wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział 73.


*

Wybiegła z jego mieszkania i niewiele się zastanawiając wsiadła do swojego auta.
Parkując pod domem swoich rodziców była nadzwyczajnie spokojna i opanowana. Może dlatego, że nadal nie wierzyła, że to wszystko prawda.
I jedyne czego teraz była pewna to to, że jej rodzice to wszystko wyjaśnią.
Wyjaśnią dlaczego Wiktor kłamał.
Bo przecież na pewno kłamał.
Na pewno.


Siedząc z rodzicami przy stole nie miała pojęcia, co zrobić.
Z jednej strony chciała poznać prawdę, ale z drugiej... Jeśli to co mówił Wiktor jest prawdą to wcale nie chciała tego usłyszeć.

Obejmując dłońmi kubek w który się wpatrywała zaczęła zbierać słowa.
Nie mogła zaprzeczyć, że to najtrudniejsze pytanie, które chce im zadać, ale nie miała też pojęcia, jak je zadać.

-Zuza, ale co ty dzisiaj taka cicha?
-Ja..? Nie.... Wydaje ci się, tato. - Ostatnie słowo spowodowało nieprzyjemny ucisk w gardle. Co jeśli to naprawdę nie są jej rodzice?
-Oj, coś cię męczy. Pewnie pokłóciłaś się z Kamilem, co?  - Spytała jej mama. - Ale dam ci spokój. Może jednak coś zjesz?
-Nie dziękuję, mamo. - Jej mama zajęła się przygotowaniem kolacji, a jej tata rozpakowaniem zakupów. Wtedy też postanowiła zadać pierwsze ważne pytanie. - Wiecie co stało się z dzieckiem cioci Zuzy? - Spytała spokojnie. W tym momencie czas jakby stanął w miejscu. I to dosłownie. Mama upuściła nóż, który trzymała w ręce, tata zatrzymał się przed otwartą szafką.
-Skąd o tym wiesz? - Tata usiadł naprzeciw niej, mama natomiast zdołała tylko obrócić się przodem do nich, ale nie była w stanie wypowiedzieć żadnego słowa.
-Ktoś mi powiedział.
-Kto?
-A to ma jakieś znaczenie?
-Nie przeżyło.
-Wypadku?
-Tak.
-Tego w którym zginęła Zuza?
-Dokładnie.
-Dlaczego kłamiesz?
-Zuza, o czym ty mówisz?
-Okłamaliście mnie. Przez te wszystkie lata nie zdobyliście się na odwagę żeby mi to powiedzieć? A może tak było wygodniej?
-Ale dziecko, co ty wygadujesz?
-Rozmawiałam z Wiktorem. - Widząc reakcję siedzącego przed nią taty i mamy, której dłoń właśnie zakryła usta, już wiedziała.
-Na pewno naopowiadał ci głupot, jak to zawsze miał w zwyczaju. - Powiedział spokojnie jej tata.
-No tak. Faktycznie to były głupoty. Opowiadał o tym, co stało się z Zuzą, o tym, że jest chory i że... Że jest moim ojcem. Nie wierzyłam mu. Przez cały czas byłam pewna, że to kłamstwo. Do teraz. To prawda? - Odpowiedziała jej cisza. - To prawda!? - Powtórzyła bardziej zdecydowanie.
-Zostawił cię. Najpierw zabrał nam Zuzę, a później ją zabił! Zepchnął ją ze schodów. I nikt nie uwierzy, że to był wypadek. Zabił ją! Zabił ją, a później zostawił ciebie! Bo nie chciał dziecka, rozumiesz!? - Wstał z krzesła i pochylił się nad stołem. - Bez żadnych protestów oddał cię, bo nagle stwierdził, że to nie dla niego, że nie chce cię, bo zniszczyłaś jego życie! To cholerny egoista, który myśli tylko o sobie!
-Dlaczego mi o tym nie powiedzieliście? - Kolejny raz nie dostała odpowiedzi. Jedynie jej mama zaczęła płakać.
-Postaw się w naszej sytuacji, kiedy mieliśmy ci to powiedzieć? Jak byś zareagowała? Właśnie tak, jak teraz! Myślisz, że było nam łatwo!?  Ale nie zostawiliśmy cię! Przez te wszystkie lata próbowaliśmy wychować cię najlepiej, jak potrafiliśmy i dać ci wszystko, co mogliśmy! A teraz pojawia się ten dupek i nagle to wszystko niszczy! Kolejny raz niszczy naszą rodzinę! A ty we wszystko mu wierzysz! Jesteś tak samo głupia jak twoja matka! - Słuchała spokojnie jego krzyków, ale ostatnie zdanie to było zbyt wiele.

Wybiegając ze swojego rodzinnego domu minęła się ze swoją siostrą. Choć teraz nie wiedziała, czy powinna tak myśleć.
Czy mogła powiedzieć, że to jej dom? A tym bardziej powiedzieć, że to jej siostra?
Bała się tych myśli.

