niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 22.

*

Paweł: Czyli, że...
Zuza: Nie! Nawet nie pytaj! Nie działo się nic, co nie powinno się dziać, ok?
Grzesiek: Jasne.
Paweł: Uważaj, bo uwierzymy.
Zuza: Dziewczyny wam coś powiedziały?
Paweł: Wspominały coś o jakiś zdjęciach, czy o czymś takim. Nie, Grzesiek?
Grzesiek: No coś takiego. Ale ej! Przecież ty je na pewno masz, nie?
Zuza: Nie! - Od razu zaprzeczyłam, chociaż nadal miałam je w telefonie.
Paweł: Czyli masz!
Zuza: Chłopaki...Odpuśćcie....Proszę..?
Paweł: Nie ma takiej opcji.
Zuza: Ale to serio nie jest coś o czym chcę z wami rozmawiać, nie mówiąc już o tym, że nie chciałabym żebyście to widzieli.
Grzesiek: Zuzol się wstydzi, haha!
Zuza: Spadaj! To po prostu moja...Prywatna sprawa? - Po tym roześmialiśmy się. - Dobra, idziecie sobie?
Paweł: Że nas wyrzucasz?
Zuza: Nie, że pytam ile kanapek zrobić.
Paweł: A...No to trzeba było tak od razu! To my wybieramy film, a ty sobie idź.



Następnego dnia po zajęciach, jak, co środę, wybrałam się na zumbę. I kiedy przed 20 wyszłam z fitness klubu, zobaczyłam dobrze znane mi auto.
Tomek.
Ucieszyłam się, ale przecież nadal nie było między nami ok. Nie odezwaliśmy się do siebie od niedzieli.
Słaba akcja.

-Zumba? Aerobik? Czy może ...? - Spytałam stając przed nim.
-Oj Zuza, Zuza. - Przerwał i przytulił mnie. - Przepraszam. - Spojrzeliśmy na siebie. - Nie powinienem tak się zachować i w ogóle, ale musisz przyznać, że dałaś mi powody, nie?
-Powód. Schowałam klucze i przepraszam, ale nie zaprzeczę, że to był zabawny widok.
-Co ja z tobą mam... - Pokręcił głową.

Po drodze do domu ogarnęliśmy kolację, czyli pizzę - norma z Tomkiem, Michała nie było, czyli znowu - norma.

