wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 8.

Kolejne dni były intensywne.
Miałam odpocząć, wyspać się...No miałam, ale ciągle wypadała jakaś nieplanowana impreza, no co ja miałam zrobić?
A tu z którymś z chłopaków, a tu z dziewczynami, a tu kuzynka, a tu jeszcze jacyś inni znajomi. I tak naprawdę to potrzebowałabym jakiegoś miesiąca żeby to ogarnąć i w dodatku się wyspać.


Ale nie myśl sobie, że tylko imprezowałam, ok?
Były też odwiedziny u babci, u cioci, jednej, drugiej, itd.

Podsumowując to koniec kwietnia i początek maja były naprawdę super.
I z tego wolnego zrobiła się niedziela.


Maj. Piąty.

Na szczęście(moje i dziewczyn!) do Wrocławia jechał też Tomek, także takim "przypadkiem" zabrałyśmy się z nim.


*

-Człowieku, weź to olej. - Usłyszałem głos Maćka, kiedy po próbie przed koncertem sprawdzałem mój telefon. Jak zawsze od kilku tygodni. - Ile to było tygodni temu? Zresztą nieważne. Takich lasek jest mnóstwo, a ty masz problem z powodu tej jednej. Nie odpisała, nie?
-Nie, i co z tego?
-Olała cię.
-Wcale nie i zobaczysz, że niedługo ją spotkam.
-Jasne....


Sprawdziłem jej profil na facebook'u.
Jej.  Tak.
Chociaż zauważyłem, że to jej koleżanki chętniej dzielą się tym co robią.
Tak było i tym razem.
Czyli jutro będzie we Wrocławiu...?
Dobra, wiem, nie odpisała na sms'a i mnie olała, ale nie tak to miało wyglądać, a ja nie odpuszczę.



*


W drodze oprócz tego, że dziewczyny miały okazję pogadać z Tomkiem o pracy to znalazł się też czas na głupie zdjęcia, które mimo moich sprzeciwów od razu powędrowały na facebook'a.

Zuza: Czy wszyscy muszą wiedzieć, że wracamy do Wrocławia?
Agata: Wszyscy? Nie...Nie wszyscy. - Zaśmiała się.
Zuza: Ty to wypoczęłaś, nie?
Agata: Za to ty chyba niebyt, co?
Klaudia: Tomek, co ją ugryzło?
Tomek: To się fobia szkolna nazywa. - Pełna powaga i niby skupienie na drodze przed nim.
Zuza: Jezu....I on jest starszy ode mnie? - Siedziałam obok niego, spojrzałam na niego i pokręciłam głową.
Tomek: Tak mówią, ale... - Przerwał mu telefon. - Mój, czy twój? - Spojrzał na mnie.
Zuza: Chyba mój. - Wyjęłam telefon. - Mój. - Otworzyłam wiadomość. - O nie.
Tomek: Co jest?
Zuza: Y....Ten....No...Zapomniałam tego....Z domu....Bluzki.
Tomek: Bluzki? Nie rób idioty ze starszego brata.
Zuza: No, ale serio!
Tomek: Jasne.
Zuza: Tomasz, no...Nie chcę o tym mówić.
Agata: Ej, to on?
Klaudia: Aga!
Agata: Pytam tylko.
Tomek: Aha...To mi już się to wszystko składa. Michał mówił prawdę, nie?
Zuza: Nie wiem co dokładnie ci powiedział, ale tak, część to może być prawda.
Tomek: No ładnie...Ciebie to wypuścić.
Agata: Mogę coś powiedzieć?
Zuza: Już i tak wszystko prawie wie. Chyba możesz...
Agata: Wiesz jak się o nią martwiłyśmy? Miała wrócić do czwartej, a tu nic, ani nie wróciła, ani nie odbierała telefonu.
Klaudia: Nie było tak źle... - Klaudia próbowała mnie usprawiedliwiać, zapewne pamiętała jakie wykłady potrafi robić Tomek.
Agata: No nie, ale fakt jest taki, że Gośka jest na nią obrażona.
Tomek: Bo...?
Agata: Zazdrość.
Tomek: Zazdrość? Haha! Aż taki fajny był?
Zuza: Odpuść, Tomasz...
Tomek: Jak cię znam to znaczy, że był bardzo fajny.


Z tyłu dziewczyny, obok Tomek, więc odłożyłam odpisywanie sms'a, który był od niego, na później.
Dziewczyny mieszkały kawałek dalej, tak samo jak Tomek, więc najpierw odwiózł mnie i oczywiście odprowadził pod same drzwi sto razy powtarzając mi żebym się dobrze zachowywała. Jednak Tomek zawsze będzie dla mnie starszym bratem, niezależnie od tego jakie głupoty będzie wyczyniał.
Michał miał wrócić wieczorem.


"Cześć! :)) Znajdziesz jutro trochę czasu? Chciałbym się z Tobą spotkać. Wiem, że jesteś we Wrocławiu! Do zobaczenia! :))"

Nie chcę się z nim spotkać!

Dobra, chcę.
Chcę, ale nie mogę, bo...No nieważne.
Kurczę...Nie mogę.


Może mogę?
Nie, nie, nie mogę.
Nawet nie chcę!
Ok, chcę. Bardzo. Ale rozsądek podpowiada, że to głupi pomysł.

No oczywiście, że głupi!
Co ja w ogóle myślę.

No, ale co napisać. Ok, ok, coś skleję.

"Cześć. Jutro jestem zajęta, ale może innym razem ;) "

To wygląda dobrze, co?
No, a co napisać na koniec?
Zwykle rzucam coś w stylu: "na razie, do napisania, pa, papa", rzucam jeszcze ":*" i tyle. W tym przypadku mam problem z całością i jeśli treść ogarnę to gorzej z tym co na końcu...

Haha! Zuzanno, Ty i te Twoje problemy.

"Cześć :) Jutro jestem zajęta, ale może innym razem ;) Do napisania :*"

Wysłane.
CO!?
Ale....Chyba mogłam coś innego napisać. Nawet na pewno. Bankowo.
Zuza...Jaka ty jesteś...Dobra, nieważne.



>>>>>>>>>>>>>




No to SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!!! :D :D


Poza tym WIELKIE, WIELKIE podziękowania dla Moniki za zwrócenie uwagi na dodawanie komentarzy ;) Dzięki! :)

Także od teraz KAŻDY z WAS może dodać komentarz ANONIMOWO :)
A ja obiecuję, ze jeśli zobaczę tu kilka komentarzy to od razu dodam kolejny rozdział, bo kilka następnych czeka na dysku :)

czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 7.


I już miałam na sobie kurtkę, kiedy usłyszałam głos mamy.

-Zuzia...
-No?
-Zabierz Igę.
-Mamo...
-Zuzanno. - Ten ton mówił jedno - nie masz wyboru.
-Iga, za trzy minuty wychodzę. - Powiedziałam licząc, że trzy minuty jej nie wystarczą...

Moja siostra migiem popędziła do swojego pokoju i dosłownie minutę później pojawiła się obok mnie.
A miałam nadzieję, że nie zdąży...



-Gdzie idziemy? - Zapytała kiedy wyszłyśmy za bramę naszego ogrodu.
-No do chłopaków, tak jak mówiłam mamie.
-Serio?
-Iga, ogarnij.
-No ja myślałam, że ty tylko tak mówisz, a pójdziemy gdzie indziej.
-Haha! No to na bank bym cię nie zabrała, sorry młoda.
-Ale ty jesteś!
-Chyba ty.
-Ty to w ogóle miałaś lepiej - Powiedziała z wyrzutem.
-Dlaczego?
-Bo chłopacy cię wszędzie ze sobą zabierali.
-Ta jasne... Kiedy niby to było?
-Paweł mi opowiadał. - Paweł, czyli najmłodszy z trójki braci, teraz dwudziestoletni.
-Paweł jest głupi, nie słuchaj go. - Po moich słowach od razu się zaśmiałyśmy, bo doskonale wiedziałyśmy, że wcale tak nie myślę.
-Powtórzę mu!
-Kabel!
-Ale serio tak było?
-Jak?
-No, że Tomek z Grześkiem woleli zabrać ciebie niż Pawła.
-Było, ale to przez to, że Pawła trzeba pilnować.
-A ciebie?
-Mnie? - Zamyśliłam się przypominając sobie co się działo w Warszawie. - Nie...Mnie nie trzeba pilnować.
-Taa...Teraz tak mówisz.
-Dzieciaku, weź już...