Nie mogła uwierzyć w to, co się właśnie stało.
Tak, potwierdzili to.
Wszystko co powiedział Wiktor to prawda.
Nie jest ich córką. To nie jej rodzice.
Jej mama nie jest wcale jej mamą, a jej tata nie jest jej tatą.
Nie mogła w to uwierzyć.
Czuła się taka pusta.
Zupełnie jakby od tej chwili nie była niczyim dzieckiem. Jakby została porzucona.



Mimo, że było już ciemno to przejeżdżając koło cmentarza, który znajdował się obok kościoła, postanowiła zatrzymać się tam.
Od razu powędrowała w dobrze znane jej miejsce. Na grób swojej cioci, choć może powinna powiedzieć matki, tyle, że to nadal do niej nie docierało. Najłatwiejszą wersją było mówienie o niej po imieniu.
Mały cmentarz, gdzie odkąd pamiętała często przychodziła z babcią i właśnie w tym miejscu siadały na drewnianej ławeczce i słuchała tego, co opowiadała jej babcia. O Zuzie. W wieku kilku lat nie mogła zrozumieć, jak to możliwe, że jej ciocia miała takie samo imię.
No właśnie, często zastanawiała się dlaczego dostała imię po niej, nie mogła powiedzieć, że nie lubiła swojego imienia, jednak zawsze ją to zastanawiało.
Teraz stało się jasne.

Usiadła na ławce naprzeciw grobu i przez pierwsze kilka minut pustym spojrzeniem przyglądała się liter i zdjęciu.
To prawda, była do niej podobna, choć zdecydowanie bardziej do Wiktora.
Mogła teraz spokojnie wyobrażać sobie, jak wyglądałoby jej życie, gdyby wychowywał ją ktoś inny. Ale nie chciała.
Nie chciała, bo mimo tego, co się wydarzyło nie potrafiła nawet pomyśleć, że jej rodzicami są inne osoby. Nie chciała tak myśleć i wiedziała, że nie może, bo przecież gdyby nie oni nie byłaby tą samą osobą.

To co bolało ją najbardziej to słowa jej taty. "Kolejny raz niszczy naszą rodzinę! A ty we wszystko mu wierzysz! Jesteś tak samo głupia jak twoja matka! ". Nie mogła zrozumieć, jak mógł tak powiedzieć.

Jej rozmyślenia przerwał dobrze znany jej głos. Ksiądz, a konkretniej proboszcz. Był tu odkąd tylko pamiętała. Wszystkie uroczystości związane z kościołem, lekcje religii w szkole, no i co najważniejsze to to, że jest znajomym jej dziadków, więc mogła powiedzieć, że dobrze go znała.

-Zuza? A co ty tu robisz o tej porze? - Spytał siadając obok niej.
-Sama nie wiem. - Odpowiedziała całkiem szczerze, bo sama nie wiedziała, czy jest tu bo chce znaleźć odpowiedź na nurtujące ją pytania, czy może dlatego, że boi się wrócić do domu i prawdziwego życia.
-Coś się stało? - Nie dostał odpowiedzi. - Chyba nie chcesz o tym rozmawiać, ale uwierz, że to pomaga.
-W mojej sytuacji chyba nic nie pomoże.
-Co się stało?
-Dowiedziałam się o czymś, co... Wydaje mi się, że wolałabym o tym nie wiedzieć.
-Rodzice ci powiedzieli?
-To...
-Tak, wiedziałem o tym.
-Ale to nie rodzice. To Wiktor.
-Słyszałem o wystawie. Nie miałem okazji tobie pogratulować.
-To chyba nie ma teraz znaczenia, nie znalazłabym się tam gdyby... Zresztą, czy to ma jakieś znaczenie?
-Co ci powiedział?
-O tym co stało się z Zuzą, choć czy ja wiem czy to prawda? I o tym, że wcale nie miała takiej idealnej relacji z rodziną, jak opowiadała o tym babcia. A poza tym on jest chory. I pewnie zrobił to wszystko tylko dlatego, że jestem mu potrzebna.
-Spotkałem go tu kiedyś, bywa tu dość często. Nie chcę nikogo usprawiedliwiać, ale każdy ma swoje powody przez które robi czasem złe rzeczy. Jednak nie oceniaj nikogo zbyt pochopnie.
-Wiktor powiedział, że Zuza spadła ze schodów, kiedy ja wiedziałam, że zginęła w wypadku samochodowym, zaraz mój tata, który podobno nie jest moim tatą, powiedział mi, że to Wiktor zepchnął ją ze schodów. Do tego jeszcze to, że gdyby nie ta cała białaczka to nigdy bym się o tym nie dowiedziała, co byłoby zdecydowanie lepsze. I na domiar złego tata wykrzyczał, że jestem tak samo głupia, jak moja matka. Jak on w ogóle mógł tak powiedzieć? Nie mogę tego zrozumieć. - Przerwał jej dźwięk telefonu, który zapomniała wyłączyć. Dzwonił Kamil. - Chyba powinnam wracać do domu. - Powiedziała wstając.
-Gdybyś chciała porozmawiać to zawsze możesz mnie tu znaleźć.



