czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 55.

*

-Zuzia...
-Słucham? - Spytała kończąc malować kreskę na lewej powiece.
-A musisz jechać dzisiaj? - Stanął w drzwiach i oparł się o ścianę obok drzwi.
-Nie chcę znowu słuchać narzekania rodziców... I tak miałam spędzić w domu te cztery dni, więc...
-Ok, ok, rozumiem, ale odwiozę cię.
-Nie, Kamil, to nie jest dobry pomysł.
-Dlaczego?
-Mój tata jest w domu.
-To coś zmienia?
-Nie wiem, ale wolałabym żeby na razie nie wiedział o tym, że jesteśmy razem.
-Nie powiesz rodzicom?
-Na razie nie.
-Wiesz, że to dziecinne?
-Oj, Kamil... - Przewróciła oczami wyjmując z kosmetyczki tusz do rzęs.
-Dobra, nie znam twoich rodziców.- Objął ją od tyłu splatając swoje dłonie na jej brzuchu. - Może masz rację. Jedź ze mną chociaż w piątek. - Zaczął opierając brodę na jej ramieniu.
-Rozmawialiśmy już o tym. - Rzuciła malując drugie oko
-Właśnie, Kondzio by cię później odwiózł. No Zuzia...
-Nie przekonasz mnie, poza tym, jak tak dalej pójdzie to Tomek wyrzuci mnie z pracy.
-Wątpię. Ale czekaj... To znaczy, że wtedy będziesz miała dużo wolnego czasu, prawda?
-Twoja logika mnie czasem przeraża.
-Oj tam, oj tam...Ale jakbyś zmieniła zdanie to...
-Wiem. Kondzio. - Zaśmiała się zapinając swoją kosmetyczkę.
-Dokładnie tak.
-To jedziemy? - Chwyciła kosmetyczkę i ruszyła w kierunku wyjścia z łazienki.
-Możemy, ale czekaj, czekaj... - Wyszedł za nią.
-Na co?
-Chcesz jechać tak?
-Tak? To znaczy jak?
-Tak ubrana.
-Hah, ale że coś jest nie tak?
-Twoje szorty.
-No tak, moje ulubione szorty. O co chodzi?
-Zuza, one są za krótkie. Zdecydowanie ZA krótkie.
-To kolejny słaby żart, którego nie rozumiem?
-Żaden żart, poza tym chcesz powiedzieć, że moje żarty są słabe?
-Słabe? Nie...Po prostu czasem ich nie łapię, dokładnie tak samo, jak twojego zachowania. - Rzuciła wchodząc do garderoby.
-Właśnie mi pocisnęłaś, wiesz?
-Oj, nie...Co to, to nie. - Zaśmiała się podchodząc do niego.
-Oczywiście, że tak.
-Nie o to chodzi.
-A o co?
-O to, że nie ogarniam twojego zachowania.
-Nie ma w tym nic do rozumienia. Uważam tylko, że nie powinnaś się tak ubierać. No zobacz... - Przyciągnął ją bliżej siebie, a akurat stał tuż obok lustra.
-Widzę. I jeśli chodzi o to ile odsłaniają, a raczej zasłaniają to wychodzi prawie na to samo, co w sukience.
-Ta... Jasne, ale jest zasadnicza różnica.
-Jaka?
-W sukience wyglądasz tak... No nie wiem... Słodko, o. Słodko i dziewczęco, a dzisiaj wyglądasz tak, że... - W tym momencie spojrzał na jej uniesioną brew i dotarło do niego, co chciał powiedzieć.
-Że...? - Zaśmiała się i obróciła przodem do niego.
-Że nieważne.
-Nieważne?
-Całkiem. Chodź, idziemy. - Zabrał jej walizkę i ruszył do wyjścia.

Spojrzała na swoje lustrzane odbicie i nie mogła zaprzeczyć jego słowom. Dzisiaj jej ubiór na pewno nie przypominał takiego, który założyłaby na siebie słodka dziewczynka, ale z drugiej strony... Dżinsowe, krótkie szorty z wyższym stanem, które zakrywały tyle ile potrzeba, do tego krótszy top kończący się tuż nad linią szortów, sandałki i torebka na ramieniu.
-Zuzka, idziesz? - Spytał z przedpokoju.
-Idę, idę. - Zaśmiała się przypominając sobie jego zachowanie, zgasiła światło w garderobie i wyszła zamykając za sobą drzwi.



-Zuzia, nie rozpraszaj mnie. - Rzucił, kiedy jechali drogą wyjazdową z miasta.
-Y...Słucham? - Spytała zdezorientowana odrywając wzrok od mijanych widoków.
-Rozpraszasz mnie.
-Ja? Przecież ja nic nie robię, nawet nie odezwałam się od jakiś dwóch minut. - Zdziwiła się, nie wiedząc, że jej chłopakowi chodzi o nogę, którą machała. I absolutnie nie chodziło tu o to, że go to denerwowało.
-Jak to nie? Przestań. - Zaśmiał się kładąc swoja dłoń na jej kolanie, przez co musiała przestać ruszać nogą. - Bo to się źle skończy.
-Serio dzisiaj nie rozumiem twojego zachowania, wiesz?
-Zauważyłem, ale uwierz, że czasem tak jest lepiej.
-Nie wątpię. Zostaw. - Złapała go za rękę, kiedy chciał zmienić stację w radiu.
-Nie... Nie będziemy słuchać mojego kawałka.
-Dlaczego niby? Ja to lubię.
-Naprawdę?
-No pewnie! - Odparła wsłuchując się w początek piosenki. -I...
-Nie, nie będę śpiewać! Nie, Zuzia, błagam. - Spoglądając na nią już wiedział, co wymyśliła. Śpiewanie.
-Nie ma, że nie! Dawaj! Siedzę wieczorem ogarnięty moją ciszą. - Zaczęła i wskazała na niego.
-Oni nie słyszą, a ja tak jak w transie... - Zaśpiewał zupełnie wychodząc z rytmu.
-...te proste dźwięki mnie kołyszą. Nade mną chmury wiszą. - Brunetka za to podeszła do tego bardziej na poważnie.
-Wszystko jest takie łatwe i paradoksalne. - Skończyli razem.
-Gdziekolwiek teraz będę miał to zaśpiewać od razu przypomni mi się nasza wersja i jestem pewien, że będę się śmiać.
-Haha! I bardzo dobrze!




Kamil uparł się i Zuza nie dała rady przekonać go, że odwożenie jej do domu to zdecydowanie zły pomysł. Zbyt dobrze znała swojego tatę żeby mieć co do tego wątpliwości.
Oprócz tego, że przez cały czas żartowali to śpiewali, co ostatnio zdarzało się coraz częściej, a jeśli mowa o ich wspólnym śpiewaniu to można to zaliczyć tylko do bardzo niepokojącego zdarzenia, hah.

-Mogę chociaż dać ci buzi? - Zaśmiał się, kiedy wysiedli z jego auta.
-W policzek. - Odpowiedziała całkiem poważnie widząc, jak z ogrodu obserwuje ją ich tata.
-Serio? - Spytał zdziwiony.
-No, ale tak ewentualnie to możesz zanieść mi walizkę do pokoju. - Puściła do niego oczko wchodząc przez furtkę.

Jej tata nie był zadowolony z takiego obrotu sytuacji, jednak nie zamierzał nawet się przywitać, więc zniknął w ogrodzie.
Idąc do jej pokoju spotkali Igę i jej koleżankę, które akurat wychodziły z domu. Iga była nadzwyczaj miła, co wzbudziło podejrzenia Zuzy, jako, że ostatnio rzadko tak się zachowywała.

-Widzimy się w poniedziałek? - Spytał, gdy weszli już do jej pokoju.
-No nie wiem, nie wiem.
-Zuzia... - Przeciągnął układając dłonie na jej biodrach i przyciągając ją do siebie.
-Wiesz, że tak. - Splotła dłonie na jego karku.
-Najchętniej nie zostawiałbym cię nawet na chwilę. - Powiedział spoglądając jej w oczy.
-Ehe, szybko by ci się znudziło.
-Akurat. - Wtulił twarz w jej włosy i objął ją mocniej.
-Zdusisz mnie. - Pisnęła.
-Yhym....- Zamruczał. - Przynajmniej będę mógł cię wszędzie ze sobą zabrać.
-Zaczynam się ciebie bać.
-Oj tam... - Uniósł głowę i spojrzał jej w oczy. - Daj buziaka. - Ułożył usta w dzióbek. Od razu cmoknęła go w usta. - Ej, co to? - Spytał niezadowolony.
-Miał być buziak, no nie?
-Ale taki prawdziwy. - Przewrócił oczami.
-A ten nie był... - Nie zdążyła zadać pytania, kiedy złączył ich wargi.



