piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 5.


Na trzech kolejnych tylko się przytulaliśmy - jak kumple/przyjaciele/znajomi, ok?
Nic takiego.


Zuza: Nie wiem o co wam chodzi?
Klaudia: Najlepiej przejdź od razu do trzech ostatnich, nie Gosia?
Gosia: No raczej!


I zrobiłam, jak mówiły...

Zuza: Serio, dziewczyny? Serio...? - Zapytałam stając tak, że widziałam je wszystkie.
Klaudia: Ale o co chodzi?
Zuza: Serio zwijacie się ze śmiechu, odbijacie od ścian i rzucacie po podłodze z powodu kilku zdjęć?
Agata: Co w końcu jest na tych zdjęciach?
Gosia:  Poczekaj, Aga. Zuza, wybacz, ale to wygląda trochę tak jakbyś chciała żeby wszyscy zapomnieli o tym, że tym razem to tobie urwał się film. I sorry, bądźmy szczere, spójrz na te zdjęcia, mogę się założyć, że nie skończyło się na lizaniu.
Zuza: Jakim lizaniu, co ty do mnie mówisz!? Boże! Ok, może i to nie był zwykły buziak w usta, ale...To co sugerujesz jest po prostu chore.
Gosia: No proszę cię...Naprawdę myślisz, że wkręcisz nam taki kit?
Zuza:  Gosiu, jeśli chcesz coś powiedzieć to nie zachowuj się jak dzieciak tylko powiedz wprost. - I już chciałam wyjść, kiedy blondynka postanowiła się odezwać.
Gosia: Nie chciałaś nic mówić ok, ale skoro już zaczynasz to mogłabyś być z nami szczera do końca.
Zuza: A czyli ja jestem nieszczera? Pięknie! Bo powiedziałam wszystko? Ok, jak uważasz. - Odwróciłam aby iść do pokoju w którym spałam.
Gosia: Sorry, ale nie uwierzę, że zrobiłaś sobie z nim parę zdjęć i tyle. - Weszłam do pokoju i Gośka właśnie wtedy postanowiła dokończyć to co chciała powiedzieć. - Dałaś dupy, a teraz się zgrywasz! - Miarka się przebrała.
Zuza: Gosia. - Zaczęłam wracając do korytarza gdzie nadal były. - Ja nawet  mogę zrozumieć twoje zachowanie. Tyle, że ja nie zrobiłam nic, ale to nic żebyś miała prawo tak się zachowywać. Jedziesz po mnie, bo...?
Gosia: Nie jadę po tobie!
Zuza: Jasne. Tylko mówisz, że na bank dałam się przelecieć! Jesus, jak to w ogóle brzmi! Słyszysz siebie?
Gosia: Słyszę. I powiem więcej, dziewczyny na bank myślą tak samo.
Zuza: Tak nie graj, Gośka. Nie wciągaj ich w to!
Gosia: Bo, co!? Bo myślisz, że...
Klaudia: CISZA! - Klaudia nagle stanęła między nami.
Agata: Jaka makabra. - Chwyciła się za głowę.
Klaudia: Lepiej nie używaj przy nich tego słowa. - Powiedziała patrząc na Agę.


Wszystkie się zaśmiałyśmy.



Wyszłyśmy na miasto.
Kłótnia z Gośką była potrzebna, bo atmosfera zrobiła się zdecydowanie lepsza. Wróciły nasze głupawki co jest zawsze najlepszym zapewnieniem, że wszystko gra.
Jedyna kłótnia w której już uczestniczyłyśmy wszystkie była ta o jedzenie. W końcu padło na pizzę.


Gosia: Ej, a o co chodziło z tym wyżełkiem, czy jakoś tak? - Spytała wpatrując się w jedzenie, kiedy siedziała obok Agi w pizzerii.
Zuza: O nic. - I chciałam na tym zakończyć, ale widząc jej minę zmieniłam zdanie. - Spytałam go czy nie boi się, że jakoś wykorzystam te zdjęcia.
Gosia: I..?
Zuza: Co i?
Gosia: Co powiedział?
Zuza: Coś w stylu, że mnie o to nie podejrzewa.
Gosia: To byłoby zabawne.
Zuza: Średnio.
Aga: Wiadomo, że byś tego nie zrobiła.
Klaudia: W sumie...Mało prawdopodobne.
Zuza: No raczej.
Gosia: Zuza...
Zuza: No?
Gosia: Mogę coś o tobie powiedzieć?
Zuza: Możesz.
Gosia: Nawet jeśli możesz się o to obrazić?
Zuza: Mów.
Gosia: Chciałam tylko dodać, do tego, co mówiły dziewczyny, że ty to w sumie jesteś takim małym naiwniaczkiem.
Zuza: Y...Słucham? - Agata i Klaudia spojrzały się na siebie i już widziałam, że zaraz zaczną się śmiać.
Gosia: No tak, no. Nigdy nie zakładasz, że ktoś jest zły, albo nie oceniasz na powitanie. Czasem się na tym przejeżdżasz, ale to nie jest twoja wada. Często drzesz na nas ryja, no głównie na mnie... Ale jesteś serio dobra. No i z tą naiwnością to cały czas wierzysz, że jak ty będziesz dobra to to do ciebie wróci, ale z tym się da żyć, co?
Zuza: Dziewczyny... - Zwróciłam się do Agaty i Klaudii. - Czy po jej wypowiedzi nadal sądzicie, że to ja mam nierówno po sufitem? - Odpowiedzią był śmiech - czyli wszystko jasne.




Sto razy gorszy od wszystkiego złego był wyjazd z Warszawy. Ciężko było się rozstać, kiedy nawet nie miałyśmy planu na następne spotkanie.
W czwartek wieczorem dotarłyśmy do Wrocławia i chociaż rozsądek podpowiadał co innego - odpuściłam sobie piątkowe wykłady i zostałam w domu. Ku mojej uciesze Michał też został. Chociaż założę się, że to dlatego, że wieczorem byłam zbyt zmęczona żeby cokolwiek mu opowiedzieć.



Czekał na mnie ze śniadaniem, czym utwierdził mnie w tym, że warto mieć przyjaciół, a już na pewno takiego przyjaciela. Śniadania, obiadki, rozumiesz?
Haha! Żartuję!

-No to opowiadaj co narozrabiałaś. - Zaśmiał się, kiedy weszłam do największego pomieszczenia w mieszkaniu, czyli kuchnio-jadalnio-salonu - centrum naszego mieszkania.
-Ja rozrabiałam? - Usiadłam obok niego na sofie. - Byłam całkiem grzeczna. - Oparłam głowę na jego ramieniu. - Przynajmniej na koncercie.
-To wiem, rozmawialiśmy, pamiętasz?
-Pamiętam...I od tego momentu się wszystko zaczęło.
-Czyli?
-Czyli jak to ja, chciałam sprawdzić czy nie widać dziewczyn, a prawie spadłam z oparcia sofy na której siedziałam.
-Dlaczego?
-Bo za mną siedział Kamil.
-Ten?
-Ten, ten.
-I co dalej?
-Dalej to zaprosił nas na imprezę no i z tego co wiem to spędziłam z nim trochę czasu, aż w końcu wylałam na siebie drinka. I nie pytaj jak to się stało, ale poszłam z nim do hotelu...
-Nie...
-Tak.
-Ale...
-Nawet nie pytaj! - Przerwałam, bo wiedziałam o co chce zapytać.


I tak opowiedziałam mu całą historię, oczywiście nie obyło się bez śmiechu.
Nie próbowałam nawet myśleć, że mogłam o czymś zapomnieć, co w sumie było mało prawdopodobne, ale spójrz na całą tą historię...Nadal sądzisz, że coś jest niemożliwe?
Haha! Ja też nie.




                                <><><><><><><><><><><><>
 
 
 
Wielkie dzięki za komentarze! :)
Czas na piąteczkę :)
 
Tak sobie myślę, że w tej chwili może Wam się to wydawać nudne, ale tak mniej więcej do 10. rozdziału będzie dużo, dużo Zuzy, mam nadzieję, że się nie zanudzicie :P
 
Liczę na Wasze opinie i do napisania! :)



1 komentarz: