piątek, 28 listopada 2014

Rozdział 64.

*

"Szukaj tego, co jest tak ważne, że życie bez tego zdaje się niewyraźne, znalazłeś?  
Trzymaj tego się mocno, bo chcący to zabrać nigdy nie spoczną."



Godzinę później Kamil zaparkował na parkingu obok jej mieszkania, które właściwie było już jej byłym mieszkanie. Wcześniej zadzwoniła do właściciela, którym był kumpel Tomka i z tego też powodu opowiedziała mu całą sytuację. Nie było żadnego problemu, zwyczajnie nie przedłużyła umowy na kolejny rok. I chociaż miała prawie dwa tygodnie na zabranie swoich rzeczy to razem z Kamilem postanowiła zająć się tym już dzisiaj.

Spakowanie wszystkich rzeczy poszło całkiem szybko i niewiele ponad godzinę później do zabrania została ostatnia torba i kilka jej prac.

-To wszystko? - Spytał Kamil, kiedy ponownie wszedł do mieszkania.
-Prawie. Została torba i ta teczka. - Wskazała na dużą czarną teczkę tuż obok biurka.
-Zaniosę to i zaraz wracam.
-Weź jeszcze moją kurtkę i torebkę, są w przedpokoju, a znając mnie pewnie o nich zapomnę.
-Ok. - Zaśmiał się. - Jestem za 5 minut.

Zuza wiedząc, że ma jeszcze chwilę weszła do pokoju dziennego, gdzie często spędzała czas razem z Michałem. 
Mimo, że wiedziała, że wyprowadzka stąd to jedyne rozwiązanie to było jej przykro. 
Spędziła tu prawie rok. Wiele dobrych, jak i gorszy momentów, jednak przeważały właśnie te pierwsze i to właśnie je chciała zapamiętać. 
Jedną z rzeczy, które lubiła w tym mieszkaniu najbardziej był niewątpliwie balkon i widok z niego. Otworzyła okno balkonowe i po chwili opierając się o ścianę przez kilkanaście sekund skupiła się na panoramie miasta. Wzięła głęboki wdech, a zaraz potem wydech.
 Była zadziwiająco spokojna i przekonana o tym, że nic nie wyprowadzi jej z równowagi.
Zamknęła za sobą okno i przeszła przez kuchnię by już po chwili, ostatni raz, wejść do swojego pokoju. 
Gdy już się tam znalazła usłyszała, że ktoś wchodzi do mieszkania. Przekonana o tym, że to Kamil nie ruszyła się ze swojego miejsca.
Widząc w drzwiach pokoju Michała zamarła. Przez złość nagle zapomniała o tym, jak jej przykro z powodu tej całej sytuacji.

-Zuza? Gdzie ty byłaś? Dzwoniłem do ciebie. Wiesz, jak się martwiłem? - Podszedł do niej i chciał ją przytulić.
-Zostaw mnie. Wiem, co zrobiliście. Nie spodziewałam się tego po tobie. - Rzuciła spokojnie wychodząc do przedpokoju.
-Co ty robisz?
-Chyba widzisz. Wyprowadzam się. Zostawię moje klucze, oddaj je Wojtkowi.
-Ja... Przepraszam, chciałem dobrze. Ja...
-Chciałeś dobrze? Chciałeś rozwalić mój związek! Naprawdę uważasz, że to dobrze?
-Tak. Kocham cię. Zasługujesz na kogoś lepszego niż on! - Złapał ją za ramię, jego uścisk był mocny, co spowodowało, że Zuza cicho syknęła z bólu.
-Oszalałeś!? Michał, co ty wygadujesz? Byliśmy przyjaciółmi, a ty zrobiłeś coś takiego. Jak mogłeś?
-Nie mogłem patrzeć na to jaka byłaś szczęśliwa z nim. Jak tu przychodził, jak cię przytulał, jak cię całował. Nie mogłem! Kocham cię! Rozumiesz!?  - Złapał ją za ramiona uniemożliwiając jej wyjście.
-Ty jesteś chory, Michał. Skoro mnie kochasz to jak mogłeś patrzeć na to, jak płaczę? Jak mi przykro i źle? Nienawidzę cię. Chciałeś rozdzielić mnie z człowiekiem którego kocham.
-Nie masz prawa tak mówić!

W jego oczach zobaczyła złość. Jego dłoń zniknęła z jej lewego ramienia.
I stało się coś czego się nie spodziewała. Tak naprawdę nie miała pojęcia, co działo się w tamtej chwili. 
Wszystko trwało kilka, może kilkanaście sekund. 
Michał uniósł swoją dłoń, która już po chwili miała znaleźć się na jej policzku, a wtedy jak na zawołanie do mieszkania wszedł Kamil, który widząc tą sytuację wpadł w szał. Już po chwili Michał został odepchnięty przez Kamila i  znalazł się po przeciwnej stronie przedpokoju.

-Zuza, idź do auta. - Kamil nie spuszczając z oczu Michała podał kluczyki swojej dziewczynie.
-Ale....
-Zuza. Wyjdź.
-Nie posłucha cię. - Zaśmiał się szyderczo Michał. 

Zuza widziała, jak Kamil ze złości zacisnął  mocniej szczękę, dobrze wiedział, że Zuza faktycznie może go nie posłuchać, ale wiedział też, że nie powinno jej tu być. Ku jego zadowoleniu Zuza bez zawahania wyszła z mieszkania.

Kiedy zamknęła za sobą drzwi nie była pewna, co zrobić. Co więcej, nie była pewna, czy jednak nie powinna tam wrócić. Ale pomyślała, że Kamil powinien załatwić to spokojnie, więc... Przez jej głowę przemknęło, że nawet gdyby stało się inaczej to znacznie niższy i drobniejszy Michał nie zrobi nic wielkiego Kamilowi, lecz od razu skarciła się za to w myślach.
Zrobiła tak, jak mówił. Poszła do jego auta, jednak zamiast poczekać w środku cały czas nerwowo krążyła wokół niego spoglądając na zegarek.



Niewiele razy w życiu zdarzyło mu się zrobić coś wbrew swoim przekonaniom, a co więcej nigdy nie zdarzyło mu się zrobić coś wbrew swoim przekonaniom i być z tego zadowolonym. 
Teraz było inaczej. 
Nie żałował żadnego słowa. Żadnego czynu.
Wiedział, że mogą spotkać Michała, wiedział też, że na pewno z nim porozmawia, ale kiedy wszedł do mieszkania i zobaczył, że Michał chce uderzyć Zuzę przestał nad sobą panować.
Wchodząc do windy nie był już pewien, co przed chwilą się wydarzyło. Może nawet nie chciał być pewien. Wiedział, że poniosły go emocje, ale wiedział też, że nie stało się to bez powodu.
Kiedy wyszedł z bloku zobaczył Zuzę stojącą tyłem do niego tuż obok jego auta. Odetchnął z ulgą.



Brunetka nie miała pojęcia, co zrobić. Zastanawiała się, czy zadzwonić do Tomka i pewnie by to zrobiła, gdyby nie to, że usłyszała za sobą kroki. Odwróciła się i zobaczyła przed sobą swojego chłopaka.

-Kamil, jak dobrze, że jesteś. - Od razu mocno go przytuliła, Kamil w tym momencie starał się nie pokazać, że coś go boli, choć trudno było to ukryć.
-Już dobrze, Zuzka. - Nadal czuł szalejące w nim emocje, jednak spokojnie głaskał ją po plecach.
-Dlaczego to zrobiłeś? - Spytała z lekkim wyrzutem.
-Proszę, pogadajmy o tym później. - Dopiero słysząc jego głos przyjrzała się mu.
-Boże, Kamil. Coś ty najlepszego zrobił? - Przerażona delikatnie obróciła jego twarz i oglądała policzek na którym było zadrapanie i mogła się założyć, że pojawi się też siniak.
-Uwierz mi, to akurat nic takiego. - W tym momencie chłopak poczuł, że z jego nosa leci krew, co przypomniało mu o ciosie jaki trafił właśnie w nos.
-Właśnie widzę. Usiądź. - Otworzyła drzwi od jego auta i podała mu chusteczki.
-Ale...
-Chyba nie myślisz, że pozwolę ci prowadzić? - Nie chcąc się kłócić usiadł na miejscu pasażera i automatycznie pochylił głowę do tyłu.
-Oddychaj ustami i uciskaj poniżej części kostnej. I pochyl głowę lekko do przodu.
-Jesteś pewna, że nie do tyłu?
-Świetnie, że mi ufasz.
-Nie o to...
-Do przodu. - Przerwała mu. - Jeśli odchylisz ją do tyłu krew będzie spływać do tchawicy albo gardła, poza tym krwawienie może się nasilić. I błagam już, nie zadawaj więcej pytań, bo doskonale wiesz, że na widok krwi robi mi się słabo. - Dodała, choć w tej sytuacji zupełnie o tym zapomniała.
-Może jednak chwilę poczekamy?
-Nie. W apteczce masz tylko bandaż, plaster i wodę utlenioną, a jeśli nie chcesz mieć wielkiego siniaka na policzku...
-Wiem. Wiem. Rozumiem.



-Ładnie tu, prawda? - Powiedziała, kiedy zatrzymali się w korku, spowodowany zamkniętym przejazdem kolejowym. - Jak ta ulica się nazywa... - Udawała, że nie pamięta.
-Zuza, błagam cię, nie sprawdzaj po raz kolejny, czy występują u mnie zaburzenia świadomości. - Zaśmiał się.
-Gdybyś sam siebie widział też byś sprawdzał.
-Ta...
-Jasna cholera, że też akurat trafiliśmy na pociąg! .
-Spokojnie, nie śpieszymy się.
-Chyba ty, ja się śpieszę. - Odpowiedziała mu zdenerwowana. Stali w korku na jednopasmowej ulicy w dodatku przed chwilą zamknęli przejazd, co nie dawało praktycznie żadnej możliwości, ale w tej chwili przypomniała sobie, że jechała kiedyś tędy z Tomkiem. - Wiem! - Wycofała się lekko do tyłu i sprawdzając czy nic nie jedzie na drugim pasie ruszyła do przodu.
-Zuza, oszalałaś? Co ty robisz?
-Jadę. Tomek czasem tędy wraca do domu. Tu nie ma korków.
-Pierwszy raz jadę z tobą, kiedy ty prowadzisz.
-Pierwszy i ostatni.
-Ty to powiedziałaś.
-A ty pomyślałeś. A teraz zamknij się, proszę i oddychaj ustami, ok?
-Jasne, nie ma problemu.
-Kamil!
-Eh... - Zrezygnowany



Kiedy weszli do jego mieszkania od razu kazała mu usiąść na krześle. Ona natomiast najpierw weszła do łazienki, umyła ręce i zabrała wodę utlenioną. Wyjęła z lodówki lód, który owinęła w to, co miała pod ręką, czyli ręcznik kuchenny.

-Mam nadzieję, że nigdy więcej nie wpadniesz na taki głupi pomysł. - Rzuciła przemywając zadrapanie na policzku wodą utlenioną, na co Kamil zareagował syknięciem.
-Nigdy. Pod warunkiem, że nigdy więcej nikt nie będzie chciał cię skrzywdzić.
-Kamil, zdajesz sobie sprawę jak się o ciebie bałam?
-To miłe z twojej strony, ale niepotrzebnie.
-Niepokoją mnie twoje słowa.
-Nie powinnaś się nim martwić.
-Nie martwię się nim, martwię się tym, co ty zrobiłeś. To jednak różnica. Pokaż. - Powiedziała odsuwając jego dłoń z jego nosa. - Uf. Wygląda na to, że wszystko w porządku. Boli?
-Trochę, ale jest spoko.
-Przyłóż to do policzka. - Powiedziała podając mu zimny okład.
-Mogę iść do łazienki?
-Jak się czujesz?
-Jeśli pytasz o to czy wiem, jak się nazywam i nie kręci mi się w głowie, to nie, wszystko jest ok.
-A tak poza tym?
-Daję rade.
-Ok, idź. Zadzwonię do Tomka.
-Po co?
-Chyba nie myślisz, że zostawię cię dzisiaj samego?
-Ale, Zuza...
-Kamil. Idź już.


Zuza opowiedziała Tomkowi, co się stało i chociaż od razu tego nie powiedział to była pewna, że wracając do domu ich odwiedzi.

-Kamil, powinieneś się położyć. - Powiedziała słysząc za sobą jego kroki.
-Ale po co? Dobrze się czuję.
-Jasne... Tak samo dobrze czułeś się w aucie, prawda?
-Wtedy to serio jeszcze czułem się dobrze.
-A teraz?
-Teraz... Może być. - Oparł się o kuchenną wyspę. - Dzwoniłaś do Tomka?
-Tak. Zdziwił się. - Odpowiedziała chwytając czajnik w którym właśnie zagotowała się woda. - Pewnie przyjedzie.
-Sam się zdziwiłem. - Powiedział niemal niesłyszalnie, jednak nie umknęło to uwadze Zuzy.
-Wiesz, że to mogło się gorzej skończyć? - Odpowiedziała kończąc zalewać drugi kubek z herbatą.
-Pewnie, gdybym wrócił chwilę później.
-Wiesz, że nie o tym mówię.
-Wiem, ale to nie stało się bez powodu. Zwyczajnie mu się należało. Chodź do mnie. - Wyciągnął w jej stronę ręce i już po chwili zamknął ją w uścisku.
-Obiecaj mi, że nigdy więcej tak nie zrobisz. - Odchyliła sie by spojrzeć mu w oczy.
-Nie, Zuzia. Tego nie mogę ci obiecać.



Niecałą godzinę później Tomek był już u nich. Wcześniej Zuza nie chciała zostawiać Kamila samego, a musiała iść do sklepu i apteki, bo jeśli szukać tu czegoś takiego, jak leki przeciwbólowe, czy plaster to było tylko to, co dzisiaj zabrała w jego samochodowej apteczki. Tak, więc postanowiła wykorzystać to, że z Kamilem zostanie Tomek.
Mimo, że sklep i apteka były tuż obok domu to wcale nie planowała wracać od razu. Poza tym wiedziała, że Kamil nie powie jej wszystkiego, za to już Tomkowi tak. Nie miała mu tego za złe, sama przecież nie powiedziała mu od razu, jak ciesząc się, że stamtąd wrócił była jednocześnie zła. Nawet bardzo zła.
Swoje kroki skierowała do małego parku na ich osiedlu, gdzie usiadła i na spokojnie zadzwoniła zadzwoniła do Agi i Klaudii wiedząc, że o tej godzinie obie będą w domu, więc będzie mogła z nimi o tym pogadać.
I tak pół godziny później jedyne, co mogła zrobić to podziękować swoim przyjaciółkom, bo dzięki rozmowie z nimi spojrzała na to inaczej. I mogła powiedzieć, że jej spojrzenie minimalnie przybliżyło się do punktu z którego widział to Kamil. Nie była zła. No może trochę, ale to powodowało tylko to, jak bardzo obawiała się wtedy o jego bezpieczeństwo.



-To jak to było? Bo Zuza sama dokładnie nie potrafiła wyjaśnić co i jak. - Spytał siedzący na fotelu Tomek.
-Nie wiem. Spakowaliśmy wszystko, zostały do wyniesienia ostatnie rzeczy, więc poszedłem sam. Zuzka została na górze i później to wszystko działo się mega szybko. Wyszedłem z windy i usłyszałem krzyki. Od razu wiedziałem, że to on. A jak wszedłem do środka i zobaczyłem, że ten dupek chce ją uderzyć to wpadłem w szał. W zasadzie nie sądziłem, że mam tyle siły.
-Ja raczej nie sądziłem, że możesz użyć swojej siły w taki sposób.
-No, to już inna sprawa. Kiedy Zuzia wyszła to jakoś samo tak poszło. Przypomniało mi się to, co mi powiedział wcześniej i się zebrało.
-Ładnie go urządziłeś?
-Nie tak źle. Na wykłady pójdzie bez makijażu. - Zaśmiali.
-Mordki chyba oszczędziliście. A jak się czujesz?
- Bywało lepiej. Pewnie jutro rano poczuję, co mnie boli, jak na razie zrobiłbym to jeszcze raz.
-A Zuza jak?
-Wiadomo, zła była mega. Nie powiedziała mi tego, ale wiesz jaka ona jest.
-I nie padła, jak zobaczyła krew?
-Nie, chyba zapomniała o tym, że na widok krwi robi jej się słabo. Nawet muszę przyznać, że była uroczo przejęta, co chwilę sprawdzała, czy jeszcze ogarniam co się dzieje wokół. I... - Przerwał mu dźwięk domofonu. - Zuzia wraca, chodź do sypialni. - Wyłączył telewizor i wstał z sofy. -  Lepiej żeby nie wiedziała, że tu siedzieliśmy.

Zuza wychodząc kilka razy przypominała, że Kamil ma leżeć, jednak ten od razu po jej wyjściu powędrował razem z Tomkiem do salonu, ale wolał o tym nie mówić swojej dziewczynie.



Zuza z Tomkiem mimo protestów ze strony Kamila pozostała nieugięta nie pozwalając mu wstawać. On został w sypialni, a ona ze swoim kuzynem miała wreszcie czas żeby spokojnie pogadać, jednak niedługo później musiał wracać, bo przecież w domu czekała na niego Monika.

-Tylko już się na niego nie złość. - Zaśmiał się, kiedy przeszli do przedpokoju.
-O to nie musisz się martwić.
-Mam nadzieję. Widzimy się w sobotę? - W tym momencie przez chwilę próbowała sobie przypomnieć dlaczego mają się spotkać. - No nie... Zapomniałaś o moim wieczorze kawalerskim? Foch, Zuza, jak mogłaś? - Spytał udając obrażonego.
-Jejku, oczywiście, że nie! Ty wybierasz się z chłopakami, oczywiście nie pozwoliłeś im zrobić tobie niespodzianki, więc idziecie do twojego klubu. Za to my zabieramy Monikę na miasto.
-Ale pamiętajcie, że...
-Oczywiście, że będziemy pamiętać, że jest w ciąży. Zresztą, przepraszam bardzo, ale akurat o Zosi nie zapominam, więc...
-No dobrze, dobrze. Muszę lecieć. Trzymaj się, mała. - Przytulił ją i już po chwili zniknął za drzwiami.

Zuza cicho weszła do sypialni i delikatnie usiadła ze skrzyżowanymi nogami na łóżku tuż obok śpiącego Kamila. Od razu obudził się, mimo, że zrobiła to najdelikatniej, jak mogła.

-Hej. - Uśmiechnął się i podparł na łokciu. - Tomek poszedł?
-Yhym...
-Mogłaś mnie obudzić.
-Nie było takiej potrzeby. Przypomniał oczywiście o swoim kawalerskim.
-No ba...! Tomek o tym nie zapomni. Z dziewczynami wychodzicie z Moniką?
-Chyba tak, rozmawiałam z nią ostatnio, no i nawet się ucieszyła, więc tak.
-To spoko.
-No spoko. Poza tym przemyślałam sobie to, co dzisiaj się stało. - Zaczęła bawiąc się swoimi palcami, co robiła często gdy się denerwowała. - Na początku byłam na ciebie zła. Ale ok, w zasadzie rozumiem to, chociaż i tak nie uważam, że to było rozsądne. Ale jest coś jeszcze. - Spojrzała na przysłuchującego się jej Kamila. - Chciałam ci podziękować. W sumie nawet nie chcę myśleć, co mogło się stać, gdybyś nie przyszedł. - Pochyliła się, aby cmoknąć go w usta i przytulić.
-Nie musisz mi za to dziękować.  - Objął ją lewą ręką.
-Mimo wszystko dziękuję. - Wróciła do poprzedniej pozycji i przez chwilę skupiła swój wzrok na zadrapaniu na jego lewym policzku. - Może nawet nie będzie siniaka.
-Mam nadzieję.
-Dobrze się czujesz?
-Nawet, nawet. Jutro pracujesz?
-Nie, mam wolne do końca tygodnia.
-Serio? - Spytał zadowolony.
-Serio. Ale nie ciesz się tak, bo na pewno w tym czasie będziesz miał okazję spotkać mojego tatę. - Zaśmiała się wstając.
-Cudownie. - Rzucił ponownie opadając na poduszkę.



>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>



64.! :)
Baaardzooo dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem!!! Jesteście kochane i liczę, że ten rozdział też się spodoba :)))
I znowu przypomnę, że na Wasze komentarze zawsze odpowiadam, jednak najczęściej dopiero, kiedy dodaję kolejny rozdział :))

W razie pytań ASK :)

To jak? Może być?? :)

Do napisania! :*

16 komentarzy:

  1. Jak zawsze-świetny, najlepszy, wspaniały. Masz na prawdę cudowny styl pisania.
    O rany Kamil kogoś uderzył :( Nie lubię jak ktoś się biję ale tym razem nie dziwię mu się. Jak Michał mógł chcieć ją uderzyć? Co za palant. Ehhh.
    Wspaniały rozdział i niecierpliwie czekam na kolejny :*

    Nicole :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejciu <33 Kolejny raz dziękuję za Twoje słowa :))
      To bicie bardzo słabe, ale sytuacja taka wyszła....

      Dziękuje za komentarz :**

      Usuń
  2. Cudowny!!! I oczywiście czekamy juz na następny ;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. No i kolejny świetny rozdział <3 Czekamy na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bajeczny :D
    Jej z takim zaciekawieniem to już dawno nie czytałam :P
    Mam nadzieję,że w weekend pojawi się coś jeszcze? :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, dziękuję :*
      Oj, zobaczymy jak to wyjdzie :D

      Usuń
  5. I taka długość odcinka mi się podoba! Ogólnie cały odcineczek mi się bardzo podoba! Zuzia przeprowadziła się do Kamila - super! A Kamil jaki waleczny :D Cudownie! K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej...! Ona jeszcze się nie przeprowadziła :D ale no.. wkrótce... może... :P
      Kamil waleczny - no ba! :D
      Dzięki :*

      Usuń
  6. Cudo, nie moge doczekać się kolejnego :* Kiedy możemy się spodziewać .?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :))
      Kiedy następny? Oj, tego nie wiem, jeszcze nie powstał ;P

      Usuń
  7. Świetny ;) Poprawiłaś mi humor dzisiaj :D Z niecierpliwością czekam na kolejny :D Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i cieszę się, że mogłam poprawić humor :)))
      Pozdrawiam :)

      Usuń