Kiedy zeszliśmy na dół spotkaliśmy nie tylko mojego tatę i jego brata, czyli tatę moich kuzynów, ale też dziadka, Tomka, jego braci i...Jego dziewczynę? Narzeczoną?
Monika. Narzeczona mojego najstarszego kuzyna.

Ok...

To było przedziwne spotkanie. Chociaż... Nie, to nie samo spotkanie, a Monika.
Jej zachowanie. Dziwne. Bardzo dziwne. I nie mam pojęcia dlaczego, ale jakoś nie pasowało. Poza tym, że było sztuczne to wyglądała trochę, jak...Ktoś uzależniony.
Nie, no, ok. Wiem!
Świruję. Ok, ok.
Ale kiedy powiedziałam o tym Kamilowi, on wcale się nie zaśmiał. Wzruszył tylko ramionami i powiedział, że to raczej ich sprawa. Może tak.

Usiedliśmy razem z nimi, no i nawet rozmowa jakoś się kleiła, ale patrząc na Monikę jakoś nie docierało do mnie, że za kilka tygodni będzie żoną Tomka.
ŻONĄ. Ojej.
Do tego za kilkanaście tygodni zostaną rodzicami...Tak swoją drogą to ciekawe dlaczego powiedział o tym tak późno, no i tak późno ją przedstawił.

Mój tata z wujkiem i dziadkiem zaczęli rozmawiać o motorach, samochodach i bla, bla, bla...Czyli wszystko o czym nie mam pojęcia. I nie muszę dodawać, że Kamil, Tomek i jego bracia od razu podłapali temat i tyle z tego było? Hah, ale to całkiem dobrze.

Razem z Moniką poszłyśmy do kuchni, zabrałyśmy coś do picia i powędrowałyśmy wgłąb ogrodu, gdzie mogłyśmy spokojnie porozmawiać. I chociaż nie zapałałam do niej jakąś mega sympatią to starałam się tego nie okazywać to raz, a dwa może tylko tak mi się zdawało? Tak, czy siak chciałam ją poznać, żeby mieć o niej swoje zdanie. No i za kilka tygodni będzie częścią naszej rodziny, więc...

-Czyli zdążyłaś już poznać całą rodzinę?
-Tak, tak i trochę wam zazdroszczę.
-Zazdrościsz? Czego?
-Tego, że macie taką fajną i zgraną rodzinę. Trzymacie się razem, pomagacie sobie.
-Staramy się. - Uśmiechnęłam się myśląc o tym, że to faktycznie bardzo wiele. - Ale za kilka tygodni też będziesz jej częścią, więc właściwie to też twoja rodzina.
-To chyba nie do końca tak działa.
-Oj, przestań. A tak właściwie to który to już tydzień? - Spytałam wskazując na jej widocznie zaokrąglony brzuch.
-Dwudziesty szósty.  Termin mam na drugą połowę października.
-To już tylko trzy miesiące. - Jedyne, co mogłam zaobserwować to to, że czuła się bardzo niepewnie i nie miało znaczenia, czy rozmawia z Tomkiem, czy z kimś innym. - Chłopiec, czy dziewczynka?
-Dziewczynka. Mogę cię o coś zapytać?
-Pewnie, że tak.
-Ten Kamil to...Jesteście razem?
-My? Jesteśmy przyjaciółmi. - W sumie nie chciałam zaprzeczyć, ale tym bardziej nie chciałam potwierdzić, więc...
-Ah, tak. Przepraszam, że zapytałam, ale tak na siebie patrzycie, że pomyślałam, że jesteście parą. - I właśnie po tych słowach w głowie zapaliła mi się lampka, bo skoro nie chcemy o tym mówić, a chcemy, żeby to wszystko było normalne..? Chyba powinnam się nad tym zastanowić, bo na dłuższą metę tak się nie da.
-Daj spokój, nic się nie stało. O, zobacz. Chyba ktoś przyszedł. - Wskazałam na bramę skąd już po chwili do stołu podbiegł mój brat, a za nim kroczyła mama z ciocią. Zaśmiałyśmy się widząc, jak mój brat podbiegł do Kamila i najpierw przywitał się z nim tak, jak go ostatnio nauczył, a chwilę później wdrapał się na jego kolana.
-Hej...! - Przywitałam się z nimi, kiedy razem z Moniką podeszłyśmy do stołu, gdzie wszyscy się zebrali.
-Cześć, dziewczyny. - Ciocia przywitała się najpierw ze mną, a później z Moniką, którą zaczęła wypytywać, jak się czuje i takie tam.
-Zuzanna, a ty, robaczku, nie miałaś wcześniej pojawić się w domu? - Mama podeszła do mnie i mnie przytuliła. Że robaczku? Przy niej i przy tacie jestem małym robaczkiem, hah. Tata jest wzrostu Kamila, a mama ma jakoś ponad 175 centymetrów wzrostu, więc...
-Oj, mamuś, musiałam spotkać się ze znajomymi, załatwić kilka spraw.
-Jasne, jasne. Ale niech ci będzie, zaraz dostanie ci się od babci, nie widziała cię przez trzy tygodnie,  więc się przygotuj.
-A już myślałam, że o mnie zapomniała.
-O tobie? Prędzej o mnie zapomni! - Wtrącił mój dziadek.
-Dziadku....
-I kogo ja widzę! Prawie cała moja rodzinka! - Babcia pojawiła się obok nas. -  Taki widok bardzo mi się podoba! - Powiedziała witając się z każdym i do każdego rzucała jakiś komentarz, czy zdanie, które najczęściej powodowało śmiech wszystkich. Chwilę później dotarła do Kamila na którego kolanach nadal siedział mój brat, więc najpierw cmoknęła na przywitanie Mateusza, a po nim Kamila. - Widzę, że jak ty jej tu nie przywieziesz to jej jest za daleko, co Kamilku? - Y...Ale że niby o mnie mowa? Hej no..!
-Babciu, to wcale nie tak! Poza tym to wszystko przez... - Chciałam już powiedzieć, że to przez Kamila, ale to był zły pomysł.
-Przez? - Spytała babcia unosząc brew dokładnie w taki sposób, jak robię to ja, zresztą patrząc na mnie to jestem podobna bardziej do niej niż do mojej mamy. Ok, nieważne.
-Właśnie, Zuzia, przez co? - Zapytał rozbawiony Kamil, on akurat dobrze wiedział, że tego nie powiem.
-Przez....Przez tak ogólnie, no.
-Słaba wymówka, Zuzanko, ale chodź tu do mnie. - Babcia wyciągnęła do mnie ręce i miałam wrażenie, że zaraz mnie zdusi. Ałć.



>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>



55.! :))))
Jest! :)) Po długiej, długiej przerwie ;)
Teraz nie powinno być aż takich problemów z pisaniem, bo następny rozdział będzie trochę inny, czyli znów zrobimy przeskok! :) Mam nadzieję, że Wam się spodoba :)
A samo poprawianie rozdziału szło mi baaardzo opornie :P 

Ale jestem też bardzo ciekawa, co myślicie o opowiadaniu w tym momencie? Coś byście zmieniły? Piszcie! :)))

Na koncercie było MEGA! :) Nie wiem czego to sprawka, ale koncert był lepszy niż poprzednio ;) po też spoko :D A już za niecały miesiąc następny koncert <33 :)))

W razie pytań ----> ASK!!! :)))))))

Do napisania! :**

12 komentarzy:

  1. Fantastyczny. No i znowu kończę to czytać z ogromnym bananem na twarzy. :D Ta końcówka po prostu boska.... dziewczyno twój blog uzależnia. Obyś była z nami jak najdłużej. Nie wiem czego oczekuje w kolejnym rozdziale, ponieważ wszystko co piszesz przyjmuję z zadowoleniem. Bardzo cię przepraszam, ponieważ z powodu wakacji często czytam na telefonie to zaniedbałam komentowanie nowych rozdziałów. Ale teraz postaram się być już na bieżąco z komentarzami. Czekam na następny :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejciu, dziękuję bardzo, bardzo za te słowa :* ja tu myślę nad zakończeniem w najbliższych kilkunastu rozdziałach, a tu takie rzeczy mi piszecie :))))
    Dzięki raz jeszcze :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział :) Tak, uśmiech nie schodził mi z twarzy :D Nic nie zmieniaj, no może, żeby tylko były częściej ;p 55 rozdział, oby było ich jak najwięcej ;3
    Zazdroszczę Ci tylu koncertów, ach i tej energii chłopaków :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj z tym częściej to ciężko :P przynajmniej dopóki jest lato :D
      Co do koncertów to nie ma co zazdrościć tylko ruszać na koncerty właśnie :D ;)

      Usuń
  4. Super czekamy na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny. Zutsknieniem czekamy na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie. Dasz zdj.jak wyobrażasz sobie Zuzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że nigdy się nad tym nie zastanawiałam? :)) Ale ok, coś się pojawi :))

      Usuń