieję, że w opowiadaniu sytuacja się szybko wyjaśni :)

    OdpowiedzUsuń