Przez całą drogę powrotną w jej głowie toczyła się wielka burza myśli. Nie miała pojęcia, jak teraz ma wyglądać jej życie. Nie miała pojęcia, co teraz ma zrobić. Ona nie wiedziała nawet, co ma teraz powiedzieć Kamilowi.
I jak powinny wyglądać jej relację z rodziną?
Nie wiedziała, co robić.

Nie reagowała nawet na ciągle dzwoniący telefon, który leżał na fotelu pasażera. Po prostu dzwonił, a ona, mimo, że siedziała tuż obok, w ogóle go nie słyszała.

Kilometry ciągnęły się bardziej niż zazwyczaj, a kiedy już zaparkowała auto dotarło do niej, że za kilka minut ponownie będzie musiała odświeżyć wydarzenia dzisiejszego dnia, kiedy będzie rozmawiać z Kamilem.

Sprawdziła kto dzwonił. Było mnóstwo nieodebranych połączeń, głównie od Kamila, ale dzwonił też Tomek, Iga i jej mama. To ostatnie połączenie zdziwiło ją najbardziej, ale widocznie kobieta zrozumiała, że Zuza nie ma teraz najmniejszej ochoty na rozmowy.

Wszystko wydawało się być teraz tysiąc razy trudniejsze, ale chyba to normalne, że trudniej wszystko ułożyć, kiedy zburzono fundamenty. Bo tak właśnie czuła.

Wyszła z windy i po kilku krokach stanęła przed drzwiami mieszkania. Zaczęła w torebce i kieszeniach szukać kluczy. Była coraz bardziej zniecierpliwiona, kiedy nigdzie ich nie było. Otworzyła ponownie zewnętrzną kieszeń i wreszcie je znalazła.

Mieszkanie było puste. Zamknęła drzwi, odłożyła torebkę, zdjęła kurtkę i buty.
Nie zapalając nigdzie światła usiadła na sofie w pokoju dziennym. I dopiero w tej chwili wszystko tak naprawdę do niej dotarło.

Wszystkie rozmowy, wszystkie informacje.
Dopiero teraz poczuła łzy zbierające się w jej oczach.
Usłyszała, że ktoś wchodzi do domu. Kamil. Powinna do niego zadzwonić, ale to wypadło jej z głowy.

-Zuzia? Gdzieś ty się podziewała? - Pojawił się w salonie i włączył światło. - Zuzka, co jest? - Ukucnął przed nią. W odpowiedzi wzruszyła ramionami. - Ktoś ci coś zrobił? - Spytał wystraszony. Zaprzeczyła kiwając głową. - Powiesz mi co się stało?
-Wiktor chciał się spotkać. Mówił, że chce o czymś porozmawiać. No i pojechałam do niego. - Otarła łzy. - Jest chory. Ma białaczkę.
-I to o to chodzi? - Usiadł obok niej. Znowu pokiwała głową na nie.
-Opowiadał mi o Zuzie. Nie zginęła w wypadku samochodowym. Spadła ze schodów. Była wtedy w ciąży.
-W ciąży? -Spytał zdziwiony.
-Kamil, Wiktor to mój ojciec. - W tej chwili rozpłakała się na dobre. Kamil, choć niewiele rozumiał, to od razu ją przytulił.



>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>



73.
Baaaardzooo dziękuję za wszystkie WASZE komentarze i wizyty! :**
Jak się ma sytuacja w opowiadaniu to widzicie sami :)

ASK - o którym chyba zapomnieliście ostatnio :D

I w sumie to tyle, chociaż może mogę Was poprosić kolejny raz o taką komentarzową aktywność, jak pod ostatnim rozdziałem? ;)))

Do napisania! :*

12 komentarzy:

  1. Ale masakryczos :/
    Biedna Zuzka.
    Jak ona się w tym wszystkim odnajdzie.
    Co prawda ma Kamila ale boję się o nią .
    Jej czuję się jakby to na serio się działo a ja byłabym tego świadkiem.
    Jakbym się temu przygladała z boku i nie potrafiła nic zrobić.
    Czekam na dalszą część mam nadzieję,że wszytsko się jakos ułoży :)
    Do napisania ! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś się ułoży na pewno :) ale czy Wam się to spodoba to już o tym przekonamy się za kilka rozdziałów ;)
      No i bardzo się cieszę, że czujesz się jakbyś była tego świadkiem, bo taki właśnie jest/był i pewnie będzie cel przy pisaniu :)
      Do napisania! :*

      Usuń
  2. Czekamy ikomentujemy! Rozdzał jak zwykle świetny!

    OdpowiedzUsuń
  3. To sie porobiło... Biedna Zuzia :( /K.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty! Biedna Zuza :(
    Jak zawsze czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń