niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 77.


*

Tamten dzień był dla niej wyjątkowo trudny. 
Teraz, z perspektywy czasu podchodziła do wszystkiego inaczej. 
Zdecydowanie spokojniej. 

Mimo tego, że jeden pechowy dzień nagromadził tyle przykrych wspomnień, to tak naprawdę to one pozwoliły jej zrozumieć, że coś się kończy i już nic z tym nie zrobi.

Siedząc w szpitalu i czekając na jakąkolwiek wiadomość kolejny raz zadzwoniła do Kamila. 
Ponownie nie odebrał.

Wcześniej dzwoniła do Tomka. Nie chciała go martwić, ale nie wiedziała co zrobić. Musiała komuś o tym powiedzieć.

Zastanawiała się jakim cudem znalazła się w szpitalu. Trzęsła się z nerwów, jednak kiedy zaproponowano jej coś na uspokojenie - odmówiła. Znała siebie i wiedziała, że po prostu potrzebuje chwili spokoju. Nic innego jej nie pomoże.

Kolejny raz wybrała numer Kamila. Nagrała wiadomość, kiedy skończyła usłyszała kroki. 
Podniosła głowę i nie mogła ukryć zdziwienia.

Jej tata.
W jej stronę szedł jej tata.
Miała ochotę uszczypnąć się żeby sprawdzić, czy to przypadkiem nie jest sen.

-Zuzia. - Stojąc przed nim nie mogła wydusić z siebie słowa. Nie pytając o nic przytulił ją.

I gdyby kilka godzin wcześniej ktoś powiedział jej, że wśród tego wszystkiego złego, co się wydarzyło zdarzy się choć jedna pozytywna rzecz - nie uwierzyłaby.



Niecałe dwie godziny później wyszedł lekarz. Zapytał o kogoś z rodziny, z trudnością przyszło jej powiedzenie, że jest córką.
I rozmawiając z lekarzem zobaczyła kogoś kogo się nie spodziewała.

Kamil. 
Kilka godzin po ostatniej nagranej wiadomości.

Nie czuła nawet potrzeby informowania go o tym wszystkim. Przecież to on zawalił. To on wyszedł obrażony. To on nie odbierał telefonu. Nagle pojawił się i oczekiwał, że będzie mu wdzięczna.

Zabrała swoje rzeczy i wyminęła go. Owszem, wrócili razem do domu, ale niewiele rozmawiali.

I to właściwie później też się nie zmieniło. I mogła tylko podejrzewać, że już się nie zmieni.
Może dlatego, że tak miało być, a może dlatego, że oni sami nie chcieli nic z tym zrobić.


Od tamtego dnia dużo się zmieniło.

Mimo wielu problemów czuła, że coś w jej życiu zaczyna wracać do normy. 
A już na pewno czuła to, kiedy spędziła niedzielę w rodzinnym gronie, na obiedzie u dziadków.

Odkąd skończyła pracę w klubie Tomka miała więcej czasu, co prawda teraz pracowała w galerii Wiktora, ale było to zdecydowanie odpowiedniejsze zajęcie i miała czas wolny w weekendy.

Nie zdziwiła się, kiedy wróciła do pustego mieszkania, choć trochę żałowała, że nie została dłużej w rodzinnym domu. Zdziwiła się za to, kiedy rano jej chłopaka nadal nie było w domu.

Najpierw zajęcia, później praca i wracając wieczorem do domu miała nadzieję, że zastanie go w domu.

Zastała. Ale sądziła, że będzie sam.

Wchodząc zauważyła tylko leżące na komodzie kluczyki od jego auta. 
Jak zazwyczaj z głośników słychać było muzykę. 
Odłożyła torebkę, zdjęła marynarkę i kiedy stanęła w progu salonu zdziwiła się.
Choć to delikatne słowo.

Jej chłopak siedział na sofie. Nie sam. W towarzystwie ładnej blondynki, która widząc Zuzę była wyraźnie zaskoczona.
A do tego był tak zajęty rozmową, że nawet nie usłyszał, że stoi za jego plecami.

-Cześć, Kamil. - Miał na sobie białą bokserkę przez co dokładnie widziała, jak napinają się jego mięśnie, a on sam zastyga w bezruchu.

Wcale jej to nie zdziwiło.

Kolejny raz nie chciała z nim rozmawiać, więc postanowiła spędzić te jedną noc u Tomka. Przyszedł, kiedy pakowała potrzebne rzeczy w garderobie.

-To tylko koleżanka.
-O nic cię nie pytam.
-Dlaczego nie chcesz porozmawiać?
-Nie mamy o czym. To twoja koleżanka, świetnie.
-Gdzie idziesz? - Spojrzał na małą torbę.
-Do Tomka.
-Zostań. - Oparł się o framugę drzwi.
-Rano i tak mam zająć się Zosią.
-Mam uwierzyć, że to dlatego?
-Jak wolisz.
-Nie ufasz mi?
-Głupie pytanie.
-Jutro mam wolny wieczór może...
-Ja mam zajęty. - Przerwała mu. Zdziwił się. - Wiktor wychodzi ze szpitala.
-No tak! A ty jak zwykle stawiasz go przede mną! Zobaczysz, że w końcu znudzi mu się udawanie tatusia, on taki jest.
-Wiesz, co...? - Zapięła torbę. - Pomyśl najpierw kto ostatnio ciągle mnie zawodzi, a później osądzaj. - Minęła go i chwyciła marynarkę i torebkę w przedpokoju. Wyszedł za nią. - A. I jeszcze jedno. Nikt nie udaje mojego tatusia, bo nie wiem, czy pamiętasz, ale mam już własnego. Cześć.

Wyszła nawet nie pozwalając mu nic na to odpowiedzieć. Nie chciała wdawać się w dyskusję, ale drażniło ją to, jak wspominał o tym, że Wiktor to jej ojciec.
Nie myślała o tym. Przez te kilka tygodni, kiedy trwało jego leczenie zaczęła go traktować bardziej, jak znajomego, kogoś z kim mogła porozmawiać, może nawet przyjaciela. Nic więcej. To Kamil ciągle wracał do początku, głównie w czasie kłótni.



Kilka tygodni później, gdzieś między cieszeniem się zdaną sesją, pracą, a kłótniami chciała odpocząć.

Kamil, mimo kilku wolnych dni, stwierdził, że nie znajdzie czasu na wyjście do klubu. Nie zmartwiła się zbytnio, bo doszła do wniosku, że dobrze, jeśli od siebie odpoczną.

Zadowolona weszła do klubu z paczką znajomych i bawiła się naprawdę świetnie, ale wszystko nagle zniknęło.

Czuła jakby świat wokół przestał istnieć. Jakby wokół nie było zupełnie nic. 
Widziała tylko swojego chłopaka. 
Nie samego. 
Kolejny raz był w towarzystwie blondynki, którą widziała w mieszkaniu.
Oczywiście, nie mogła powiedzieć, ze taniec to jakikolwiek dowód na zdradę.

W tej chwili najważniejsze, jednak, było to, że ją okłamał. 
Jak mógł powiedzieć jej, że ma dużo pracy w studio, kiedy spędza czas z inną kobietą?
Nie mogła tego pojąć.
Nie mogła i nie chciała tego widzieć.

Wybiegła z klubu i chwilę później złapała taksówkę. 
Jadąc do mieszkania Kamila nie mogła pozbierać myśli. 
Nie wiedziała co robić.

Bała się. Bała się wszystkiego, co teraz mogło nadejść.
Z jednej strony chciała w końcu postawić tę sprawę jasno, ale strach skutecznie to utrudniał.

Postanowiła. Musi się wyprowadzić. 
Nie miała pojęcia dokąd, ale wiedziała, że dalsze wspólne mieszkanie nie ma żadnego sensu.

Przez całą noc nie mogła zasnąć, w końcu wstała i postanowiła się spakować.

Nie czuła, że musi o tym mówić Kamilowi, przecież go tu nie było. Nie wrócił jeszcze do domu.

Dwie walizki i karton. Niewiele.
Większa z walizek i karton były już w aucie, wtedy też usłyszała, że wraca Kamil. 
Nie zwróciła na to większej uwagi, choć podejrzewała, że nie będzie łatwo.

-Hej! Jestem! - Zaśmiała się w duchu słysząc te słowa, "jestem", kiedy bywa się rzadko to zupełna nowość. - Zuza, gdzie jesteś?
-W sypialni.  - Odpowiedziała mu.
-Tak sobie pomyślałem, że może byśmy... - Widząc co się dzieje zrobił pauzę. - Co robisz?
-Wyprowadzam się. Gdzie byłeś?
-W studio. Mówiłem. Ale jak to się wyprowadzasz? Zuza, o co chodzi?
-Spędziłam wczoraj fajny wieczór, co prawda ktoś mi go zepsuł, ale..
-Zuza, odpowiedz! - Podniósł głos.
-Byłam wczoraj w naszym ulubionym klubie. Cieszę się, że dobrze się bawiłeś.
-Ale... Zuza... To...
-Nie tak. Wiem, wiem, kochanie. To tylko koleżanka i to nie tak.
-Zuza...
-Potrzebuję trochę czasu. Daj mi go.



Wtedy nie wiedziała, gdzie się podziać. Tomek miał swoje życie, tak samo jej przyjaciółki, znowu wracając do rodziców czułaby, że to jednak porażka.

Pojawił się Wiktor, który poprosił ją żeby na jakiś czas zamieszkała u niego, bo nie chce być sam.
Nikt nie musiał jej długo namawiać. 
Nie mogła narzekać na to, że spędzała z nim za dużo czasu, chciała nawet słuchać o Zuzie, swojej matce, którą nadal uważała za ciotkę.


I tak kilka tygodni później szukając mieszkania nadal mieszkała właśnie u niego.

-Wiktor, może dzisiaj zjemy coś na mieście?
-To chyba nie jest najlepszy pomysł. - Odpowiedział nerwowo poprawiając swoje włosy.
-Wiem, że to trudne, ale chyba łatwiej zacząć od małych rzeczy, prawda? - Spytała siadając obok niego.
-Masz rację, ale...
-Skoro nie chcesz to możesz zrobić to dla mnie? - Dobrze wiedziała, że to zadziała.
-Zuza, Zuza...
-Rozumiem, że to znaczy tak. - Zaśmiali się.

Przez cały czas bała się przyjacielskich relacji z nim, ale to głównie z uwagi na to, jak mogą się czuć rodzice. Z tą różnicą, że teraz miała taką rozmowę za sobą.


Kiedy rozmawiając kończyli zamówione jedzenie do restauracji wszedł ktoś kogo się tu nie spodziewała.

Kamil. Tym razem w towarzystwie brunetki.
Był tak zainteresowany dziewczyną, że nawet nie zauważył Zuzy.

Zrobiło jej się przykro, owszem, mieli dać sobie czas, ale to nie miało tak wyglądać.

-I pomyślałem, że skoro kończy się umowa najmu to po prostu jej nie przedłużę, a dla ciebie to mieszkanie byłoby idealne.  - Opowiadał jej o swoim drugim mieszkaniu, gdzie chciał żeby zamieszkała Zuza. - Bo przecież zdaję sobie sprawę z tego, że wolisz mieszkać beze mnie. I nawet... Zuza, słuchasz mnie?
-Słucham? - Wytrącił ją z zamyślenia. - Przepraszam, zamyśliłam się.
-Coś się stało?
-Nie. To znaczy... Tak, właśnie przyszedł tu mój chłopak.
-Kamil?
-Yhym, po prawej. - Zerknął w tamtą stronę i już widział.



Zrozumiała, że to koniec. Przepłakała pół nocy, ale nie potrafiła podać dokładnego powodu.
Jeszcze wieczorem napisała do niego sms'a. Mieli spotkać się kolejnego dnia.

-Zjesz coś? - Spytał Wiktor, kiedy weszła do kuchni połączonej z pokojem dziennym.
-Nie, dziękuję. - Usiadła na białym krześle przy białym okrągłym stole.
-Proszę. - Postawił przed nią kubek z kawą.
-Dziękuję.
-Spotkasz się z nim?
-Tak.
-Mam nadzieję, że podjęłaś dobrą decyzję.
-Wiesz, myślę, że jedyną słuszną.



Czuli się całkiem nieswojo siedząc obok siebie na sofie. Ale to tylko utwierdziło ją w podjętej decyzji.

-Nie chciałem żeby tak wyszło. - Zaczął.
-Ja też nie, ale to bez znaczenia. Tak będzie lepiej.
-Nie wiem.
-To nawet zabawne.
-Nasze rozstanie?
-Tak. To, jak spokojnie rozmawiamy. Nie przypominam sobie takiej rozmowy między nami.
-To prawda. Przykro mi, że to wszystko...
-Nie powinno ci być przykro. Było trochę fajnych chwil i...
-Więcej niż trochę.
-Właśnie. - Uśmiechnęła się wstając. - Pamiętaj tylko to. - Pochyliła się i cmoknęła go w policzek.


Chciał coś powiedzieć. Chciał ją zatrzymać. Chciał za nią pobiec. Nie mógł.
Dobrze wiedział, że to nic nie da.

Ona natomiast wcale nie czuła się lepiej wychodząc z mieszkania, ale wracając myślami do ostatnich kilku miesięcy wiedziała, że to najlepsze wyjście dla nich.


"Chciałam wyciągnąć rękę i dotknąć jego twarzy. Powiedzieć, że będzie dobrze - pogodzi się ze wszystkim i zapomni o nas. Ale nie zrobiłam tego. Jak mogłam go pocieszać, sama będąc w środku pusta?"



>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>



77. :)
Ostatni :) 

Bardzo dziękuję za komentarze, a przed nami już tylko epilog :)

Ale zleciało, co? ;)
To teraz piszcie mi tu wszyscy - co myślicie? Spodziewaliście się czegoś innego? Lepszego?

I proszę WAS wszystkich i KAŻDEGO z osobna - skomentujcie ten ostatni rozdział, bo chciałabym wiedzieć ile osób tu jest :))


Do napisania! :**

23 komentarze:

  1. Nie spodziewalam sie, ze tak to sie skonczy... Chociaz wolalabym zeby byli ze soba to ten rozdzial bardzo mi sie podoba ;) Szkoda ze to juz koniec opowiadania ;/ Mam nadzieje, ze pomyslisz nad czyms nowym :D Teraz pozostalo mi tylko czekac na epilog :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jednak się podoba :)) to już koniec, ale myślę, że to najlepszy moment na zakończenie ;))
      Nad czymś nowym już myślę, ale zapewne nie zainteresuje Was tematyka ;)

      Pozdrawiam :*
      I do napisania :*

      Usuń
  2. Wow!
    Ale mnie zaskoczyłaś :)
    Liczyłam na to,że Kamil i Zuza się pogodzą,on sie jej oświadczy i wszystko będzie dobrze.
    A tu proszę.
    Wiktor...to on rozwalił związek Zuzy i Kamila.
    Gdyby nie te wydarzenia wszystko byłoby idealnie.
    Szkoda mi bardzo.
    Tak smutno się czytało wiedząc,że to juz koniec .
    Dzięuję za 77 wspaniałych odcinków.
    Żałuję,że to koniec ale taka kolej rzeczy :)
    Powodzenia dalej :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to ja trochę obronię Wiktora ;)) nawet przyznam, że polubiłam jego postać, bo pozwolił mi wprowadzić trochę dramatu do związku głównych postaci to raz, a dwa to oni sami nie potrafili się dogadać i czy tu by się Wiktor pojawił, czy nie - i tak by nie wyszło. A jak już na kogoś zrzucamy winę to na mnie :D w końcu to ja to napisałam :PP

      Pocieszę Cię, że został jeszcze epilog, a on sporo, sporo wyjaśni :))

      Ja dziękuję za wpadanie tu i wspieranie opowiadania :*
      Do napisania! :*

      Usuń
  3. Czekałam na inne zakończenie...
    Mam nadzieje że będziesz pisała jeszcze jakieś opowiadanie o kamilu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Kamilu już nic się raczej nie pojawi ;)
      Co do zakończenia to zapraszam na epilog - on wiele wyjaśni :))

      Do napisania. :)

      Usuń
  4. Fajne, fajne.
    Czekałam na inne zakończenie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie czekaj na epilog - to będzie to właściwie zakończenie ;)))

      Do napisania ;)))

      Usuń
  5. A możee napiszesz jeszcze jeden tak jakby dodatkowy rozdział, nie będzie to traktowane jako rozdział tylko taka odskocznią,, nawet na asku. Gdzie opowiadanie zakończy się tym że Zuza i Kamil będą razem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic takiego nie wchodzi w grę. Ale tak jak mówię - czekajcie na epilog - tam naprawdę wyjaśnia się ich PRZYSZŁE losy ;)) może akurat stanie tam coś co Was BARDZO zaskoczy :PP

      Do napisania ;))

      Usuń
  6. Błaagam Cię pisz dalej kolejne opowiadanie o Kamilku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie, nie, nie ;))) Tematyka Kamilowa w tym, co tworzę była długą, ale jednorazową przygodą :PP

      Do napisania ;)))

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam! Nie ma co smutać! :))))
      Będzie jeszcze epilog i może on zadowoli tych którzy lubią szczęśliwe zakończenia :)))

      Do napisania :))

      Usuń
  8. Opowiadania o KB22 lutego 2015 21:25

    A ja sądzę, że takie zakończenie jest odpowiednie ;) Życie nie jest takie kolorowe, co przedstawiła ta historia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, wiadomo, że to tylko fikcja, ale chciałam wrzucić trochę realnego życia. Nie może być tylko kolorowo, a błędy - bywają, ale, ale! możemy je naprawiać, prawda? ;))
      I o tym, może, powie epilog ;)))

      Do napisania :))

      Usuń
  9. Jeju jej, strasznie szybko zleciało. Bardzo się przywiązałam do Twojego opowiadania i ciężko będzie się odzwyczaić od codziennego zaglądania tutaj :)
    A co do zakończenia, hmmm.. Myślałam, że może Zuzka i Kamil będą sobie żyli razem. Ale niestety wszystko potoczyło sie inaczej. Zakończenie i ogólnie calutkie opowiadanie świetne !! Idealnie pasował na końcu ten buziak w policzek. Fajnie to zakończył. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę mogła poczytać coś Twojego, więc nie będę się żegnać :) Myślę, że nasze słynne "do napisania" będzie tu odpowiednie. Pozdrawiam ! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło to czytać - dziękuję :)))
      Potoczyło się inaczej, ale pamiętaj, że przed nami jeszcze epilog, a kto wie co się tam zdarzy? ;))

      Myślę, że może się zdarzyć taka okazja ;))

      Pozdrawiam! :*
      Do napisania :*

      Usuń
  10. No szlak dlaczego.... :'(
    A byli taką fajną parą... szkoda.
    Świetny blog mam nadzieje, że nie skończysz z pisaniem i bedziesz pisać o tej samej tematyce nowy blog. Dzięki za to opowiadanie. Pozdro :D Zapraszam do takie-chwile-jak-te.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję za wpadania tu i wspieranie opowiadania :))

      Co do nich to hmm... życie, życie - ale ostatecznym zakończeniem będzie epilog. ;)))

      Pozdrawiam! :))
      I do napisania! :))

      Usuń
  11. Próbowałam dodać komentarz w autobusie, ale chyba się nie dodał.. Więc jeszcze raz :P Zaskoczyłaś mnie, myślałam, że bedzie bardziej pozytywnie, ale nic, czekam na epilog :) Jeeej, jak to zleciało, jeszcze niedawno zastanawiałaś się, jak dasz na imię głównej bohaterce :D Czekam z niecierrrrpliwością na ostatnią część ;) /K.

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak, tak, epilog wszystko wyjaśni :))
    I to prawda, niby trochę czasu minęło, ale przecież przed chwilą wymyślałyśmy nazwę dla bloga :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ejjj bez jaj popłakłam sie..
    Przeczytałam całe opowiadania od wczoraj wieczora, mega się wkręciłam.. Tak się zzyłam z Zuzą jak z żadną inną bohaterką..

    OdpowiedzUsuń