-Rozmawiałem ostatnio z Kamilem.
-Super.
-Nie interesuje cię o czym rozmawialiśmy?
-Nie.
-I tak tobie powiem. - Spytał, kiedy siedzieliśmy w kuchni w moim mieszkaniu. -  Rozmawialiśmy o tobie.
-O mnie?
-O tobie. Kamil opowiadał o dziewczynie, którą poznał. Sądziłem, że imię, opis i wszystko inne to zbieg okoliczności, ale moje wątpliwości zniknęły w sobotę. Ale chyba nie znałem Cię od tej strony.
-Nie wiem, co tobie powiedział, ale dużo jest dziewczyn o takim imieniu, jak moje.
-Jasne... Widzę, że nie chcesz o tym gadać?
-Raczej nie.
-Ok. Przesłałem tobie kasę na konto. - Zmienił temat.
-Mówiłam, że nie chcę pieniędzy.
-Ale pracowałaś.
-Głównie się bawiłam.
-Bo wygrałaś zakład.
-Przestań.
-Nie. Z Łukaszem się zwinęliśmy, później Paweł i Grzesiek i byłoby naprawdę słabo gdybyś się tym nie zajęła. Także i Łukasz i ja jesteśmy ci mega wdzięczni.
-No...Powiedzmy, że ok.
-Kamilowi też powinienem podziękować.
-To akurat sobie odpuść. Poza tym już nie jesteś z tego powodu obrażony?
-Zuza, ja wiem. Czasem trochę przeginam, ale ja się o ciebie martwię i tyle.
-O właśnie. Powinniśmy o tym porozmawiać. Rozumiem, że się martwisz, ale nie chcę żeby powtórzyła się taka sytuacja. Po pierwsze to byłam mega wkurzona, a po drugie było mi bardzo przykro. Z jednej strony opowiadasz, że ufasz, a zaraz potrafisz zjechać za nic. Trochę się to nie klei. Traktujesz tak i mnie i chłopaków.
-No dobra... - Jego mina była niewyraźna. Myślę, że nie spodziewał, że ktoś coś takiego powie. - Przemyślę to. Ale mam do ciebie jeszcze jedną sprawę.
-Jaką?
-Praca.
-O nie, Tomek. To zamknięty temat.
-Nie, Zuza! - Miałam wrażenie, że zaraz tupnie nogą.
-Widzisz? Znowu to robisz.
-Ale nie możesz sobie tak po prostu zrezygnować.
-Mogę.
-Zuza...Przyjdź w piątek i sobotę.
-Jeśli naprawdę potrzebujesz pomocy to mogę kogoś ogarnąć, ale ja nie przyjdę.
-Dlaczego?
-Wiesz dlaczego.
-Weź, będziesz się tak cały czas o to obrażać?
-Nie obrażam się. Poza tym chciałam jechać do domu. Babcia zaprosiła wszystkich na obiad w niedzielę, jeśli nie pamiętasz.
-Pamiętam. Z chłopakami chcemy wpaść tam popołudniu, więc możesz jechać z nami.
-Raczej nie. - Zaśmiałam się wstając z miejsca. - Chcę jej pomóc, więc... - Odwróciłam się żeby umyć talerz.
-Pożyczę ci auto. - Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Y....Przesłyszałam się?
-Nie. Pożyczę ci auto.
-Robisz sobie jaja? - Spytałam siadając obok niego.
-Nie. W piątek będziesz do końca, ale w sobotę polecisz koło 2, prześpisz sie i rano pojedziesz do domu.
-O...Wow. - Byłam mega zaskoczona. - Pożyczysz mi swój nowy samochód? - Niedowierzałam. Tomek odkąd zmienił auto ma jeszcze większego świra na tym punkcie.
-Tak. Przestań się dziwić. Będę się zbierał - Rzucił, kiedy akurat odebrałam sms'a.
-Tomuś... - Zaczęłam tak, jak zawsze, kiedy go o coś prosiłam.
-Nie mów, że chcesz gdzieś jechać.
-Jakbyś tak mnie podwiózł w jedno miejsce to byłoby super fajnie.
-Serio po całym dniu zajęć i jakieś tam zumbie chce ci się ruszać z domu?
-Jesteś już stary, nie wszystko możesz zrozumieć. - Uniósł zdziwiony brew, a sekundę później wybuchnęliśmy śmiechem.
-Ok, mogę cię podwieźć, ale musisz mi powiedzieć do kogo.
-Mój kumpel zrobił małą imprezę i...
-Jaki kumpel? - Przerwał mi.
-Tomek!
-Co to za kumpel?
-Z uczelni.
-Ile ma lat?
-Kumpel. Kolega. Znajomy. Rozumiesz?
-Rozumiem. Ile ma lat?
-Może potrzebujesz zajrzeć do słownika?
-Raczej nie. Za 20 minut wychodzę. Szykuj się.
-Uf. - Odetchnęłam  z ulgą.
-W samochodzie opowiesz mi więcej. - Zaśmiał się, na co ja tylko pokręciłam głową.


Następny poranek nie należał do najłatwiejszych, ale chłodny prysznic pomógł mi się obudzić.
Wczorajsza impreza była nawet ok, ale to domówka z serii tych na których zastanawiam się, jak to możliwe, że na tak małej powierzchni zmieściło się tyle ludzi. Nie lubię.
Kiedy jakoś przed 7 weszłam do kuchni zobaczyłam  Michała niby siedzącego przy stole.
Dlaczego niby? Dlatego, że owszem, siedział, ale z głową na stole.  Plus na kuchennym blacie stał porzucony pusty kubek i łyżeczka obok niego.

-Hej... - Podeszłam do bruneta. - Michał, obudź się. - Zaśmiałam się delikatnie szturchając go w ramię.
-O...Cześć. O jeny, która godzina?
-Nie ma jeszcze 7. O której wróciłeś do domu?
-Nie wiem. Po trzeciej. Może koło czwartej. A ty?
-Jak grzeczna dziewczynka, jakoś przed pierwszą już spałam. - Nalałam wody do czajnika.
-Nieudana impreza?
-Nie...Całkiem spoko.
-U kogo to było?
-U Filipa. Dużo ludzi, i tak dalej. Ogólnie bywało lepiej.
-A...No to ja już kumam. - Podniósł głowę. - To ten co na ciebie leci, nie?
-Michał... - Przeciągnęłam chcąc skończyć ten temat.
-Ty go olewasz, nie wiedzieć dlaczego.
-Dobrze wiesz dlaczego.
-Bo cię lubi? Bo to spoko koleś? Bo to ciacho? - Wymieniał po kolei wpatrując się w okno.
-Co! Haha! Powiedziałeś, że to ciacho!? Czy ja o czymś nie wiem!? Haha!
-Aga i Klaudia tak mówiły. Ale ogólnie jest spoko.
-Pozer.
-Wrzuć na luz. W ogóle to jakiś porąbany jest, żeby tak na bieżąco wrzucać foty z imprezy.
-Jakie znowu foty?
-Nie wiem w sumie, bo jak je oglądałem to byłem...Powiedzmy, że bardzo zmęczony i...No. Ale pomyślałem, że się wkurzysz, bo nie lubisz, jak ktoś oznacza cię na zdjęciach.
-Ehe... - W telefonie weszłam na fejsa.

Skrzywiłam się widząc zdjęcia, które dodał.
Nie no, spoko, ale jeśli chcę się czymś podzielić z moimi znajomymi to wstawiam zdjęcie na mój profil. I właściwie wiem, że mogłabym to zablokować, ale skoro w znajomych mam tylko moich znajomych, którzy doskonale wiedzą, że tego nie lubię to... Wiem! To dziwny tok myślenia, ale z drugiej strony nie przeszkadza mi, jeśli ktoś dodaje zdjęcie z podstawówki i tam mnie oznacza, to jest spoko, więc...Rozumiesz?

Ok, haha! To będzie ciężki dzień....


W przerwie między zajęciami siedziałam razem z moją grupą. Nigdy o nich nie mówiłam, może dlatego, że widuję ich najczęściej tylko na uczelni. Lubię ich, dużo rożnych ciekawych osób, i tak dalej, ale wracając do przerwy. Siedziałam z moją grupą, kiedy ktoś usiadł za mną i poczułam na mojej talii dłonie...

>>>>>>>>>>>>>>


Hej! :))
22!
Po pierwsze to dzięki za komentarze :)
Dzisiaj bez dedykacji, a wiecie dlaczego? Bo przecież każdy rozdział jest dla WAS :)
 
Jak myślicie kim jest osoba, która pojawiła się na końcu? :)

Do napisania! :)))

P.S. No i FB! ;))

piątek, 21 marca 2014

Rozdział 21.

Może dedykacja? :P
Niech będzie dla WSZYSTKICH komentujących :)


*

Następnego dnia musiałam być na uczelni już o 8. Nie
lubię tego. Bardzo nie lubię.
Nie, nie narzekam, tylko...Dobra, trochę narzekam.
Kiedy wracałam do domu był już wieczór, a właśnie!


Wspomniałam, że Kamil wczoraj napisał? Napisał.

I tak stojąc sobie oparta o ścianę windy i oglądając swoje paznokcie przypomniałam sobie o Tomku. I Grześku. I Michale. No i Pawle. A taki miałam dobry humor...

Drzwi od mieszkania były oczywiście otwarte. Odłożyłam rzeczy, zdjęłam buty, kurtkę i powędrowałam do kuchni, żeby nalać sobie wody.
Po dosłownie kilku sekundach obok mnie pojawił się Michał.


Michał: Zuza, pogadamy?
Zuza: Mamy o czym? - Spytałam biorąc łyk wody.
Michał: Chciałem cię przeprosić. Nie powinienem się wtrącać. Miałaś rację.
Zuza: Ok. - Spojrzałam na niego. - Coś jeszcze?
Michał: No i nie powinienem cię tak traktować, ale zauważyłem to dopiero, kiedy ty potraktowałaś mnie tak samo.
Zuza: Tyle?
Michał: Tak. - Odpowiedział od razu.
Zuza: W takim razie mogę coś jeszcze dodać?
Michał: Co takiego?
Zuza: Nigdy więcej nie traktuj tak moich gości, ok?
Michał: Chodzi ci o...
Zuza: Tak, o Kamila. To nie było miłe.
Michał: Zawsze myślisz o tym co czują inni?
Zuza: Nie, ale staram się żeby nie czuli się jakby byli niemile widziani. Kamil wczoraj na pewno tak się poczuł i to nie było ok.
Michał: Ok, niech będzie, że tak było.
Zuza: Poza tym zrobiło mi się mega przykro, kiedy przy Tomku wyskoczyłeś z jakąś swoją jazdą.
Michał: To niby gdzie byłaś?
Zuza: W domu. Tyle, że spałeś, jak wróciłam i jak wychodziłam.
Michał: I tak nie powinnaś z nim wracać.
Zuza: Bo?
Michał: Nie znasz go. Właściwie nic o nim nie wiesz, nie mogłaś przewidzieć, jak się zachowa.
Zuza: Serio chcesz się kłócić?
Michał: Nie. Sorry, Zuza. - Podszedł do mnie.
Zuza: No ok. Nie ma sprawy. - Przytuliliśmy się na zgodę. - Ale nie zachowuj się tak więcej, ok?
Michał: Pewnie, jeszcze raz sorry. - Uśmiechnęłam się tylko i wyszłam z kuchni.



Zabrałam z przedpokoju torebkę i dużą teczkę z rysunkami i trzymając je w lewej dłoni, a w prawej szklankę z wodą weszłam do swojego pokoju. I to wcale nie było łatwe, żeby otworzyć drzwi i zamknąć je nie mając wolnej ręki.

Odłożyłam teczkę i torebkę na podłogę tuż obok biurka, odwróciłam się i....

O! Mój! Boże!

Na moim łóżku, naprzeciwko biurka siedział Grzesiek i Paweł!

Zuza: Chcecie żebym zawału dostała!? Jezu...Ale się wystraszyłam. - Nie odezwali się tylko wstali.
Grzesiek: No bo my to chcieliśmy ten...
Paweł: Niespodziankę ci zrobić...
Grzesiek: A tu klops.
Paweł: Jak zawsze.
Zuza: A tylko dlatego tu jesteście?
Grzesiek: Nie.
Paweł: Ja chciałem cię przeprosić, no bo nic do tego nie miałaś, że zamiast zamknąć oddałem klucze Grześkowi, więc sorry, nie pomyślałem. -Stanął przede mną i zrobił minę dzięki, której wybaczy mu każdy.
Zuza: No spoko, w sumie to nic takiego. - Zaśmiałam się.
Grzesiek: A ja w sumie chciałem cię przeprosić za to, że powiedziałem z kim wracałaś tylko dlatego żeby się odgryźć.
Zuza: To ja cię przepraszam za to, że powiedziałam o tym, że to nie ty zamykałeś.
Grzesiek: Czyli wszystko jest ok?
Zuza: Pewnie, że tak! - Przytuliliśmy się i zaraz dołączył do nas Paweł. 



Zuza: Już myślałam, że się nie odezwiecie. - Powiedziałam, kiedy rozsiedliśmy się na moim łóżku.
Paweł: A ty to nie mogłaś się odezwać?
Zuza: Niby dlaczego ja?
Grzesiek: Cały Tomek, normalnie.
Zuza: Oj weź...
Paweł: Ale na odezwanie się Tomka chyba jeszcze trochę poczekasz.
Zuza: Bo?
Grzesiek: Paweł, mówimy?
Paweł: Chyba wypada.
Zuza: O co chodzi?
Paweł: Wczoraj były u ciebie dziewczyny i Kamil, nie?
Zuza: No tak, ale skąd wiecie?
Paweł: Rozmawiałem dzisiaj z Agą, ale w sumie już wczoraj o tym wiedzieliśmy.
Zuza: Ale skąd?
Grzesiek: Aga wrzuciła na facebook'a zdjęcie z nim, no i pech chciał, że łatwo można obczaić gdzie to zdjęcie było zrobione.
Paweł: Tomek skojarzył fakty i boom, koniec.
Zuza: Wkurzył się o to?
Paweł: No.
Grzesiek: Miał z nami przyjechać nawet, ale sama widzisz.
Zuza: On jest dziwny. Wyjdę gdzieś z Michałem. Źle. Kamil odprowadzi mnie do domu. Jeszcze gorzej. Poza tym ten jego pomysł z moja pracą w klubie to też była tylko kontrola.
Paweł: Zuzol, ale po twoich wybrykach w Warszawie...
Grzesiek: Haha! No właśnie!
Paweł: Lepiej cię pilnować.
Zuza: No i co ja niby takiego tam robiłam?
Paweł: Pamiętasz, że kumpluję się z Agą i Klaudią?
Zuza: O nie...Powiedziały ci?
Paweł: No.
Zuza: Ty też wiesz? - Spojrzałam na Grześka.
Grzesiek: No ba!
Zuza: To co wiecie?
Paweł: Że poznałaś Kamila.
Grzesiek: Że się polubiliście.
Paweł: Że mocno zabalowałaś.
Grzesiek: Że zaprosił was na imprezę.
Paweł: Że bardzo dobrze się razem bawiliście.
Grzesiek: Że z nim wyszłaś.
Paweł: I że obudziłaś się następnego dnia rano i nic nie pamiętałaś.
Zuza: Powiedzieliście Tomkowi!?
Grzesiek i Paweł: Nie! - Powiedzieli razem.
Grzesiek: Zabiłby nas, a później was.
Paweł: Właśnie.
Zuza: No to trochę wyjaśnień. Po pierwsze to nie piłam, znaczy...Troszkę, ale nie tak żeby nie kojarzyć, co się działo. Zresztą wiecie, że ja tak nie piję. - Przytaknęli. - Po drugie to tak, to prawda, że poznałam Kamila i to też prawda, że wyszłam razem z nim, no i że obudziłam się następnego dnia to też prawda.
Paweł: Czyli, że...?


>>>>>>>>>>>>>>



21.! :P
Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję za rady!
Ale od razu mówię, że zmiany pojawią się dopiero za kilka rozdziałów, gdzieś koło 23-25, które już są napisane i zdradzę tylko, że mi się podobają :P Haha! :D

To jeszcze raz dziękuję, zapraszam na FB i...do napisania! :)))))

sobota, 15 marca 2014

Rozdział 20.

Na początek coś czego tu jeszcze nie było ;))
Dedykacja ;)
Dla Anonima #1, dla Yaga Yaga Yoo i dla Anonima #2 :)))
Dzięki za komentarze! :) Niesamowicie fajnie przeczytać takie słowa, jeszcze raz DZIĘKUJĘ! :))
No to teraz czytamy ;)



*

Klaudia: To nie widzimy się w piątek? - Spytała zakładając kurtkę w przedpokoju w którym byliśmy teraz wszyscy, oprócz Michała.
Zuza: Raczej nie. - Dziewczyny miały spędzić znowu weekend w klubie Tomka, a skoro ja "przestałam" tam pracować to...
Aga: Weź się do niego odezwij.
Zuza: Nie widzę powodu dla którego miałabym to robić. Chce się tak zachowywać to trudno.
Kamil: Jeśli nikt nie powie mu co u ciebie to wytrzyma najwyżej do jutra.
Zuza: Myślisz, że nikt mu nie powie? - Spytałam pokazując głową w stronę pokoju Michała.
Kamil: I tak się odezwie. Zuzia, a o co biega z tymi drzwiami? - Jak dobrze, że zmienił temat.
Zuza: Z tymi kolorami?
Kamil: No.
Zuza: Tak dokładnie nie wiem, ktoś coś na nie wylał, okoliczności nie znam. W każdym razie miał je pomalować Michał, ale wyszło na to, że to ja się tym zajęłam i...
Aga: I wyszło to co jest.
Klaudia: Pozostaje nadal pytanie co to jest.
Zuza: Dzięki, dziewczyny. Poza tym wypraszam sobie, ale z drugiej strony są tylko kolorowe pasy. Zero szaleństwa.
Kamil: A tu co jest?
Aga: O kochany...! Na pierwszy rzut oka to nic specjalnego. - Zaśmiała podchodząc do drzwi.
Kamil: O... - Stanął obok Agi. - Klon?
Zuza: Serio będziecie teraz to oglądać? - Ten widok był całkiem zabawny.
Aga: Nie przeszkadzaj nam. - Spojrzałam na stojącą obok mnie Klaudię, która tylko wzruszyła bezradnie ramionami. - Na pierwszy rzut oka to klon, ale jak się przyjrzysz to zauważysz, że ma zmutowane liście.
Kamil: Ej! Faktycznie! Zuzia, dlaczego tak?
Zuza: Po pierwsze to nie są zmutowane, po prostu zapożyczałam sobie kształt z innej...Rośliny, ok? I miałam za dużo czasu plus wolną rękę.


Oczywiście po tym zaczęło się opowiadanie, co, jak i dlaczego, przy czym miałam wrażenie, że dziewczyny streszczają całe kilkanaście lat odkąd się znamy. Uratował mnie Kamil. Kolejny raz, haha!

Kamil: Dobra dziewczyny, zbieramy się. - Uf! Jak dobrze, że to powiedział.
Aga: Ok. Weź się z nimi pogódź, bo to takie dziwne. - Powiedziała podchodząc do mnie.
Zuza: Aga...
Aga: No wiem, ale wiesz, nie? - Pokręciłam tylko głową, bo wiedziałam, że Aga i tak będzie mówić swoje. - Trzymaj się, dzięki i w ogóle. - Zaśmiałam się, to było typowe dla niej. Cmoknęłyśmy się na pożegnanie.
Zuza: Oj Aguś, Aguś.
Klaudia:  Nic nie sugeruję, ale będzie fajnie, jak...
Zuza: Ekhm.
Klaudia: No co? Z kim będę plotkować w pracy?
Aga: A ja to co!?
Klaudia: Cicho bądź, Aga! Także pilnuj się i zapiekanka była spoko, mówiłam już?
Zuza: Teraz mówisz.
Klaudia: No tak. Także dzięki i... - Cmok. - ...do zobaczenia.
Zuza: Nie ma za co i do zobaczenia. - I następny podszedł do mnie Kamil. I nie! Wcale się nie spinam, ani nic, ok?
Kamil: Dzięki, po pierwsze, za herbatę, po drugie, za obiad - był pyszny. - Zaśmialiśmy się.
Zuza: W takim razie wpadaj częściej.
Kamil: Będę musiał, żeby nie tęsknić za chustką. - My się zaśmialiśmy, a dziewczyny znowu nic nie rozumiejąc zrobiły dziwne miny. - Uważaj na siebie i mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy, co? - Powiedział to już znacznie ciszej przytulając mnie.
Zuza: Jasne. - Daliśmy sobie buziaka. - Jedź ostrożnie i odezwij się, jak dotrzesz do domu.
Kamil: Oczywiście!
Aga: Ej! A nami to się nie martwisz!?
Zuza: No tak, znając ciebie to Kamil może was wyrzucić z auta gdzieś po drodze, nie?
Aga: Ha. Ha. Ha.



I dopiero kilka dobrych minut później na dobre wyszli z mieszkania i powędrowali do windy.
Lubię takie dni, które spędzam z osobami, które lubię. Masło maślane, ale to prawda.

Aga i Klaudia to moi stali goście, właściwie nasi, bo Michał też lubi ich wizyty, ale dzisiaj to z Kamilem spędziłam więcej czasu, no i to było bardzo...Fajne. Niech będzie fajne.
Serio fajny z niego kumpel i...No i tyle. Wiem, że pewnie się powtarzam, ale serio myślę, że to fajny kumpel.

No. Tak myślę.
Chyba.


Ale dobra, mówiąc szczerze to ciężko było mi nie myśleć o tym, co było w Warszawie. Owszem, właściwie to nic takiego, jednak biorąc pod uwagę, że teraz właściwie się zakumplowaliśmy to całkiem dziwna sytuacja. W sumie była dziwna od początku i nadal nie wiem, jak to się stało, że trafiłam z nim  tam, ale dobra, pomijając to, to to naprawdę spoko gość.


Aga: Zuza jest spoko, nie? - Rzuciła niby całkiem przypadkiem, kiedy byli już w samochodzie. Klaudia nie odpowiedziała, więc Kamil zrozumiał, że to pytanie bardziej do niego.
Kamil: No jest. - Zaśmiał się nie odwracając wzroku od drogi. - Ale nie mogę z wami o niej rozmawiać.
Aga: Niby dlaczego!? - Spytała oburzona.
Klaudia: Aga..! Wiadomo, że wszystko zaraz powiesz Zuzie.
Kamil: Także, sorry Aga, sama rozumiesz.
Aga: No jak wolisz...Ale jak ty będziesz chciał coś wiedzieć, to  wiesz. - Zażartowała, akurat gdy zatrzymali się na czerwonym świetle.
Kamil: No Aga...Mi nie powiesz? - Spojrzał w jej stronę unosząc lewą brew.
Aga: Hm...Musiałabym się zastanowić. - Odpowiedziała udając, że się zastanawia.



Klaudia: Ty to jednak nie myślisz, wiesz? - Powiedziała po tym, jak pomachały odjeżdżającemu Kamilowi.
Aga: Ale, że co?
Klaudia: Że to, że może Zuza nie chciała, żeby mówić Kamilowi jak wygląda jej plan zajęć i w ogóle? - Stwierdziła podirytowana otwierając drzwi wejściowe.
Aga: Właściwie możesz mieć rację. Ale tak ogólnie możesz mieć rację, że mogłaby nie chcieć żeby komuś mówić. - Mówiła idąc po schodach za Klaudią.
Klaudia: I o tym cały czas mówię.
Aga: Tylko weź się zastanów czy miałaby coś przeciwko temu żeby wiedział to Kamil? - Klaudia zatrzymała się i spojrzała na nią, jednak nic nie powiedziała. - No właśnie. Czyli miałam rację. - Wyprzedziła ją i powędrowała na pierwsze piętro.



>>>>>>>>>

20.!
Komentujcie i LAJKUJCIE, jeśli oczywiście WAM się podoba! :)

Do napisania! :))

P.S. Mam do Was pytanie, na które mam nadzieję, że będziecie miały ochotę odpowiedzieć ;) Co Wam się podoba i NIE podoba w opowiadaniu? Czego Waszym zdaniem brakuje? A czego jest za dużo? Z góry dziękuję za (p)odpowiedzi ;P :))

sobota, 8 marca 2014

Rozdział 19.


Telefon! Telefon!
Dzwoni, a ja, jak zwykle, nie wiem, gdzie go zostawiłam i...Jest! W kuchni. Uf!

-Słucham? - Odebrałam nawet nie sprawdzając kto to.
-No hej..!
-Kamil! Co tam?
-Drzwi były otwarte miałaś rację i dziewiąte piętro też znalazłem. - Zaśmiał się. - Ale...
-Wiem! - Ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych i będąc już w korytarzu zapaliłam światło. - Zapomniałam powiedzieć, który to numer. Najbardziej wyróżniające się drzwi.
-E...Te...Kolorowe?
-Dokładnie te. - Zaśmiałam się otwierając drzwi przed którymi, jeśli dobrze słyszałam, stał Kamil. - Hej! Wejdź! - Zamknęłam drzwi.
-Cześć! - Cmoknęliśmy się na przywitanie. - Proszę. - Podał mi paczkę, którą trzymał w ręce.
-A co to...?- Spytałam zaglądając do paczki w której były...Pamiętał! Jagodzianki, haha! O ile dobrze pamiętam to rozmawialiśmy o tym w Wawie. - Jagodzianki!? Haha! Dzięki.
-Ha! Widzisz!? Mam lepszą pamięć niż ty.
-A to niby dlaczego?
-Pamiętałem, co opowiadałaś o jagodziankach, no i pamiętałem o twojej chustce. - Podał mi chustkę, którą trzymał w drugiej ręce, czego nawet nie zauważyłam. - Chociaż już się do niej przyzwyczaiłem, więc teraz ja będę za nią tęsknić.
-Na pewno do twarzy ci w różowym, ale jak chcesz to możesz ją czasem odwiedzić. - Zaśmialiśmy się. - A teraz wieszaj kurtkę i chodź.


-To  mów co się dzieje. - Powiedział, kiedy usiadłam naprzeciwko niego przed tym stawiając na stole dwa kubki z herbatą.
-W sumie nic. - Kamil zrobił minę w stylu: "Taa, jasne.". - No ok. Po prostu trochę pokłóciłam się z chłopakami, ale już sama nie wiem, czy miałam rację.
-Tomek znalazł winnych?
-Coś w tym stylu. I to aż trzech, tyle, że to ja byłam obok niego, więc...Może mogłam, a nawet powinnam odpuścić, ale przyjechał popołudniu i nie miał pojęcia, co się dzieje, kto przyszedł, kto zamknął, czy otworzył. Trochę ich wkręciłam, że nic nie wiem, nawet się przejęli. Ale to niewiele zmieniło, bo jak dałam im klucze to Tomek pojechał mi od nieodpowiedzialnych dzieciaków i takich tam. Ale najbardziej wkurzyło go, że nie powiedziałam z kim wróciłam do domu.
-Czyli nic nie wiem, jakby co?
-Tak byłoby najlepiej. Plus na dokładkę wpadł Michał, stwierdzając,  że w ogóle nie wróciłam do domu.
-Serio?
-Serio. Poza tym szkoda, że się wciął, a teraz jest mega obrażony i pokrzywdzony i w ramach tego dzisiaj postanowił się do mnie nie odezwać. Normalnie jakbym obcego człowieka spotkała. Nawet nie spojrzał. Ale to mnie aż tak nie martwi.
-Chodzi o chłopaków?
-Dokładnie. Wyszło na to, że na początku miał zamknąć Paweł, który oddał klucze Grześkowi, a on mi. I się obrazili.
-Przejdzie im. 
-Mam nadzieję. Tylko chyba nie powinnam tak potraktować Tomka.
-Ale w sumie nic takiego nie powiedziałaś.
-Oprócz tego, że nie mam zamiaru u niego pracować i ma nie wtrącać się w moje sprawy to nic.
-W złości można powiedzieć coś czego się nie przemyśli. Mam na ten temat swoje zdanie, ale lepiej żebyś sama dogadała się z Tomkiem, bez tego co myślą inni.
-Może masz rację. Zresztą sorry, że cię tym zanudzam.
-No weź! Jakby co to polecam się na przyszłość. - Zaśmialiśmy się.


-Tomek pytał skąd się znamy? - Spytałam, kiedy rozsiedliśmy się na sofie po zjedzeniu obiadu, no i deseru.
-Wypytywał mnie, ale powiedziałem mu tylko, że poznaliśmy się po koncercie, no i wpadliśmy na siebie na imprezie, ale nie mieliśmy okazji pogadać.
-Uf!
-Tak myślałem, że nie chcesz żeby wiedział. Ale pewnie będzie dalej cisnął temat.
-To  na pewno.
-Ale jest jeszcze jedna sprawa.
-Jaka.. ?- Zdziwiłam się.
-Ostatnio opowiadałem mu o dziewczynie, którą poznałem.
-No ok...Ale to chyba nie moja sprawa, co?
-Niezupełnie...
-Czyli?
-Skojarz fakty.
-O nie... - Po chwili myślenia wszystko się ułożyło. - O nie, nie, nie... - Kolejny raz pokręciłam głową.
-Sorry, Zuza. Nie wiedziałem.
-To nie twoja wina przecież. Mogę o coś zapytać?
-Dawaj.
-Powiedziałeś mu wszystko?
-Nie...Nie wszystko. Tylko to, co w klubie, no i po.
-No...To wcale nie wszystko...
-Oj, no...
-No dobra, może się nie domyśli..? - Bardziej zapytałam niż stwierdziłam.
-Może. - Chwilę ciszy przerwał dzwonek do drzwi.
-Y...Która godzina?
-Prawie szesnasta.
-Michał pewnie zapomniał kluczy. - Przewróciłam oczami wstając z sofy.
-Może powi...
Zuza: No co ty!  - Przerwałam mu wiedząc, co chce powiedzieć.

Otworzyłam drzwi i trochę się zdziwiłam widząc Agę i Klaudię.

Klaudia: Hej.
Aga: Wpuścisz złe przyjaciółki?
Zuza: Złe nie. - Zaśmiałam się. - Ale was tak. Chodźcie. - Wyciągnęłam do nich ręce i wspólnie się przytuliłyśmy. - Ale mam gościa.
Klaudia: Gościa?
Aga: Kto to? - Pytały zdejmując kurtki.
Zuza: Kamil. - Powiedziałam prawie niesłyszalnie. Dziewczyny od razu spojrzały na siebie ruszając brwiami. - Dajcie spokój. Zjecie coś?
Klaudia: Chętnie.
Aga: Ja też nie odmówię.
I tak siedzieliśmy, rozmawialiśmy, no i śmialiśmy się. Ta trójka skutecznie poprawiła mi humor. Zupełnie zapomniałam o wszystkich problemach.
Zuza: A wy nie powinnyście skończyć zajęć później? - Spytałam dziewczyny, które siedziały na fotelach naprzeciw nas.
Aga: To...
Klaudia: Długa historia.
Aga: Właśnie.
Kamil: U...Wagary!
Zuza: No ładnie!
Kamil: A takie niby grzeczne, nie?
Klaudia: My się martwiłyśmy o przyjaciółkę.
Aga: Tyle, że chyba niepotrzebnie...
Kamil: A przepraszam, ja tylko przywiozłem chustkę, bo tęskniła.
Zuza: I musiałeś odebrać swoją herbatę, nie?
Kamil: Dokładnie!
Aga: Y...O czym wy mówicie..? - Spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać, dziewczyny tylko pokręciły głowami.


Przerwał nam dźwięk otwieranych drzwi, było jakoś po 19. Wiedzieliśmy, kto przyszedł. Michał.

Michał: Cześć! - Pokazałam im, że mają odpowiedzieć. Odpowiedzieli wszyscy. - O! Ale was tu dużo. - Niby się zaśmiał. - Cześć, Zuza. - Spojrzał na mnie. Nie odpowiedziałam, zachowałam się tak, jak on rano. - Co jej jest? - Spytał, kiedy wstałam i zabrałam puste talerze wynosząc je do kuchni.
Klaudia: Chyba nie chce z tobą rozmawiać.
Aga: Jak ty z nią rano.
Michał: Ojeju, to teraz będziemy się o to kłócić. - Usiadł na moim miejscu, obok Kamila. - I co tam u was?
Kamil: A dzięki. Wszystko gra. A u ciebie?
Michał: Też spoko, ale miałem ciężki dzień na uczelni. - Jak zwykle musiałam wspomnieć o uczelni, bo, jak wiadomo Michał ma najtrudniejsze studia, prawda? Ups. Powiedziałam to?
Odstawiłam talerze i wróciłam do nich. Jednak zamiast usiąść obok Kamila po lewej stronie, jak wcześniej, usiadłam po prawej. Ku niezadowoleniu Michała, oczywiście.


Pomijając sprawę z Michałem to było naprawdę fajnie, w ogóle niby z dziewczynami znałyśmy Kamila od jakiegoś miesiąca, a tak naprawdę miałyśmy okazję z nim pogadać jakoś trzeci raz? No jakoś tak, a mimo tego miałam wrażenie, że znamy się od zawsze. Tak jakby od zawsze należał do naszej paczki.

Klaudia: Aga, zbieramy się, co? - Było jakoś przed 21.
Aga: Chyba tak, późno się zrobiło.
Kamil: Ja też będę zbierał, to was podwiozę.
Aga: No co ty! Mamy przystanek po drugiej stronie ulicy, nie rób sobie problemu.
Kamil: Żaden problem.
Michał: No tak, Kamil lubi odprowadzać  i odwozić do domu.
Zuza: Masz jakiś problem? - I nie odezwałabym się, ale ten ton!
Michał: O! Ty mówisz do mnie? Dobra, nieważne. Ja idę spać, także dobranoc. - Zaśmiał się i wyszedł.
Zuza: O co mu chodziło?
Kamil: Nie stresuj się nim. - Zaśmiał się wzruszając ramionami.
Aga: W sumie...
Klaudia: Wiemy, że nie chciałaś żeby Tomek wiedział, ale Grzechu mu powiedział, że wracałaś z Kamilem.
Zuza: No i dobrze.
Aga: Dobrze? - Spytała zdziwiona.
Zuza: Bardzo dobrze.
Klaudia: Bo..?
Kamil: Bo są teraz kwita.
Zuza: Ja wkopałam jego, on mnie.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>



Hej! :)))
Oj coś słabiutko ostatnio komentujecie :(((
No szkoda, ale najwidoczniej nie lubicie mojego opowiadania, aż tak żeby komentować :(
Tak, czy siak dziękuję tym którzy skomentowali poprzedni rozdział ;)
No i zapraszam do komentowania i like'owania na fb!
Mam nadzieję, że zrobicie mi niespodziankę. ;P ;)

Do napisania! :)