wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział 49.

*

Kiedy roześmiana Zuza zamknęła za sobą bramę zauważyła zbliżające się auto swojego taty.

Zuza: O nie... - Jęknęła cicho.
Kamil: Co jest?
Zuza: Mój tata.
Kamil: To źle? - Spytał wkładając do bagażnika jej walizkę.
Zuza: Nie, ale...Raczej nie będzie miły.
Kamil: Chyba damy radę, nie? - Spytał stając obok niej.
Zuza: Ehe...Chyba tak. - Odpowiedziała niepewnie widząc, jak jej tata wysiada ze swojego samochodu. - Cześć, tato. - Podeszła i cmoknęła go w policzek.
Kamil: Dzień dobry. - Powiedział po czym został zmierzony wzrokiem przez ojca dziewczyny.
Tata: Dzień dobry. A ty gdzie się wybierasz? Miałaś jechać jutro.
Zuza: Tak, ale Kamil akurat jedzie do Wrocławia, więc mnie podrzuci.
Tata: A kolega dlaczego cię dzisiaj odwiedził? - Spytał poważnym tonem.
Zuza: Tato... - Spojrzała na niego mrużąc oczy.
Tata: Tylko pytam.
Kamil: Przecież to normalne, że przyjaciele czasem się odwiedzają, prawda? - Po tym, co powiedział Zuza żałowała tylko tego, że nie uprzedziła Kamila o tym, że najlepiej jeśli się nie odezwie.
Tata: Widzę, że kolega jest bardzo pewny siebie. - Od razu wywnioskowała, że jej ojcu nie spodobało się to, co powiedział Kamil.
Zuza: Tato...
Tata: Prawo jazdy jest? - Zignorował swoją córkę.
Kamil: Oczywiście, że jest. - Odpowiedział od razu. - Pokazać? - Spytał rozbawionym tonem szukając go w tylnej kieszeni spodni.
Tata: Obędzie się. Zuza, zadzwoń, jak będziesz w domu, jasne?
Zuza: Jasne, tato. - Odpowiedziała całkiem spokojnie, bo wiedziała, że dyskusja w tej sytuacji nie ma sensu. - Pa. - Ponownie cmoknęła go w policzek i podeszła do auta, gdzie Kamil otworzył jej drzwi.

Kamil również chciał pożegnać się z jej ojcem, ale kiedy wyciągnął w jego stronę rękę ten tylko się zaśmiał i chwilę później zniknął za bramą.

-Zapomniałam powiedzieć, że lepiej żebyś nic nie mówił. - Zaczęła, kiedy ruszyli.
-W sumie...Nie spodziewałem się, że będzie zachwycony. Nie no, Zuzka, było nawet zabawnie. - Uważnie go słuchała i słysząc ostatnie słowa mocno się zdziwiła.
-Zabawnie..?
-Zabawnie. - Zaśmiał się.
-Nie... - Pokręciła głową uświadamiając sobie, co go tak rozbawiło. - Nie...Powiedz, że to, co słyszałam o twoim prawie jazdy to nie jest prawda...
-Przecież nie będę cię okłamywał. - Rzucił spokojnie.
-Haha! Wiesz, że prawie uwierzyłam, że serio masz to prawko?
-Ale przecież ja je mam. Tylko te punkty...No kto wymyślił taki limit?
-I jeszcze tak pewnie zapytałeś, czy masz je pokazać. I zacząłeś szukać go w kieszeni. - Śmiała się przypominając sobie tą sytuację.
-Śmiem podejrzewać, że dzięki temu skończyło się na pytaniu.
-I nie mylisz się. Też tak myślę. - Spojrzała na niego nadal dziwiąc się, że w ogóle wpadł na taki pomysł i znowu pokręciła głową.



Zdziwiła się, kiedy dotarli na zamknięte osiedle i nie miała pojęcia dlaczego właśnie tam się znajdują.

-A gdzie my właściwie jesteśmy? - Spytała, kiedy wysiedli z auta.
-Zaraz zobaczysz. - Odpowiedział tajemniczo.
-Ok... - ufała mu całkowicie, a pytanie zadała z czystej ciekawości, więc teraz tylko rozglądała się po podziemnym parkingu. - Ale dlaczego zabierasz moją walizkę? - Zdziwiła się widząc, że otworzył bagażnik, gdzie była tylko jej walizka.
-Zuzka, za dużo pytań. - Zaśmiał się obejmując ją ramieniem. - Chodź, idziemy...


W windzie zaciekawiona zadawała mu kolejne pytania, na które udzielał jednej odpowiedzi "Zaraz się dowiesz.", co wcale nie zaspokajało jej ciekawości.

-Kamil, no powiedz o co chodzi.
-Cisza, Zuzia. Zaraz się dowiesz.
-To ja nie idę dalej. - Zatrzymała się krzyżując ręce.
-Zatrzymałaś się w odpowiednim miejscu. - Wyciągnął z kieszeni klucze.
-Wytłumaczysz mi w końcu o co chodzi? - Spytała zdezorientowana.
-Jasne, że tak! Ale najpierw wejdźmy. - Otworzył drzwi i delikatnie popchnął dziewczynę. Postawił jej walizkę tuż obok dużego lustra znajdującego się obok drzwi wejściowych.
-Może teraz coś wyjaśnisz? - Założyła ręce na biodra. - Zabierasz mnie nie wiadomo gdzie, nie chcesz nic powiedzieć. - Uniosła lewą brew.
-Oj, nie denerwuj się. - Podszedł do niej i objął ją w talii przyciągając bliżej siebie. - W sumie nie wiem, dlaczego wcześniej o tym nie wiedziałaś, ale zanim coś o tym powiesz to dodam, że jesteś pierwszą osobą, która się dowie i...
-To brzmi jakoś nie halo, wiesz?
-Dzięki, że mi przerywasz.
-Polecam się na przyszłość. Więc...?
-Więc to moje mieszkanie? W sumie dziwnie się czuję mówiąc, że to moje mieszkanie, ale...
-Ale jak to? - Ponownie mu przerwała.
-Zwyczajnie.
-O ile dobrze pamiętam to nie chciałeś mieszkać we Wrocławiu.
-O ile dobrze pamiętam to było jakieś dwa miesiące temu.
-Coś się zmieniło?
-Nie masz pojęcia, jak wiele, ale o tym porozmawiamy za chwilę.
-A moja walizka?
-Musimy uczcić kilka rzeczy. Twoje egzaminy, twoje urodziny, moje mieszkanie, moja nagroda, a to znaczy, że nie będę mógł odwieźć cię do domu, co znaczy, że zostaniesz tu.
-O nie, nie, nie. Nie, Kamil. -Pokręciła głową. - Nie ma takiej opcji, poza tym mogę wrócić autobusem.
-Oszalałaś? - Wyprostował się zabierając dłonie z jej talii.
-Ja? - Pokazała na siebie. - Chyba ty.
-No raczej nie. Poza tym to nie było pytanie, ani propozycja.
-Chcesz powiedzieć, że nie mam nic do powiedzenia?
-Właściwie to...Tak. - Rzucił zadowolony po czym znowu znalazła się w jego ramionach.
-Wytłumacz mi tylko dlaczego moja znajomość z tobą nie może wyglądać tak, jak każda inna?
-Nie wiem i to właściwie nie jest mój problem, dopóki twoje relacje z innymi nie będą wyglądać tak, jak ta ze mną.
-Wiesz, że to nie jest normalne?
-Może... - Zaśmiał się wtulając twarz w jej włosy.


Kuchnia razem z pokojem dziennym była jednym pomieszczeniem. Ściany były białe i jeśli mowa o salonie, to można dodać tylko wyjście na balkon i ciemne panele, bo na razie nie znajdowało się tam nic więcej. Kuchnia natomiast była całkowicie urządzona. Białe meble z ciemnymi blatami, a na środku kuchenna wyspa. Meble były nowoczesne i proste, przez co kuchnia wydawała się być pusta, co było jednak tylko mylnym wrażeniem.
Tak samo, jak w kuchni, w łazience też królowały jasne barwy. Następne pomieszczenie było zupełnie puste, a w mieszczącej się obok niego garderobie znajdowała się tylko walizka, którą wczoraj przywiózł ze sobą Kamil.
Kolejna sypialnia. W niej tak samo ściany były tymczasowo białe, a jedynym meblem, który się w niej znajdował był materac.

-No, no, no...! Poszalałeś. - Zaśmiała się widząc tylko materac. - Masz aż materac?
-Czad, nie? Haha! - Rzucił się na materac. - Ale tak na serio to nie miałem czasu żeby o tym pomyśleć to raz, a dwa to sam nie wiem od czego zacząć.
-Najlepiej od początku.
-Bardzo śmieszne.
-Wiem.  - Usiadła obok niego. - To kiedy robisz parapetówkę?
-Parapetówkę? Wiesz, że nawet nie mam ochoty na takie imprezy?
-Jejku, Kamilku, chory jesteś? - Zażartowała przykładając swoją dłoń do jego czoła.
-Hah, nie, raczej nie. Chociaż.... - Zamyślił się. - Jakby się tak zastanowić to jesteś moim pierwszym gościem, więc w sumie...Tylko jako gospodarz to spisuję się słabo.
-Bo?
-Bo w sumie nie mam w domu nic. No może oprócz kilku butelek wody. A! I zapomniałem o najważniejszym jest też wino.
-Ehe, no tak. Ja wiedziałam, że to jest jakiś podstęp. Upijesz mnie, a później wykorzystasz.
-Czytasz mi w myślach. - Zaśmiał się. - Jakbym wcześniej nie miał takiej okazji, nie?

W odpowiedzi posłała mu jedynie uśmiech, bo dobrze wiedziała, że ma rację.


Siedzieli na materacu opierając się plecami o ścianę, między nimi leżał karton z pizzą, natomiast w dłoniach trzymali kubki z...z winem, bo kieliszki były kolejnym brakiem w jego mieszkaniu.

-Powiedz mi, jak to jest, że zamiast pilnie uczyć się do jutrzejszego egzaminu ja siedzę z tobą, w twoim pustym mieszkaniu, piję wino i objadam się pizzą? Czy to nie jest jakieś dziwne?
-Nie...To całkiem normalne.
-Powiedzmy. Ale wiesz, co?
-No? - Spojrzał na nią czekając na odpowiedź.
-Nie mam dla ciebie żadnego kwiatka...
-Kwiatka? - Uniósł brew.
-No. Roślinki. Wiesz, jak się ktoś wprowadza i tak dalej.
-A... Przeżyję, ale....Wiesz, co?
-Co?
-Poczekaj chwilę. - Zaśmiał się wychodząc z pokoju. Wrócił po krótkiej chwili. - Jeśli mowa o roślinkach to chyba to może ją zastąpić, nie? - Spytał wyjmując z kieszeni coś, na widok czego brunetka roześmiała się.
-Jak najbardziej, haha! W końcu też jest zielone, no nie?
-Dokładnie tak. - Zaśmiał się siadając obok niej i wyjmując zapalniczkę z drugiej kieszeni.



>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>




49.!
Dzięki za wejścia, za komentarze, za wszystko! :D
I jest niespodzianka, bo skoro to rozdział 49. to przez przypadek napisał mi się taki Kamilowy rozdział, jeszcze bez zmian. Bo 50. rozdział to dobry czas na wszystko :P

I mamy lipiec. Macie jakieś plany? Wyjazdy? Może koncerty? :P U mnie coś się szykuje :D
No i ASK - dlaczego pytacie głównie o rozdziały? :D Spokojnie - nie gryzę, możecie zadawać inne pytania :D :))


Do napisania :*


15 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział, tak jak to napisałaś taki Kamilowy i długi, co mi się bardzo podoba :D W takim razie czekam na zmiany ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamilowy, Kamilowy - teraz będzie więcej takich :P

      Usuń
  2. No bardzo mi sie ten rozdział :-)
    To prawda jest on taki Kamilowy :>
    Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że się podoba Kamilowy rozdział, haha! :D

      Usuń
  3. Taak, świetny rozdział :) Dużo Kamila - wiesz co lubimy ;) Czekam na kolejny :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też to lubię :P Tak lekko się pisze, haha! :P

      Usuń
  4. :-* Super, nie mogę doczekać się 50 (Klara)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdzialik! :D Wena widzę nie opuszcza :))
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciała! Już przy drzwiach była, ale zatrzymałam ją i jakoś idzie :P :D

      Usuń
  6. kiedy następny ? :D koleżanka z nekli haha ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A witam koleżankę! :D
      Następny jutro, bo jako, że będą zmiany to musi być przemyślany, ale mam nadzieję, że będziecie zadowoleni :)

      Usuń
    2. w takim razie trzymam za słowo!:D

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że sprostam oczekiwaniom :D

      Usuń