sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 72.

*

-No tak... Wiesz już, że nie będziecie mieli zajęć ze mną?
-Jak to? - Zdziwiła się.
-Potrzebuję trochę odpoczynku.
-Wszystko w porządku?
-Właściwie nie. Jestem chory i potrzebuję więcej czasu.
-Ale to nic poważnego?
-Białaczka.
-Białaczka? Ale...?
-Z tego też się wychodzi. - Zaśmiał się.
-Wiem, ale... Tak mi przykro. Gdybym mogła ci jakoś pomóc to...
-Możesz.
-O, świetnie. - Ucieszyła się. - Jak?
-W moim stanie jedynym wyjściem jest przeszczep.
-No tak, rozumiem. - Jej wzrok powędrował na obraz na ścianie. - Jakiś czas temu sama chciałam zarejestrować się w fundacji DKMS, ale zaczął się rok i jakoś wypadło mi to z głowy. Chyba powinnam w końcu to zrobić.
-No tak. Wyjściem jest czasem dawca spokrewniony.
-Nie bardzo rozumiem, jak mogłabym ci w takim razie pomóc? - Zaczęła ponownie chodzić po pomieszczeniu oglądając jego prace. - Spokrewniony dawca to oczywiście świetny pomysł, ale przecież w tej kwestii zupełnie nie mogę pomóc, jednak może...
-Jesteś moją córką. - Mimo, że wiedziała, że to kiepski żart to po jej ciele przebiegł nieprzyjemny dreszcz.
-Sssłucham? - Zwróciła się w jego stronę.
-Jesteś moją córką. - Powtórzył jakby była to najzwyklejsza informacja.
-O czym ty mówisz? To jakiś kiepski żart? - Spytała spokojnie.
-Nie. Naprawdę nie domyśliłaś się, że jesteś córką Zuzanny?
-Kłamiesz.
-Chciałbym.
-Niby dlaczego mam ci wierzyć?
-Po co miałbym kłamać?
-Wiktor, ja mam normalną rodzinę, kochających rodziców, siostrę, brata. Ja...  Hah. Nawet nigdy tak nie pomyślałam, rozumiesz?
-Chodź do mojego gabinetu. - Ruszył w kierunku drzwi.

Bez sprzeciwu ruszyła za nim. Nie miała wątpliwości co do tego, że to niemożliwe. 
Nigdy nie pomyślała, że może mieć innych rodziców, dlaczego więc miała w to uwierzyć?
Przez chwilę pomyślała, że przecież Wiktor nie mógł tego zmyślić, ale... Nie, to nie było możliwe. Jednak nie potrafiła zrozumieć dlaczego powiedział coś takiego.

Usiadł na czarnym skórzanym krześle przy dużym biurku ze szklanym blatem. Ona usiadła po przeciwnej stronie.
Wiktor zajął się szukaniem czegoś konkretnego w średniej wielkości pudełku, które zresztą było już lekko podniszczone.

-Wiem, że trudno ci w to uwierzyć. Sam nie wiem, czy powinnaś się o tym dowiedzieć, ale stało się.
-Dlaczego? - Zadała krótkie pytanie.
-Słucham?
-Dlaczego teraz?
-Bo czekałem na to zbyt długo. Przez cały poprzedni rok wyobrażałem sobie, jak wyglądałoby moje życie gdyby nie tamte wydarzenia. Gdybym postąpił inaczej. Kiedy przygotowywaliśmy wystawę cieszyłem się z każdej chwili, którą mogłem spędzić w twoim towarzystwie, choć wiedziałem, że nigdy nie dowiesz się kim jestem. Nie zdajesz sobie sprawy, jak to bolało.
-Ja i tak nie wierzę. - Nadal nie miała wątpliwości.
-Rozumiem. Spójrz. - Podsunął w jej stronę dokument. Akt urodzenia. - To twój akt urodzenia.

W pierwszej chwili pomyślała, że to przecież nie musi być prawdziwe. 
Chwilę później widziała nazwiska, w rubryce dotyczącej danych rodziców.

Zuzanna Kalinowska. I to wcale nie ona, a jej ciocia. Siostra jej taty.
Wiktor Zakrzewski. Ten, który właśnie siedział przed nią obserwując jej reakcję.

Wróciła do danych dziecka.
Zgadzała się data urodzenia. Zgadzało się miejsce urodzenia.
Zuzanna Zakrzewska.

Przypomniała sobie, że przecież widziała swój akt urodzenia i co najważniejsze - ona nie nazywa się Zakrzewska, a Kalinowska, tak jak jej rodzice.

-Widziałam swój prawdziwy akt urodzenia, więc...
-Widziałaś swój drugi akt urodzenia, na jego drugiej stronie jest informacja, że były w nim zmiany.
-Tak, ale... Przecież, zakładając, że to co mówisz to prawda, to byliby w nim biologiczni rodzice, prawda?
-Tak, ale ja zgodziłem się na przysposobienie całkowite, dlatego nazwisko ani moje, ani Zuzanny w nim nie figuruje. - W tej chwili nie mogła nie wierzyć. Zaczęła składać w głowie wszystkie dziwne momenty związane z jej rodzicami, czy dziadkami. To tworzyło logiczną całość.
-To niemożliwe. - Podparła czoło o rękę opartą na blacie.
-Nie chciałem żebyś dowiedziała się w taki sposób.
-Pewnie. Mówisz, jakby cię to w ogóle obchodziło.
-Zbyt surowo mnie oceniasz.
-Spójrz na to z mojej strony. - Zapadła krępująca cisza. - Jak to się stało?
-Kilka tygodni przed terminem porodu Zuzanna spadła ze schodów. Straciła przytomność, nie trwało to długo, ale w szpitalu okazało się, że spada twoje tętno, nie mogli dłużej czekać. Kilka godzin po porodzie Zuzanna straciła przytomność. Doszło do pęknięcia krwiaka. - Opowiadając to cały czas przeglądał fotografie, które wyjmował z pudełka. - Te zdjęcia były zrobione kilka dni wcześniej. - Podał jej kilka fotografii przedstawiających jego i Zuzę.
-Zuza zginęła w wypadku samochodowym.
-Tak powiedziała ci babcia?
-Tak, przecież to prawda.
-Nie zrozum mnie źle, ale twoja rodzina nie jest idealna. Twoi dziadkowie zerwali kontakt z Zuzanną, kiedy dowiedzieli się, że jesteśmy razem. Ostatni raz przed śmiercią widziała ich, gdy pojechała powiedzieć im o ciąży. Lepiej żebyś nie wiedziała jak to odebrali.
-W takim razie dlaczego mnie zostawiłeś? - Nie była pewna, czy chce to wiedzieć.

Nie był przygotowany na to pytanie, spoglądając na kolejne fotografie próbował zebrać myśli. 
Ona natomiast przyglądała się jego twarzy.
Właśnie w tej chwili widziała szczegóły na które nigdy wcześniej nie zwróciła uwagi.
Tysiące razy spoglądając na swoich rodziców zastanawiała się skąd u niej tak jasny niebieski kolor oczu. Skąd ten charakterystyczny dołek w brodzie. Kształt oczu, policzków i ust. 
Już wiedziała. Mimo,że nadal nie chciała w to uwierzyć.

Nie mogła powiedzieć, że wyglądał staro, jedynymi oznakami jego wieku było kilka poziomych zmarszczek na czole, ale teraz było widać zmęczenie i to, że nie był w dobrej formie. Proste, brązowe włosy, jak zazwyczaj, sięgały linii żuchwy. Nie była to żadna wymyślna fryzura, zwyczajne, proste, zaczesane do tyłu włosy, które raz na jakiś czas poprawiał zakładając je za ucho.

-Nie potrafisz wytłumaczyć nawet tego?
-Zrobiłem to dla twojego dobra.
-Oczywiście. - Zadrwiła. - Od kiedy wiesz o chorobie? - Była przekonana, że to dlatego zaczął tą szopkę związaną z wystawą. Była tego pewna.
-Od jakiegoś czasu czułem się źle, zrobiłem badania i wtedy się dowiedziałem.
-Czyli...?
-Nie, to nie dlatego postanowiłem ci o tym powiedzieć. To co teraz zrobisz to twój wybór.
-Nie wiem dlaczego nadal z tobą rozmawiam. Nadal tu jestem. Dobry Boże, zdajesz sobie sprawę z tego, że właśnie rozwaliłeś moje życie!?
-Zuza, spokojnie.
-Spokojnie!? Ja... Wiktor, ja ci zaufałam. Przez dwa miesiące zdobyłeś moje zaufanie, opowiadałam ci o moim życiu, o moich planach, a ty wypytywałeś o moją rodzinę. Przecież wiedziałeś o tym. Nie musiałeś pytać kim jest mój tata, moja mama. Wiedziałeś, że mam rodzeństwo i gdzie mieszkam. A teraz... Mówisz mi, że jesteś moim ojcem i czego ty oczekujesz? Że szczęśliwa rzucę ci się na szyję? Że będę dziękować, że po dwudziestu latach postanowiłeś o tym powiedzieć? I myślisz, że co? Że nagle się zaprzyjaźnimy? - Zrobiła krótką pauzę. - Nie chcę znać twoich zamiarów, ale jedyne, co teraz wiem to to, że nie chcę cię znać. - Podniosła się z krzesła. - Nienawidzę cię. I nie próbuj się ze mną kontaktować.

Chciał wstać i ruszyć za nią, ale dobrze wiedział, że to nie miało sensu. Rozmawiając z nią miał wrażenie, że rozmawia z jej matką. Swoją ukochaną.
Zuzanna.
Nie było ważne, że od jej śmierci minęło ponad 20 lat, on przez cały czas kochał ją tak samo.
A Zuza. Ich córka. Niewiele osób wiedziało dlaczego nie wychował jej sam, a jeszcze mniej potrafiło to zrozumieć.
W tym momencie postanowił się poddać.
Nie oczekiwał, że zgodzi się na przeszczep. Nawet tego nie chciał. Nie miał zamiaru walczyć, bo już dawno zrozumiał, że nie ma dla kogo.

Chciał tylko żeby wiedziała. Chciał tylko zdążyć jej o tym powiedzieć.
Wiedział, że niebawem jego życie dobiegnie końca. Nie bał się tego. Był przecież przekonany, że po drugiej stronie spotka swoją ukochaną.
A rozmowa z Zuzą była ostatnią rzeczą, którą chciał zrobić.



Wybiegła z jego mieszkania i niewiele się zastanawiając wsiadła do swojego auta.
Parkując pod domem swoich rodziców byłam nadzwyczajnie spokojna i opanowana. Może dlatego, że nadal nie wierzyła, że to wszystko prawda.
I jedyne czego teraz była pewna to to, że jej rodzice to wszystko wyjaśnią. Wyjaśnią dlaczego Wiktor kłamał. Bo przecież na pewno kłamał.
Na pewno.



>>>>>>>>>>>>>>>>>>>



72.
I jest :)
Dziękuję bardzo za komentarze pod poprzednim rozdziałem :)

W razie pytań - ASK :))

Do napisania! :))

P.S. Właśnie ustawiłam kolejny wpis automatyczny z następnym rozdziałem, ustawiony jest na przyszły tydzień, na sobotę. Ale gdybyście ładnie postarali się z komentarzami, jak to było kiedyś, że komentowało 8, czy więcej osób to pewnie i rozdzialik pojawiłby się wcześniej ;))

18 komentarzy:

  1. Łoo, ale się porobiło.. Jestem meeega ciekawa co dalej się wydarzy. Do napisania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurde... jest super. Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No tosz ci masz ....
    Ale się porobiło :)
    Biedna dziewczyna nieźle jej się w życiu pokićkało :)
    Ciekawi mnie co powiedzą jej rodzice,których teraz odwiedzi.
    Do szybkiego następnego :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy jak się wszystko potoczy, ale mam nadzieję, że będzie ciekawie ;))

      Usuń
  4. Ja chyba jestem jasnowidzem. Wiedziałam, wiedziałam że ten Wiktor jest jej ojcem! :)) Dawaj szybko kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Po prostu uważnie czytałaś i wyłapywałaś podpowiedzi, które się pojawiały :) A to się chwali bardzo! :))

      Usuń
  5. To się porobiło! Ciekawe jak teraz się akcja potoczy. Niecierpliwie czekam na kolejny odcinek!! :)) K.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale się porobiło ciekawe jak jej to 'rodzice' wytłumaczą
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietny. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  8. 5 Moich przyjaciółek ze mną na czele to czyta!!! Nie chcę się im leniom komentować. Halo!! Dziewzynki odezwijcie się.
    /Wikiiii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jakie tu informacje dostaję :D
      Ale to bardzo miłe ;))

      Usuń
  9. Jesteśmy Wiki!
    Rozdział świetny to fakt. Przyznamy się (piszemy to w 4) ze jeszcze nigdy nie komentowalysmy. Hihi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojojoj.... No jak to tak? No żebym nie wiedziała, że mam 4 czytelniczki więcej? No nie wolno! :PP
      Proszę tu o komentowanie, dziewczynki! Koniecznie chcę znać Waszą opinię, bo nie wiem czy to co się dzieje Wam się podoba :))

      Usuń