Paweł: O...! Dziewczyny! - Drzwi otworzył nam Paweł - najmłodszy.
Zuza: Hej! Jak ja cię dawno nie widziałam! - Przytuliliśmy się.
Paweł:  Młoda, a ty to w ogóle o nas zapomniałaś, nie? - Zwrócił się do Igi.
Iga: No chyba wy o mnie! - Iga ma dzisiaj dzień pretensji.
Paweł: A jak w zeszłym tygodniu chciałem cię zabrać do Wrocka to pogardziłaś. - Zaśmiał się przytulając ją, czyli był haczyk w tym wypadzie.
Iga: Bo ty miałeś się spotkać z kumplem który był z kilkuletnim dzieciakiem!
Zuza: Pawełku, chciałeś sobie nianię ogarnąć, haha!?
Paweł: Cicho bądź.
Iga: I wy tak wszyscy, zawsze....
Zuza: Dobra, wy się tu kłóćcie, narzekajcie, a ja...
Grzesiek: No kogo ja widzę! - Zawołał schodząc po schodach. - Kuzyneczki!

Ciocia i wujek czyli rodzice chłopaków wyszli do znajomych, co znaczyło, że mamy wolną chatę.
Iga była wniebowzięta, pewnie dlatego, że nikt nie miał zamiaru wyganiać jej spać przed północą. Napisałam tylko mamie, że wrócimy rano.


Zuza: Tommy? - Zapytałam kiedy usłyszeliśmy auto pod domem.
Grzesiek: I koniec bycia najlepsiejszym kuzynem...
Zuza: Oj no, dajcie spokój.
Paweł: Wiemy, wiemy, on cię zaadoptował.

Wszyscy się zaśmialiśmy przypominając sobie historię sprzed kilkunastu lat, kiedy to ja byłam uroczą trzylatką i moim marzeniem było mieć brata. Nie byle jakiego tylko konkretnie Tomka. Jest ode mnie o siedem lat starszy i wyobraź sobie, że ja wszędzie chciałam za nim chodzić, nie było mowy żebym bawiła się z kimś innym, ale Tommy miał dwóch młodszych braci, więc wcale mocno mu to nie przeszkadzało. No i właśnie jakoś wtedy Tomek powiedział mi, że mogę być jego 'adoptowaną siostrą', co było znakomitym pomysłem, bo ja zadowolona mówiłam, że mam brata, a on miał troszeczkę więcej wolności. Tak, czy siak, Tomek to mój najstarszy kuzyn, ale to z nim zawsze najlepiej się dogadywałam.

Tomek: Zuzol! - Z zamyślenia wyrwał mnie właśnie jego głos.
Zuza: Tommy! - Od razu do niego poleciałam i rzuciłam mu się na szyję, czyli jak zawsze.
Tomek: Maludo! Jak ja cię dawno nie widziałem. - Zaśmiał się stawiając mnie na ziemi.
Iga: To ja jestem najmłodsza, starcze!
Tomek: I od razu wiem, że moja maleńka kuzyneczka jest na posterunku.
Iga: Mama mnie przysłała żebym was pilnowała.
Tomek: Serio? - Spojrzał na mnie zdziwiony.
Zuza: No co ty! Haha! Wypiła za dużo coli i majaczy.


Fajnie było spędzać weekendy we Wrocławiu z Michałem na imprezach, ale sto razy lepiej było spędzić wieczór z bandą tych wariatów.

Zuza: Z wami zawsze czuję jakbym miała kilka lat mniej. - Zaśmiałam się wracając na swoje miejsce między Igą, a Tomkiem, Paweł i Grzesiek siedzieli na fotelach.
Paweł: Zwłaszcza, że nam to białe dziecko średnią zaniża. - Śmiejąc się pokazał na moją siostrę, która jako jedyna z naszej piątki była blondynką.
Zuza: Dodaj znacznie. - Iga od razu zamachnęła się, że klepnąć mnie w głowę, ale powstrzymał ją Tomek.
Tomek: Nie bij mojej siostry. - Chwycił jej rękę.
Iga: To też moja siostra. - Oburzyła się.
Tomek: Akurat! Ja ją pierwszy zaadoptowałem.
Iga: Ja nie musiałam jej adoptować, bo ona jest moja!
Tomek: Wcale, że nie, bo...
Zuza: Stop! Ja nie jestem chomikiem żeby mnie adoptować, ok?
Paweł: Lepiej zmieńmy temat, żeby tu do rękoczynów nie doszło.
Zuza: Właśnie chłopaki, gdzie się podziały wasze dziewczyny? - Przypomniałam sobie, że jeszcze jakieś pół roku temu każdy z nich miał dziewczynę.
Paweł: Cóż...
Tomek: To raczej...
Grzesiek: Długa historia...
Zuza: Ok, rozumiem. Ale szkoda, bo fajne były. Sympatyczne i fajnie się nimi gadało...
Paweł: Ty nam skombinuj chłopaka, a my tobie jakieś dziewczyny.
Grzesiek: Sorry brat, ale ja nie lubię chłopców.
Tomek: Właśnie, to pedalsko zabrzmiało, młody.
Paweł: Do pogadania, idioci!
Grzesiek: A to spoko.
Tomek: Kiedy go poznamy, Zuza?
Zuza: Y...A może najpierw ja go poznam?
Tomek: Ja mówię o tym którego ostatnio poznałaś.
Zuza: Ja?
Iga: Zuza! Nic nie powiedziałaś!
Grzesiek: Właśnie!
Paweł: Gadaj!
Zuza: Ale ja nikogo nie poznałam.
Tomek: A w Wawie to Halinka za ciebie poznawała chłopców, nie?
Zuza: Kto ci głupot naopowiadał?
Tomek: Michał coś gadał.
Zuza: Jemu wierz. - Uduszę Michała. Uduszę Michała. W kościach czuję, że powiedział za dużo. - Sie najara, a potem gada głupoty. W ogóle co to za pomysł?
Tomek: W sumie nie powiedział, że kogoś poznałaś, ale... Ciotka, będziesz trzymać buźkę na kłódkę? - Zapytał Igę.
Iga: A co z tego będę miała?
Tomek: Nie wiem. Coś wymyślimy.
Iga: No dobra.
Zuza: Co jest?
Tomek: Michał nie powiedział, że kogoś poznałaś tylko, że wyszłaś z kimś z imprezy. No i nie wróciłaś do tej...No...jak jej...Gośki, o.
Zuza: No chyba mu nie uwierzyłeś, nie!? - Powiedziałam chyba zbyt nerwowo.
Tomek: A powinienem? -Uniósł brew, czyli zaczął mnie rozszyfrowywać.
Zuza: No co ty! A jak tam twój klub? - Szybko zmieniłam temat wiedząc, że o klubie może dużo mówić.
Tomek: Coraz lepiej, ale właśnie! Miałem cię o to pytać, gdzieś za dwa tygodnie otwarcie, no i będę potrzebować parę osób i...
Zuza: Jasne! Dziewczyny na bank też będą chętne.

I takim prostym sposobem załatwiłam dwie sprawy. Pierwszą - Tomek zapomniał o tym co mówił Michał, a drugą - zajęcie dla mnie i dziewczyn.
Ha! Się ma ten talent!


>>>>>>>>>>>>>>>


Dzięki za komentarz:)
I oczywiście WESOŁYCH ŚWIĄT!!!!!!!!!!!
Najedzeni i z wizyty Gwiazdora (czy tam św. Mikołaja, jak wolicie :P) zadowoleni? :D


Do napisania! :)

niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 6.

Przez kolejne dwa tygodnie nie zdarzyło się nic nadzwyczajnego, a już na pewno nic o czym musiałabym pamiętać. Ale zdziwię Cię - pamiętam wszystko! Haha!

Majówka.
Z dziewczynami postanowiłyśmy spędzić ją w naszym mieście(mieście? taa...miejscowości, o.), żeby mieć okazję wreszcie spotkać się ze znajomymi.

Droga z Wrocławia była całkiem ok, trochę ponad 50 km, jedyny minus jest taki, że najpierw autobus na dworzec, później pociąg, a z pociągu znowu autobus tyle, że wersja hard, bo jeżdżący raz na sto lat, ale nie! Nie, nie, nie narzekam, tak sobie tylko mówię.

Zuza: Ja...Jak ja tu dawno nie byłam. - Zaśmiałam się kiedy usiadłam na przystanku.
Klaudia: No bo ty tu naprawdę dawno nie byłaś. - Zaśmiała się siadając po prawej stronie.
Zuza: Oj tam...
Agata: No jak się wolało imprezować we Wrocku... - Postawiła torbę i usiadła po mojej lewej stronie.
Klaudia: Z Michałkiem, oczywiście.
Zuza: Zazdrosne jesteście, czy jak?
Klaudia: Pf.
Agata: Też mówię pf.
Zuza: Michał was pół godziny namawiał...Zresztą...Tak w ogóle to dlaczego my nie mieszkamy razem?
Agata: Bo po pierwsze mogłybyśmy się pozabijać.
Klaudia: A po drugie to ty nie chciałaś mieszkać w akademiku.
Agata: No właśnie, haha!
Zuza: Się odezwały. Najpierw się jarałyście, a chwilę przed stwierdziłyście, że "e, my chyba jednak wolimy bardziej kameralne warunki". Ale spoko, jak coś złego to zawsze ja.
Agata: Nie zawsze...
Klaudia: Tylko często.
Agata: Zmieniając temat. Rozmawiałaś z Gośką?
Zuza: A jak myślisz?
Agata: Nie?
Zuza: Nie. Nie żeby coś, ale napisałam do niej sms'a i go chyba olała. A wy?
Agata: Parę dni temu.
Klaudia: Ja wczoraj.
Zuza: Przyjedzie do domu?
Klaudia: Nie, powiedziała, że ma kilka dobrych imprez w planie i nie ma ochoty wpadać do tej dziury.
Agata: Y...
Zuza: Serio?
Klaudia: Też się zdziwiłam. Ale tak naprawdę myślę, że...Zresztą nieważne. Może mi się wydaje.
Zuza: Że jest na mnie obrażona, nie?
Klaudia: No trochę.
Zuza: Kurde...Dziewczyny, ale jak to możliwe? Rozmawiałyśmy...
Klaudia: Ba! Kłóciłyście się.
Agata: I moim zdaniem trochę ci pocisnęła.
Zuza: To było głupie. W ogóle co to za pomysł był. Automatycznie chciałam odpowiedzieć na to, że może ona by tak zrobiła, ale...
Klaudia: Ugryzłaś się w język.
Zuza: Tak w sumie. Ale to chyba lepiej. No i sorry, ale pocisnęła mi z tą naiwnością, nie? - Zdziwiłam się, kiedy nie usłyszałam odpowiedzi. Spojrzałam na nie, Klaudia drapiąc się po głowie udawała, że ogląda niebo, a Aga oglądała swoje paznokcie. - Dzięki. Też was kocham.
Agata: Oj no, Zuzia, weź...
Zuza: Nie mów do mnie "Zuzia", ok?
Agata: Dalej tego nie lubisz...
Klaudia: Jak w podstawówce.
Zuza: Nie lubię i nie polubię.
Agata: A ty w końcu odpisałaś na tego sms'a?
Zuza: Od niego?
Agata: No.
Zuza: Nie. I uprzedzając kolejne pytanie, nie odezwał się. A chustkę już przestałam lubić. Rozdział zamknięty.
Agata: Finito?
Zuza: Finito.

W domu przywitała mnie mama, zostałam wyściskana, wycałowana i oczywiście wykarmiona, albo nawet przekarmiona.

-Zostaniesz z nami trochę?
-No pewnie! Wyjeżdżam dopiero piątego.
-9 dni?
-Z dzisiejszym aż 10.
-Oj Zuzia, Zuzia...Jak ty dawno w domu nie byłaś.
-Oj mamo...Mam dużo zajęć, nauki.
-Jasne...Bajki mi tu wciskasz, a ja się zastanawiam po kim twoje rodzeństwo to ma.
-Mamo...
-Mamo, mamo, ale nie zaprzeczysz, nie?

No i nie zaprzeczyłam, ale pomyślałam, że faktycznie muszę bywać tu częściej.

Niecałą godzinkę później do domu wpadł tata z dzieciakami.
Trzynastoletnią Igą i czteroletnim Mateuszem.

Dasz wiarę, że mnie nie zauważyli?
Przywitałam się z tatą i dopiero, kiedy usłyszeli mój głos zatrzymali się w połowie schodów i z piskiem wbiegli do kuchni.
Zastanawiam się jak to się stało, że mnie nie przewrócili, ale przeżyłam.
Przez kolejne 5 minut było słychać tylko "Zuza, Zuzia, Zuzka".
Cudem przedostałam się na sofę do salonu, chociaż to znaczyło, że Mati miał trzy razy więcej możliwości zamęczania mnie.

-Wiesz jak baaardzooo za tobą tęskniłem? - Powiedział wieszając się mi na szyi.
-Jak bardzo?
-Taaaaak bardzo. - Pokazał rączkami.
-A ja bardziej. - Droczyłam się z nim jak zawsze.
-A wcale, że nie, bo najbardziej tęskniłam ja! - Iga usiadła obok przytulając mnie.
-Iguś, a tobie co się stało, co? - Zaśmiałam się, bo Iga była dobra tylko kiedy czegoś potrzebowała.
-Tak dawno cię nie widziałam, że nawet mogłam się stęsknić, wiesz?
-A to się zdziwiłam.
-Oj no...Idziesz gdzieś dzisiaj?
-Nie, dopiero jutro.
-A zabierzesz mnie ze sobą?
-Możesz pomarzyć.
-Ej...!
-Moja kochana, malutka siostrzyczka. - Zaśmiałam się wstając z sofy z Matim na rękach. - Tak się stęskniłaś, że nawet na imprezę możesz ze mną iść? Iga, Iga, ty cwaniaku. - Mati chociaż pewnie nie zauważył jej podstępu to śmiał się razem ze mną.
No cóż, Iga musi jeszcze trochę popracować.

I mimo tego, że miałam ochotę się wyspać to wieczorem postanowiłam wybrać się do moich kuzynów.
Błędem było zajrzeć przed tym do salonu, gdzie była Iga z mamą.

-Mamo, wychodzę.
-Gdzie idziesz?
-Do chłopaków. Też dzisiaj przyjechali.
-A wiem, wiem...Nie wracaj za późno, ok?
-Jasne, mamo. - Zaśmiałam się, bo już dawno nikt mi nic takiego nie powiedział.
I już miałam na sobie kurtkę, kiedy usłyszałam głos mamy.
-Zuza...
-No?
-Zabierz Igę.
-Mamo...
-Zuzanno. - Ten ton mówił jedno - nie masz wyboru.
-Iga, za trzy minuty wychodzę. - Powiedziałam licząc, że trzy minuty jej nie wystarczą...

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>




Jestem! :D
Na wstępie dziękuję za komentarz ;) :)

Mogłabym wymigiwać się czasem, ale no po prostu jakoś tak wyszło, że nie miałam tej chwili na wrzucenie rozdziału ;)
Poza tym hej! Wasze komentarze też byłyby dobrą motywacją, a tak przy jednym komentarzu...Smutno :(
To co!? Chcecie żeby rozdziały pojawiały się częściej!? :) To w takim razie czekam na Wasze opinie :)

piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 5.


Na trzech kolejnych tylko się przytulaliśmy - jak kumple/przyjaciele/znajomi, ok?
Nic takiego.


Zuza: Nie wiem o co wam chodzi?
Klaudia: Najlepiej przejdź od razu do trzech ostatnich, nie Gosia?
Gosia: No raczej!


I zrobiłam, jak mówiły...

Zuza: Serio, dziewczyny? Serio...? - Zapytałam stając tak, że widziałam je wszystkie.
Klaudia: Ale o co chodzi?
Zuza: Serio zwijacie się ze śmiechu, odbijacie od ścian i rzucacie po podłodze z powodu kilku zdjęć?
Agata: Co w końcu jest na tych zdjęciach?
Gosia:  Poczekaj, Aga. Zuza, wybacz, ale to wygląda trochę tak jakbyś chciała żeby wszyscy zapomnieli o tym, że tym razem to tobie urwał się film. I sorry, bądźmy szczere, spójrz na te zdjęcia, mogę się założyć, że nie skończyło się na lizaniu.
Zuza: Jakim lizaniu, co ty do mnie mówisz!? Boże! Ok, może i to nie był zwykły buziak w usta, ale...To co sugerujesz jest po prostu chore.
Gosia: No proszę cię...Naprawdę myślisz, że wkręcisz nam taki kit?
Zuza:  Gosiu, jeśli chcesz coś powiedzieć to nie zachowuj się jak dzieciak tylko powiedz wprost. - I już chciałam wyjść, kiedy blondynka postanowiła się odezwać.
Gosia: Nie chciałaś nic mówić ok, ale skoro już zaczynasz to mogłabyś być z nami szczera do końca.
Zuza: A czyli ja jestem nieszczera? Pięknie! Bo powiedziałam wszystko? Ok, jak uważasz. - Odwróciłam aby iść do pokoju w którym spałam.
Gosia: Sorry, ale nie uwierzę, że zrobiłaś sobie z nim parę zdjęć i tyle. - Weszłam do pokoju i Gośka właśnie wtedy postanowiła dokończyć to co chciała powiedzieć. - Dałaś dupy, a teraz się zgrywasz! - Miarka się przebrała.
Zuza: Gosia. - Zaczęłam wracając do korytarza gdzie nadal były. - Ja nawet  mogę zrozumieć twoje zachowanie. Tyle, że ja nie zrobiłam nic, ale to nic żebyś miała prawo tak się zachowywać. Jedziesz po mnie, bo...?
Gosia: Nie jadę po tobie!
Zuza: Jasne. Tylko mówisz, że na bank dałam się przelecieć! Jesus, jak to w ogóle brzmi! Słyszysz siebie?
Gosia: Słyszę. I powiem więcej, dziewczyny na bank myślą tak samo.
Zuza: Tak nie graj, Gośka. Nie wciągaj ich w to!
Gosia: Bo, co!? Bo myślisz, że...
Klaudia: CISZA! - Klaudia nagle stanęła między nami.
Agata: Jaka makabra. - Chwyciła się za głowę.
Klaudia: Lepiej nie używaj przy nich tego słowa. - Powiedziała patrząc na Agę.


Wszystkie się zaśmiałyśmy.



Wyszłyśmy na miasto.
Kłótnia z Gośką była potrzebna, bo atmosfera zrobiła się zdecydowanie lepsza. Wróciły nasze głupawki co jest zawsze najlepszym zapewnieniem, że wszystko gra.
Jedyna kłótnia w której już uczestniczyłyśmy wszystkie była ta o jedzenie. W końcu padło na pizzę.


Gosia: Ej, a o co chodziło z tym wyżełkiem, czy jakoś tak? - Spytała wpatrując się w jedzenie, kiedy siedziała obok Agi w pizzerii.
Zuza: O nic. - I chciałam na tym zakończyć, ale widząc jej minę zmieniłam zdanie. - Spytałam go czy nie boi się, że jakoś wykorzystam te zdjęcia.
Gosia: I..?
Zuza: Co i?
Gosia: Co powiedział?
Zuza: Coś w stylu, że mnie o to nie podejrzewa.
Gosia: To byłoby zabawne.
Zuza: Średnio.
Aga: Wiadomo, że byś tego nie zrobiła.
Klaudia: W sumie...Mało prawdopodobne.
Zuza: No raczej.
Gosia: Zuza...
Zuza: No?
Gosia: Mogę coś o tobie powiedzieć?
Zuza: Możesz.
Gosia: Nawet jeśli możesz się o to obrazić?
Zuza: Mów.
Gosia: Chciałam tylko dodać, do tego, co mówiły dziewczyny, że ty to w sumie jesteś takim małym naiwniaczkiem.
Zuza: Y...Słucham? - Agata i Klaudia spojrzały się na siebie i już widziałam, że zaraz zaczną się śmiać.
Gosia: No tak, no. Nigdy nie zakładasz, że ktoś jest zły, albo nie oceniasz na powitanie. Czasem się na tym przejeżdżasz, ale to nie jest twoja wada. Często drzesz na nas ryja, no głównie na mnie... Ale jesteś serio dobra. No i z tą naiwnością to cały czas wierzysz, że jak ty będziesz dobra to to do ciebie wróci, ale z tym się da żyć, co?
Zuza: Dziewczyny... - Zwróciłam się do Agaty i Klaudii. - Czy po jej wypowiedzi nadal sądzicie, że to ja mam nierówno po sufitem? - Odpowiedzią był śmiech - czyli wszystko jasne.




Sto razy gorszy od wszystkiego złego był wyjazd z Warszawy. Ciężko było się rozstać, kiedy nawet nie miałyśmy planu na następne spotkanie.
W czwartek wieczorem dotarłyśmy do Wrocławia i chociaż rozsądek podpowiadał co innego - odpuściłam sobie piątkowe wykłady i zostałam w domu. Ku mojej uciesze Michał też został. Chociaż założę się, że to dlatego, że wieczorem byłam zbyt zmęczona żeby cokolwiek mu opowiedzieć.



Czekał na mnie ze śniadaniem, czym utwierdził mnie w tym, że warto mieć przyjaciół, a już na pewno takiego przyjaciela. Śniadania, obiadki, rozumiesz?
Haha! Żartuję!

-No to opowiadaj co narozrabiałaś. - Zaśmiał się, kiedy weszłam do największego pomieszczenia w mieszkaniu, czyli kuchnio-jadalnio-salonu - centrum naszego mieszkania.
-Ja rozrabiałam? - Usiadłam obok niego na sofie. - Byłam całkiem grzeczna. - Oparłam głowę na jego ramieniu. - Przynajmniej na koncercie.
-To wiem, rozmawialiśmy, pamiętasz?
-Pamiętam...I od tego momentu się wszystko zaczęło.
-Czyli?
-Czyli jak to ja, chciałam sprawdzić czy nie widać dziewczyn, a prawie spadłam z oparcia sofy na której siedziałam.
-Dlaczego?
-Bo za mną siedział Kamil.
-Ten?
-Ten, ten.
-I co dalej?
-Dalej to zaprosił nas na imprezę no i z tego co wiem to spędziłam z nim trochę czasu, aż w końcu wylałam na siebie drinka. I nie pytaj jak to się stało, ale poszłam z nim do hotelu...
-Nie...
-Tak.
-Ale...
-Nawet nie pytaj! - Przerwałam, bo wiedziałam o co chce zapytać.


I tak opowiedziałam mu całą historię, oczywiście nie obyło się bez śmiechu.
Nie próbowałam nawet myśleć, że mogłam o czymś zapomnieć, co w sumie było mało prawdopodobne, ale spójrz na całą tą historię...Nadal sądzisz, że coś jest niemożliwe?
Haha! Ja też nie.




                                <><><><><><><><><><><><>
 
 
 
Wielkie dzięki za komentarze! :)
Czas na piąteczkę :)
 
Tak sobie myślę, że w tej chwili może Wam się to wydawać nudne, ale tak mniej więcej do 10. rozdziału będzie dużo, dużo Zuzy, mam nadzieję, że się nie zanudzicie :P
 
Liczę na Wasze opinie i do napisania! :)



poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział 4.

Aga: I co? Tyle?
Zuza: To zależy...
Klaudia: Od czego?
Zuza: Od tego czy pomyślę nad tym dłużej...
Gosia: Dawaj wersję rozszerzoną!


"-Dalej Kamil...Rusz się. Mieliśmy wrócić za pół godziny, a minęło już...
-No ile minęło? - Zaśmiał się wiedząc, że  i tak to on ma mój telefon. Podniosłam się i chwyciłam jego rękę na której miał zegarek sprawdzając godzinę.
-40 minut. Albo...50? Jakoś tak.
-Cwana jesteś.
-No ba! Ale nie martw się, następnym razem będę miała swój zegarek.
-Bo?
-Bo sprzedam zdjęcia, nie pamiętasz? - Wstałam.
-Haha! No tak. - Wyciągnął w moją stronę ręce.
-Nie wiem, czy zauważyłeś, ale jestem tylko małą dziewczynką, więc jakbyś to zauważył to będzie spoko. - Zaśmiałam się podając mu dłonie.
-Tak, tak, a oprócz tego masz łaskotki, nie? - Wstał.
-Dzisiaj robię same nierozsądne rzeczy. Ale nie wykorzystasz tego przeciw mnie, nie?
-No co ty... - Szedł w kierunku łazienki.
-Uf.
-Albo... - I nie zdążyłam zareagować, a już zostałam złapana.


I kiedy w końcu udało mi się uwolnić, albo bardziej ubłagać Kamila żeby mnie puścił mogłam śmiało powiedzieć, że w łaskotaniu pobijał wszystkich, nawet mojego kuzyna - Tomka.


Wreszcie dotarliśmy do łazienki, gdzie w sumie powinniśmy udać się od razu, bo po to przyszliśmy.

-A dlaczego właściwie byłaś na koncercie? - Spytał przyglądając się, jak walczę ręcznikiem z plamą na mojej białej koszulce.
-Gośka miała 4 bilety, razem z Agą od razu stwierdziły, że muszą nas namówić, no i jakoś tak wyszło, że byłam.
-Czyli wcześniej nie słyszałaś mojej muzyki?
-A muszę odpowiadać na to pytanie? - Zaśmiałam się spoglądając na niego.
-Musisz!
-Słyszałam.
-Słuchałaś?
-Sprawdzałam.
-Różnica?
-Zasadnicza. Posłuchałam żeby sprawdzić.
-A no tak. Może być?
-Ujdzie. Tyle, że ja gustuję w discopolo.
-Serio!?
-No co ty! Przecież żartuję! Chyba nie uwierzyłeś, nie?
-Wszystko jest możliwe.
-Święta prawda.
-Odpuść.
-Ale że co? - Zdziwiłam się.
-Że koszulka.  Nie zejdzie. Dam ci coś mojego.
-I niby mam wyjść do ludzi w twojej koszulce?
-Ktoś powiedział, że wyjdziesz w tym do ludzi? No chyba, że masz na myśli mnie? - Zaśmiał się wychodząc z łazienki do pokoju.
-Sądzisz, że powinnam zapytać, czy mogę stąd w ogóle wyjść? - Oparłam się o futrynę.
-Haha!
-To niepokojąca odpowiedź, wiesz?
-Oj nie marudź. Proszę. - Podał mi biały t-shirt.
-Rozsądniejsze wydaje mi się wrócić do domu.
-Na bank. Będziesz wracać w nocy przez miasto którego w ogóle nie znasz. Masz rację, to o wiele rozsądniejsze niż zostać tu.


I nie wymyśliłam żadnego mądrego zdania, więc grzecznie powędrowałam do łazienki.
I chociaż w tej chwili wszystko było łatwe i proste i w moim życiu nie było żadnego problemu to zaczęłam zastanawiać się o co chodzi i jak to się dzieje.



Wszystkie wątpliwości zniknęły kiedy zobaczyłam uśmiechniętego Kamila siedzącego na łóżku.
Poklepał miejsce obok siebie.


-Zawsze zabierasz do siebie przypadkowe dziewczyny? - Spytałam siadając obok niego.
-Przypadkowe? Nie... Przypadkowych nigdy.
-Do dzisiaj?
-Nie. To akurat się nie zmieni.
-Oj Kamil, Kamil, bajki opowiadasz, wiesz?
-Ja? Bajki? E, e. Po prostu cię polubiłem, a ty jesteś gapą i ubrudziłaś sobie koszulkę i...
-Haha! Ty słyszysz siebie?
-Słyszę. I wiem co mówię.
-Niech ci będzie."

I o ile dobrze kojarzę to jeszcze długo rozmawialiśmy i pamiętam też, że były jakieś zdjęcia. Tylko jak sobie przypominam to wiem, że lepiej nie pokazywać ich dziewczynom.


Gosia: Zuzol...Co my z tobą mamy....
Aga: Mamy, co mamy. Dobra, same sobie te zdjęcia weźmiemy. - Agata chciała zabrać mój telefon.
Zuza: Nie!
Klaudia: O co chodzi?
Zuza: O nic. - Powiedziałam niby spokojnie. - Po prostu sama to zrobię, ok? - Wstałam odstawiając swój talerz do zlewu.
Aga: O nie, moja droga!
Klaudia: Co tam masz?
Zuza: No nic. To co przesyłamy?


Mimo wszystko dziwnie na mnie patrzyły, a ja starałam się tylko nie skupiać swojej uwagi na kilku zdjęciach za tymi na których były dziewczyny.

Zuza: Która pierwsza? - Usiadłam z powrotem na krześle.
Aga: Ja!
Zuza: Ok... - Skupiłam się na telefonie, w tym samym momencie Gosia poszła w moje ślady i postanowiła odstawić swój talerzyk, a Klaudia poszła w stronę łazienki i...
Gosia: Mam! - Wykorzystała moment mojej nieuwagi i wyrwała mi z rąk telefon.


I od razu uciekła.
A gdzie?
Do łazienki. No tak, to dlatego Klaudia otworzyła drzwi, jednak wcale nie weszła do środka.
Mnie miała przytrzymać Aga, ale się przejechały, bo nie miałam zamiaru się szarpać.


Zuza: I niech wam będzie! Oglądajcie sobie ile wlezie! - Powiedziałam idąc w stronę łazienki.
Agata: Nie wkurzasz się?
Zuza: Na co? O co? Po co? - Usiadłam naprzeciwko drzwi.
Agata: Nie wiem... - Usiadła obok mnie.
Zuza: Sama nie wiem, co tam jest. - Zaśmiałam się kolejny raz myśląc jak absurdalna jest ta sytuacja.
Agata: Nie?
Zuza: A skąd?
Agata: Nie oglądałaś ich? - Nie zdążyłam odpowiedzieć, kiedy usłyszałyśmy śmiech. Śmiech Klaudii. Zdecydowanie tak.
Zuza: Wiesz...Cokolwiek to jest to nie wiem czy chcę to widzieć.
Agata: Sądząc po jej reakcji...
Zuza: Właśnie.


I wysypały się z łazienki.
Pierwsza Klaudia.
Boże! Jak ona się śmiała!
Stanęła obok nas i zsunęła się po ścianie. Dalej się śmiejąc.
Gośka stanęła przede mną i dziwnie na mnie spojrzała, a później też zaczęła się śmiać.


Zuza: Dziewczyny! Co. Tam. Jest.
Klaudia: Zuzka....Haha!
Gosia: Zuziu, haha! O ja nie mogę, haha!


Nie wytrzymałam, wstałam i zrobiłam to samo co ona mi - zabrałam jej mój telefon i odeszłam kawałek od nich.
Galeria. Pierwsze z tych zdjęć.
Ja i on. No nic. Zdjęcie, przed lustrem - fakt, ale pokaż mi kogoś kto nie ma takich zdjęć. Bo mnie obejmował? E tam.


Zuza: Nic takiego!
Gosia: Ta! Jasne, haha!
Klaudia:  Spójrz dalej!


Następne zdjęcie.
Siedzimy na łóżku.


Zuza: No jejku, że obok siebie?
Gosia: Dalej, Zuzanno...


Trzecie zdjęcie.
Na trzech kolejnych tylko się przytulaliśmy - jak kumple/przyjaciele/znajomi, ok?
Nic takiego.


Zuza: Nie wiem o co wam chodzi?
Klaudia: Najlepiej przejdź od razu do trzech ostatnich, nie Gosia?
Gosia: No raczej!


I zrobiłam, jak mówiły...



>>>>>>>>>>>>>>>>>>



Czwóreczka :)

Pewnie widać, że lubię dialog ;) Dialog w i tym co piszę i do kogo piszę itd.
A tu...CISZA.

Podoba Wam się? Nie podoba Wam się?

Mówcie/Piszcie/Dajcie znać, że jesteście i czytacie :P

Do...Napisania :D

czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział 3.


-Bednarek!
-Wstawaj leniu!


Nie ma to jak pobudka w wykonaniu kumpli. Kiedy otworzyłem oczy zacząłem kojarzyć fakty.  Usiadłem na łóżku i od razu spojrzałem na jego lewą stronę, która, ku mojemu zdziwieniu, była pusta.

Zuzia, Zuzia.
Zuzia, czyli dziewczyna która wczoraj totalnie zamieszała w mojej głowie.


-Czego szukasz? Panna ci uciekła? - Zaśmiał się Radek.
-Chłopaki, wczoraj graliśmy w Warszawie?
-O widzę, że grubo było. Graliśmy w stolicy i może cię zaskoczę, ale nadal tu jesteśmy. A twoja koleżanka chyba coś zostawiła. - Maciek podniósł z fotela moją koszulkę, którą, jeśli dobrze kojarzę miała na sobie Zuza i jej chustkę.


Czyli mamy pretekst do spotkania.

*

Klaudia: To ja też się podłączę. Ej, Zuzka, co jest?
Zuza: Y...E...Ten...No. Ja nie wiem. - Powiedziałam kolejny raz czytając ostatnią wiadomość jaką dostałam...
Aga: Ducha zobaczyłaś, czy co?
Zuza: Dostałam sms'a. Od kogoś.
Aga: A dokładniej?
Zuza: Dokładniej to nie wiem, bo jestem pewna, że ja w życiu nikogo takiego numeru nie zapi... Ja pierdolę. Maccabraa. No przecież...


"Zastanawiałam się jak to się stało, że zdołaliśmy dotrzeć aż do windy, jednak kiedy śmiałam się z jego kolejnego żartu zupełnie mnie to nie obchodziło.
-Które piętro? - Zapytałam stając obok niego i opierając się o jego ramię, bo nawet w moim obecnym stanie zauważyłam, że nad czymś się zastanawia.
-No właśnie... - Podrapał się po głowie.
-Wiesz co?
-No? - Spojrzał na mnie.
-Muszę mieć niezłe problemy z psychiką.
-Czemu?
-Znam cię od kilku godzin. I nie mów mi, że wszyscy cię znają. Ja cię nie znałam. Znaczy no...Słyszałam o tobie i...Dobra, to nieważne. Chodzi o to, że wcale cię nie znałam, a wyszłam z tobą nie wiadomo gdzie, w dodatku teraz jestem z tobą w windzie, a ty nie wiesz jaki numerek wybrać. - Uniósł brew. Oh, no tak, numerek. - No weź...Ja nawet nie mam pewności, że to właśnie tu jest to...No...Pomóż.
-Mój pokój?
-No, właśnie twój pokój. - Zastanowiłam się chwilę i doszłam do wniosku, że to nie to. - Nie...To nie o to mi chodziło!
-Oj tam. I już wiem! 6! To szósteczka jest!
-Ok... - Oparłam się o ścianę tuż obok masy przycisków, które w tej chwili zlewały się w jedno. - Ej! A numer pokoju?
-No...Y...Na karcie chyba jest napisane, nie? - Stał dale
-No...Może. Jak nie to będziesz biegał po całym piętrze i szukał tego właściwego.
-Ha. Ha.
-A właśnie mi się przypomniało, że chyba nigdy nie korzystam z windy.
-Właśnie widzę.
-Nie nabijaj się! Nie lubię. Do swojego mieszkania zawsze wchodzę po schodach.
-A teraz?
-A teraz to nie nie lubię. Ale to wszystko twoja wina.
-Moja!?
-Twoja! Złamałam dzisiaj już tyle swoich zasad, że ho ho.
-Na przykład?
-Na przykład nigdy nie korzystam z windy, nie wychodzę z poznanymi na imprezie kolesiami, nie biorę od nich drinków. A właśnie, co mi dosypałeś? - Po moim pytaniu zaczęliśmy się śmiać.


Winda się zatrzymała. I co dalej?

-Prawo? Lewo?
-Serce mówi, że w prawo, rozum, że w lewo.
-No ciekawie. A w windzie posłuchałeś serca czy rozumu?
-Serca.
-Mówiło, że 6?
-Serce, że 6.
-A rozum?
- Że 9.
-Jednak miałam rację, że to nierozsądna decyzja była. - Zaśmiałam się wyjmując z torebki telefon żeby sprawdzić godzinę.
-Haha! To kogo słuchamy?
-Serca.


I faktycznie! W prawo.
Otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszą, a kiedy mijaliśmy lustro zatrzymał mnie, wziął mój telefon i zrobił nam zdjęcie.


-A jak wrzucę je do internetu? - Zaśmiałam się, kiedy rzucił kartę do pokoju na stolik obok łóżka, a jego kurtka i bluza znalazły się na fotelu.
-Nie zrobisz tego.
-Skąd ta pewność?
-Nie jesteś taka.
-A ja już widzę nagłówki na wszystkich wyżełkach i innych pudelkach, coś w stylu...No...Podrzuć pomysł. - Moja kurtka i chustka wylądowała obok jego rzeczy, tak samo jak moja torebka.
-"Skandal! Bednarek sypia z fankami!".  - Śmiejąc się położył się w poprzek łóżka.
-Nie pochlebiaj sobie.
-Ale że niby nie jesteś moją fanką, czy ze mną nie sypiasz?
-Jakby żadna z tych rzeczy. A w ogóle możesz mi oddać mój telefon? - Usiadłam obok niego.
-Już, tylko zapiszę tobie mój numer.
-Haha! To mi się w ogóle przyda?
-Głupie pytanie.
-Bo wiadomo, że nie.
-Bo wiadomo, że tak. - Udając oburzonego pokręcił głową, co było przezabawne."


Układając wszystko w głowie kolejny raz czytałam wiadomość od niego...

"Uciekłaś! :( Mam nadzieję, że nie zapomniałaś przesłać wyżełkowi naszych zdjęć :P I musimy się zobaczyć, zostawiłaś u mnie swoją chustkę :D Kiedy wracasz do Wrocławia?  Miłego dnia :)))) "

Moja chustka. Ulubiona, ukochana, najulubieńsza, najukochańsza chustka...Jak mogłam o niej zapomnieć?
Poza tym nie podpisał się, czyli wnioskuję, że w przeciwieństwie do mnie pamięta co się działo.


Zuza: Czyli byłam grzeczna.
Aga: Ja nie chcę nic mówić, ale...
Gosia: Jak na razie wiesz tylko co działo się do, mniej więcej, 3 minut po wejściu do jego pokoju.
Zuza: Też cię kocham.
Klaudia: Taka prawda.
Zuza: Następna.
Aga: Co dalej?
Zuza: Nie wiem. To znaczy z tego co mi się przypomina to rozmawialiśmy i chyba dużo się śmialiśmy, bo boli mnie brzuch.
Gosia: Y...Brzuch?
Zuza: Gośka!  Tak jak po przegadanej nocy z wami, ok?
Gosia: Przecież nic nie mówię!
Zuza: Jasne...
Klaudia: A tak poza tym to co napisał?
Zuza: To. - Położyłam mój telefon na stole.
Aga: No, no, no...  - Aga przekazała telefon Klaudii.
Klaudia: Ja od razu mówiłam żebyś nigdzie nie łaziła. - Przekazała go Gośce.
Gosia: Cytując: "Uciekłaś! (smutna buźka) Mam nadzieję, że nie zapomniałaś podesłać wyżełkowi naszych zdjęć (języczek) I musimy się zobaczyć, zostawiłaś u mnie swoją chustkę (big śmiech, czy tam uśmiech) Kiedy będziesz we Wrocławiu?  Miłego dnia (poczwórny uśmiech)"
Zuza: Gosiu, mogłaś darować sobie czytanie wszystkich buziek.
Gosia: Chciałam żeby brzmiało realistycznie.
Zuza: Brzmiało. Tym bardziej, jak pomyślę, że zapomniałam o mojej chuście.
Klaudia: Olej chustę.
Zuza: Ale to moja ulubiona!
Aga: To nie olewaj.
Zuza: Ale to totalnie głupie.
Gosia: Dlaczego?
Zuza: No jak to. Ogarnijcie. Poznałam go po koncercie, potem bez większego zastanowienie poszłam z nim do hotelu. W dodatku niewiele z tego pamiętam.
Aga: I co? Tyle?
Zuza: To zależy...
Klaudia: Od czego?
Zuza: Od tego czy pomyślę nad tym dłużej...
Gosia: Dawaj wersję rozszerzoną.



>>>>>>>>>>>>>>>




Trójeczka! ((:
Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję Wam za wszystkie komentarze i wizyty :* To dla mnie mega motywacja!

To, co? Do soboty! :)

wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 2.


Otworzyłam oczy i...Stój, stój!
Co się działo!?
Dobra, dobra, zaczynam kojarzyć fakty.

Był koncert, później te moje niby przyjaciółki pchały się po jakieś podpisy, albo zdjęcia...Nie. Zdjęcie to mam ja.  A może one też..?

No tak!
Pamiętam.
Poznałam tego kolesia...Jak on miał na imię...
Był uroczy, miał dredy i ładny uśmiech....Kamil!
No przecież! Bednarek!
No tak. Na ich koncercie byłyśmy.
No ok. Był koncert, a później jakaś impreza?
Oho.
Ale czekaj!

Ja nie jestem w mieszkaniu Gośki!
O Boże!
Dopiero teraz spojrzałam na to co miałam przed sobą.
Skoro nie jestem w mieszkaniu Gośki to ta ręka która mnie oplata nie należy do żadnej z moich przyjaciółek?
No przecież, że nie! Żadna przyjaciółka nie obejmuje mnie w ten sposób, no sorry. Poza tym ich ręce wyglądają trochę inaczej. Taa, trochę.
Bez jaj!
Ok, ok, spójrz w prawo...
No to poleciałaś, Zuzka...
Za mną leżał ten sam koleś którego dosłownie przed chwilą widziałam na scenie przed sobą.
W dodatku jestem z nim w łóżku.

W sumie to, że tu z nim jestem to pół biedy, gorzej, że ja nie wiem gdzie jestem.
Sądząc po wystroju tego miejsca to pewnie jakiś hotel.
Tylko gdzie są dziewczyny?


Cholera!

Delikatnie uniosłam jego dłoń i jak najdelikatniej potrafiłam usiadłam na brzegu łóżka.
Odgarnęłam włosy z twarzy i...
To nie moja koszulka!
Na stoliku obok łóżka leżał mój telefon, a na fotelu moje...Moje ciuchy?


Stop!
Moje ciuchy, moje ciuchy.
Skup się!
Ok, ok, pamiętam, że wróciliśmy i...Shit! Nic nie pamiętam.


Ok. Pomyślę o tym później.

Boże! A co z dziewczynami!?
Spojrzałam za siebie i zaśmiałam się - co za chora sytuacja.


Kiedy chwilę później zabrałam moją torebkę, kurtkę, ostatni raz spojrzałam na pokój i osobę która w nim była i z niedowierzaniem pokręciłam głową.
Udało mi się wyjść! Uf! Stawiałam na to, że jak zwykle będę miała jakiś problem...



Stojąc przed dużym budynkiem spojrzałam na mój telefon. Ponad 50 nieodebranych połączeń.
Od razu chciałam oddzwonić.

Zmieniłam zdanie widząc godzinę. 7:25.
Shit.
Ale wielkie dzięki temu kto wymyślił nawigację i te wszystkie inne pierdoły, które potrafią powiedzieć gdzie jesteś mając przy sobie jedynie telefon.
I tym sposobem dowiedziałam się, że jestem trochę ponad przystanek od domu Gosi.
Czas był mi jak najbardziej potrzebny, bo wracać do domu, gdzie czekają na człowieka rodzice to nic przy sytuacji w której czekają na Ciebie aż trzy przyjaciółki.
Co ja im powiem?
Bo tu nawet nie chodzi o to, że nie chcę mówić prawdy. Ja bardzo chętnie powiedziałabym wszystko tylko kurde - ja nie wiem co się działo. Ba! Ja nawet nie wiem jak znalazłam się w tym całym hotelu i  dlaczego...
OMG!
Aga cały czas nam mówiła jak to będzie ciekawie, no i właśnie widzę! Mega ciekawie.
Tylko dlaczego akcja rozgrywa się wokół mnie? LOL.

W sumie lekko martwię się o resztę.
Dlaczego lekko?
No bo one to na pewno się w porę ogarnęły.
Szczerze?
Co za wtopa!
Cokolwiek się nie działo wolałabym o tym wiedzieć...



Nie zauważyłam kiedy znalazłam się w mieszkaniu Gośki.
Nie zdążyłam zapukać, drzwi się otworzyły i Gośka zaczęła mnie dusić, to znaczy przytulać.
Puściła mnie, weszłam do środka i na korytarzu rzuciły się na mnie Klaudia i Aga.
Naiwnie pomyślałam, że może to koniec, ale nie.


Klaudia: Siadaj. - Klaudia wskazała na sofę.
Zuza: Nie. Dziewczyny...Pogadamy później...
Aga: Siadaj! - Tym razem odezwała się Aga.
Zuza: Ale...
Gosia: Zuzanna! Jeszcze jedno słowo i  stanie się coś złego! Przysięgam! - Chyba zaczęła się denerwować, więc posłusznie usiadłam na sofie, a przede mną stanęły moje przyjaciółki. - Wychodzisz sobie z jakimś obcym facetem..
Aga: Nie takim obcym. - Wtrąciła.
Klaudia: Aga!
Aga: Oh...Ok.
Gosia: Najpierw bawisz się w najlepsze, później znikasz z jakimś facetem i nie wracasz przez pół nocy! Wracasz i chcesz iść spać! Bez wytłumaczenia!? My tu się martwimy! My tu nie śpimy, a ty co!?
Aga: Przepraszam, że się wtrącę, ale nie wpędzajmy jej w poczucie winy. Spałyśmy, tylko, że na raty. Każda miała swój dużur, jakbyś przyszła, albo zadzwoniła.
Gosia: Agata... - Wysyczała. - Ja was skrzywdzę dzisiaj!
Aga: Ale dziewczyny mają rację. Co ty sobie myślisz!? Gdzie ty w ogóle byłaś!? No mów!
Klaudia: Spokojnie, może pozwolimy jej coś powiedzieć? - Uf. Klaudia jako jedyna zauważyła, że ja nie miałam okazji się odezwać.
Zuza: Mogę? - Pokiwały głowami. - Dziękuję. Moja odpowiedź będzie krótka. Bardzo krótka. Nie wiem. Nic nie wiem. Dajcie mi dwie godziny, później możemy rozmawiać.
Były zdziwione, prawdopodobnie równie mocno jak ja. Nic nie powiedziały tylko mnie przepuściły.


Wstałam po 11.
Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy i nałożyłam na twarz wszystko co mogło pomóc mi wygladać...W miarę wyglądać. Powiedzmy.
Niezbyt pewnie weszłam do kuchni. Przy stole siedziała Aga, a jedyne dźwięki wydobywały się z radia stojącego blisko okna.


-Gdzie Klaudia i Gosia?
-Wyskoczyły do sklepu. - Postawiła przede mną kubek z kawą.
-Dzięki.
-Myślę, że masz ostatnie trzy minuty spokoju. Ciekawość mnie zżera, ale nie będę cisnąć. Sama powiesz, jak będziesz chciała.
-Ale ja serio nic...
-Jasne. Zawsze to ty wszystko nam opowiadasz, a tu nagle nic nie kojarzysz? - Zaśmiała się. No zaśmiała się! Czyli mi nie wierzy.
-Aga!
-Dobra, dobra. Zbieraj siły.


Wróciły. Przez pierwsze dziesięć minut nie powiedziały ani słowa.
Krzątały się, rozpakowały zakupy i wymieniając między sobą spojrzenia przygotowały śniadanie.

A ja nadal nie wiedziałam, czy się odezwać. No bo w dobrej sytuacji to wszystko będzie dobrze, a w złej źle. Ależ wysiliłam swój mózg. Ojej.
W każdym razie dzisiaj nie potrafię stwierdzić czy nadal są złe, czy zwyczajnie robią sobie żarty, co by mnie wcale nie zdziwiło.
Spojrzałam na Agę, a ta tylko wzruszyła ramionami. Super.


Klaudia: No i co nic nie mówisz? - Zaśmiała się siadając na krześle naprzeciw mnie.
Zuza: To nie jesteście na mnie obrażone?
Gosia: Głupia! - Zaśmiała się przytulając mnie. - My się martwiłyśmy po prostu.
Klaudia: Ale nie ma problemu, my też mamy krótką pamięć.
Zuza: Bardzo śmieszne.
Aga: To teraz chyba możesz coś powiedzieć, nie?
Zuza: Ale ja naprawdę! NIC. Nie wiem...
Aga: Ale...Jak to?
Klaudia: Serio?
Gosia: No to poleciałaś, Zuzka...
Zuza: Dokładnie to samo pomyślałam, kiedy  ogarnęłam gdzie i z kim jestem.
Klaudia: A gdzie byłaś?
Zuza: W hotelu.
Gosia: Z..?
Aga: Gośka! No przecież to pytanie retoryczne. Znaczy mam nadzieję.
Zuza: No przecież! Aż tak się nie rozpędziłam. - Powiedziałam pewnie. - Chyba... - Dodałam o wiele ciszej.
Klaudia: Ja wiedziałam, że to zły pomysł!
Aga: Laski, dajmy jej pomyśleć.
Zuza: Pamiętam tylko, że wylałam na siebie drinka. Powiedziałam wam, że wychodzę, szliśmy gdzieś tam i tyle.
Gosia: Nic więcej?
Zuza: Nic.
Aga: Zjedzmy śniadanie, a później ruszamy na miasto, w końcu jutro wyjeżdżamy, prawda?
Gosia: Właśnie! Masz te zdjęcia z imprezy?
Zuza: Chyba tak.
Gosia: Prześlesz?
Zuza: Pewnie. - Wzięłam do ręki swój telefon.
Aga: Przy okazji mi też możesz podesłać.
Zuza: Spoko.
Klaudia: To ja też się podłączę. Ej, Zuzka, co jest?
Zuza: Y...E...Ten...No. Ja nie wiem.  - Powiedziałam kolejny raz czytając ostatnią wiadomość jaką dostałam...



>>>>>>>>>

Dzięki za komentarz :) I wizyty! :)
I podziękowania dla TEJ strony - licznik oszalał :P
Także jeśli szukacie ciekawych opowiadań to bardzo Wam JĄ! polecam! :)

Do napisania! :)

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział 1.

Pociąg 10 minut przed 7?
To było zabójcze!
Poza tym spędziłyśmy w nim prawie 7(!) godzin. Na moje szczęście część z tego przespałam, więc mam nadzieję, że jakoś przeżyję dzisiejszy dzień.
I mimo, że nie słuchałam tego całego Bednarka to postanowiłam ogarnąć co właściwie grają - Agata od razu powiedziała, że będziemy w pierwszym rzędzie, byłby przypał nie znać tekstów, no nie?
Posłuchałam i fajnie, więc myślę, że możemy się dobrze bawić.
Na dworcu czekała na nas Gośka. Wiesz co tam się działo? O jeny! Jeden krzyk i pisk. Także krótko mówiąc bardzo, bardzo się cieszyłyśmy.

Gosia: I przekonała was! Uwierzyć nie mogłam, jak do mnie zadzwoniła. - Gośka rozwaliła się na kanapie w swoim mieszkaniu pomiędzy mną, a Klaudią.
Agata: Zaraz tam przekonałam! Tylko poprosiłam.
Zuza: Ta...Przekonałaś. - Zaśmiałam się.
Klaudia: Molestowała nas. W końcu musiałyśmy się złamać. - Rzuciła niby całkiem obojętnie i jednocześnie poważnie.
Gosia: No ja wiedziałam, że to jakiś haczyk.
Agata: Gośka, cwaniaro! Miałaś cztery bilety, a później mi płakałaś, żeby je przekonać, a teraz, co?
Zuza: Y...Gosiu...?
Klaudia: Właśnie, Gosiu. Wyjaśnij, proszę.
Gosia: No dziewczynki, no...Co ja wam mam powiedzieć? No kurde...Było tak.
Klaudia: No ładnie!
Zuza: Nawet mnie to nie dziwi.

Dziewczyny jarały się koncertem, a ja nie mogłam ich słuchać i kompletnie nie ogarniałam tego szału, ale przyznaję, że moje zdanie totalnie zmieniło się kiedy usłyszałam ich na żywo.
Reggae? No fajnie.
Koleś w dredach? Też fajnie.
Zespół? Tak samo fajnie.
Ale ej! to naprawdę była energia. Miałam wrażenie, że koncert jeszcze się na dobre nie zaczął, a już dobiegł końca.
Aga z Gosią od razu stwierdziły, że skoro mają płyty to koniecznie chcą mieć na nich autografy, Klaudii chyba pomysł się spodobał, a ja zostałam przegłosowana.
I spoko, mogłam z nimi czekać te 10, 20, 30 minut, ale po 40 zaczęłam się nudzić. Mimo ich sprzeciwów odeszłam kawałek od nich i, o dziwo, znalazłam miejsce całkiem spokojne, właściwie nawet ciche. Miałam tylko nadzieję, że dziewczyny  do mnie zadzwonią, a nie wpadną na przykład na pomysł szukania mnie.

Przysiadłam na oparciu sofy, która stała pod ścianą, minęło 5, 10, 20, 30 minut...Znowu zaczęłam się nudzić.
Miałam odezwać się do Michała, więc postanowiłam zrobić to teraz.
-Hej Mike!
-Cześć! Ładnie to tak o mnie zapominać?
-Oj no...Wcale nie zapomniałam tylko jakoś tak wyszło.
-Dobra, dobra, nie tłumacz się tylko mi mów co u was.
-No...Żyjemy. Całe i zdrowe, jakbyś pytał.
-Po koncercie?
-Po, po. Wariatki poleciały po autografy, a ja...
-A ty się nudziłaś i postanowiłaś do starego kumpla zadzwonić.
-No ej...!
-Ok, ok. Czyli dobrze się bawiłaś?
-No powiem tobie, że się nie spodziewałam...Ale bardzo dobrze!
-No! I tak ma być! To jutro dzwonisz i wszystko opowiadasz, jasne?
-Pewnie!
-To prowadź się grzecznie i pa!
-Pa pa!
Odwróciłam się żeby sprawdzić, czy gdzieś w polu widzenia nie ma dziewczyn i...
-O Jezu! - Omal nie spadłam z oparcia, kiedy okazało się, że ktoś siedzi za mną, a ja zupełnie tego nie zauważyłam.
-Haha! Tak to jeszcze nikt mnie nie nazwał! Kamil! - Wyciągnął do mnie rękę. Tak, TEN Kamil. Zaśmiałam się po przeanalizowaniu jego słów.
-Zuza. - Podałam mu rękę i usiadłam obok niego.
-Dobrze się bawiłaś?
-A skąd pewność, że tam byłam?
-Pomyślmy...Może dlatego, że dzieliło nas tylko kilka metrów?
-A...No, to całkiem możliwe. I dziękuję, bawiłam się świetnie.
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę i przyznam, że wcześniej nie miałam o nim żadnej opinii, a teraz mogę powiedzieć, że to naprawdę spoko koleś. A! I nawet mam z nim zdjęcie, co mnie bawi, ale wprost wypadało mieć coś co mogłabym pokazać dziewczynom, prawda?
-A właśnie! Może wpadniecie na after?
-Nie wiem, czy dziewczyny będą miały ochotę.
-O ile dobrze kojarzę to przed chwilą miałem okazję z nimi rozmawiać i na pewno będą miały ochotę.
I ok.  Nie odmówiłam, bo...?
Bo tak wypada. No dobra...Wcale nie miałam ochoty odmawiać.
I nie odmówiłam też kiedy spytał o mój numer. Co akurat jest bez znaczenia.

I grzebiąc w telefonie wpadłam wprost na Agę i resztę za nią.
Zuza: O!
Agata: No, o, o! Wiesz ile cię ominęło!?
Klaudia: Właśnie!
Gosia: Patrz! - Machała mi przed oczami płytą.
Zuza: Ogarnij, kobieto! Nic nie widzę! - Chwyciłam jej rękę. - No. Macie autografy, zadowolone?
Aga: No, a co ty myślisz?
Zuza: Super, ale ja też coś mam.
Gosia: Co niby?
Zuza: A to! - Pokazałam im moje zdjęcie z Kamilem. Ich miny były mega zabawne.
Gosia: O, o...
Aga: Niemożliwe.
Klaudia: Ty! Jak ty to ogarnęłaś? Siedziałaś nie wiadomo gdzie i nagle go spotkałaś?
Zuza: Prawie. Zresztą nieważne, opowiem Wam później, a teraz idziemy.
Gosia: Gdzie?
Zuza: Zobaczycie! Chodźcie!

Kiedy już znalazłyśmy się na miejscu dziewczyny dosłownie mnie wyśmiały, mówiąc, że na bank w tym miejscu nie spędzimy wieczoru. A jak zapytałam dlaczego to wyśmiały mnie dwa razy bardziej, mówiąc, że nie są tak szalone żeby wbijać na zamkniętą imprezę. I przez te ciotki zaczęłam mieć wątpliwości. Serio!
Ale wszystkie wątpliwości już po chwili zostały rozwiane.
-Zuza! - Usłyszałam za sobą głos, który od razu rozpoznałam.
Właściwie to przestało mnie dziwić to, że dziewczyny we mnie nie wierzą, no i przede wszystkim sądzą, że jestem jakaś niepoczytalna, czy coś, więc niemałą przyjemnością było zobaczyć ich zdziwienie.
Gosia: O ja!
Agata: Wow.
Klaudia: Ty o tym wiedziałaś?
Zuza: Głupie pytanie. Nie, wiesz?
Klaudia: Pf. I po co my tyle czasu czekałyśmy na te autografy...
Zuza: To ja nie mówiłam, że lepiej trzymać się ze mną niż tamtymi? - Powiedziałam to poważnie, chociaż wszystkie wiedziałyśmy, że to żart.
Aga: Bardzo śmieszne.
Gosia: Dziewczyny, on idzie w naszą stronę, czy to mi kręci się w głowie?
Wszystkie: Gośka!

Dziewczynom chyba się spodobało, no i mi się spodobało. Tylko nie wiem co bardziej, czy zabawa(która rozkręcała się coraz bardziej), czy sam Kamil...
Eee...Udajmy, że tego nie powiedziałam, ok?
Tak właściwie to chyba coś piłam, a raczej na pewno i raczej na pewno to nie była woda, ani sok jabłkowy, poza tym tańczyłam, na początku sama, później pojawił się Kamil i jeśli dobrze kojarzę to resztę wieczoru w klubie spędziliśmy razem.
No i mieliśmy bawić się dalej, kiedy na moich ciuchach wylądował drink, którego trzymałam w ręce. A ja zamiast się tym zmartwić zaczęłam się śmiać. W końcu to takie prześmieszne, kiedy coś ląduje na koszulce, prawda? No oczywiście, że tak, kiedy masz wspólnika w postaci rozbawionego Kamila.
-Ups! Haha!
- No ups, ups! Bardzo śmieszne! Kurde! Jak ja teraz wyglądam, no! 
-Nie no...Nie jest tak źle!
-Nie przekonujesz mnie! - Zaśmialiśmy się patrząc na moją koszulkę i spodnie.
-No ok, masz rację, kiepska sprawa! Idziemy! - Chwycił mnie za rękę i zaczął przeciskać się przez ludzi na parkiecie.
-Ale gdzie!? - Przez muzykę nie było łatwo dogadać się stojąc obok siebie, a co dopiero kiedy ciągnął mnie za sobą.
-Jak to gdzie!? Do mnie! - Odpowiedział, dopiero gdy zatrzymaliśmy się bliżej wyjścia, gdzie było zdecydowanie ciszej.
-Że co!? - Tak, to było zdziwienie.
-Ogarniemy twoją rzeczy i wracamy, ok?
-Nie. Nie, nie...To nie jest dobry pomysł.
-No proszę cię, chyba się mnie nie boisz, nie?
-Nie o to chodzi, tylko po prostu...Nie no.
-Wolisz tak zostać? - Uniósł brew.
-Oh no. Ok. Powiem tylko dziewczynom, ok?
- Dobra, czekam na ciebie.
Pierwsze znalazłam Agę i Klaudię, po dosłownie sekundzie pojawiła się obok Gosia, obejmując mnie ramieniem.
Gosia: Co to za zebranie, co!?
Aga: To Zuza! Co jest!?
Zuza: Chciałam tylko powiedzieć, że wychodzę!
Klaudia: Dlaczego!? - Nie odpowiedziałam tylko pokazałam plamy na moich ciuchach.
Gosia: Gdzie!?
Aga: Z kim!?
Klaudia: Z nim!? - Klaudia wskazała wzrokiem gdzieś za mnie. Odwróciłam się i tak, jak myślałam, kilkanaście metrów za nami stał Kamil. Uśmiechnął się, kiedy zauważył, że go obserwujemy.
Zuza: Tak!  Ale zaraz wracamy!
Aga: Ty sobie jaja robisz!?
Zuza: O co wam chodzi!?
Klaudia: Ja ci nie pozwalam!
Zuza: Haha!
Gosia: Nie śmiej się! Ja też się nie zgadzam!
Klaudia: To niebezpieczne! Ale rób co chcesz! - Odwróciła się na pięcie i odeszła.
Gosia: Ogarnij! - Tak samo rozzłoszczona Gośka poszła w jej ślady.
Zuza: A ty co powiesz!? - Spytałam patrząc na Agatę, która jako jedyna została.
Aga: Pilnuj się, Zuzka! I wróć przed 4! - Cmoknęła mnie w policzek i poleciała za nimi.
I wyszliśmy. Chociaż miałam wątpliwości czy powinnam olać zdanie dziewczyn, ale...No. Sama wiesz.
-Koleżanki nie były zadowolone? - Pod czarną kurtką miał na sobie szarą bluzę której kaptur od razu po wyjściu na zewnątrz znalazł się na jego głowie.
-Delikatnie to ująłeś.
-Jak się pośpieszymy to za pół godziny będziemy z powrotem. - Zaśmiał się obejmując mnie ramieniem.



>>>>>>>>>>>>



Jest rozdział 1.
Zastanawiam się czy Wam się spodoba :)
Co do tego co będzie później to powiem tylko, że nic nie jest takie na jakie wygląda :P
Do napisania! :)