niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 33.

*

-Zuza! - Zawołał brunetkę, która akurat wsiadała do auta. Spojrzała w lusterko wsteczne i zobaczyła w nim postać Kamila. Zrezygnowana wysiadła z auta. Obawiała się tej rozmowy, a najbardziej tego, że może całkowicie zapomnieć o swoich postanowieniach. - Możemy pogadać?
-A mamy o czym?
-A nie?
-Czyli znowu będziemy rozmawiać o tym, że lepiej będzie...
-Się zakumplować? Zuza, słyszysz siebie? Serio? Serio myślisz, że fajnie będzie spotkać się raz na jakiś czas na jakieś imprezie albo u znajomych? Że będzie dobrze, jeśli tylko czasem ze sobą pogadamy?
-Ale Kamil, ja do niczego cię nie zmuszam, nie musimy się nawet kumplować...
-Wiesz, że nie to miałem na myśli. - Przerwał jej.
-Ok, więc..?
-To wszystko dlatego, że...?
-Że zachowałeś się dokładnie tak, jak mój były. - Teraz to ona mu przerwała. - Jedyna różnica to to, że jestem w innym miejscu. Takie coś, jak dla mnie... - Zrobiła przerwę, bo nie miała pojęcia, jak to powiedzieć. - ...ja nawet nie wiem, jak to określić, ale dla mnie takie coś nie przejdzie. Nikt nie powinien robić takiego czegoś drugiej osobie.
-A...Czyli lepiej jeślibym ciągnął tamten związek i czasem wpadał do ciebie? Może jeszcze nie mówiąc tobie o tym, że mam dziewczynę? Tak byłoby dobrze?
-Nie. I jak sam widzisz, to sytuacja w której nie było dobrego wyjścia. To znaczy było i nadal jest. Powtórzę to teraz i ile razy będzie to konieczne. Zapomnijmy. Zapomnij, że kiedykolwiek spotkałeś jakąś Zuzę. Nie było tego wszystkiego, co w Warszawie, ani nic później. Zapomnij. Nie wiem, wróć do swojej dziewczyny. Albo lepiej. Poszukaj sobie inną. Jak wtedy. Zabierzesz ją sobie do hotelu, a później na pewno będzie się za tobą uganiać. Głowa do góry, Kamil! - Zaśmiała się, chociaż miała ochotę gorzko zapłakać. Kamil nic nie mówił, ale jego wzrok był inny. Zupełnie inny niż zazwyczaj. - Na pewno znajdziesz jakąś chętną. A teraz dajmy sobie spokój. Coś jeszcze? - Wiedziała, że jeszcze kilka chwil, a z jej oczu popłyną łzy.
-Chyba nic. W takim razie nie będę cię męczyć. Uważaj na siebie. - Przytulił ją i cmoknął w czoło.  



Odszedł, a ja miałam ochotę się rozpłakać.
Coś w środku mówiło mi żeby go zatrzymać i powiedzieć, że wcale tak nie myślę. Nie dałam rady. Obserwując go otarłam pojedyncze łzy, które popłynęły z moich oczu i wsiadłam do auta. 
Patrząc na zegarek widziałam, że dziewczynom została jeszcze chwila, ale ja zaczęłam się niecierpliwić. Miałam ochotę wrócić do domu i zamknąć się w swoim pokoju. Chociaż na chwilę, jednak nie ma tak dobrze.
Niedaleko stało auto, które z łatwością rozpoznałam - należało do Kamila.  Dosłownie kilkanaście sekund później pojawił się Kamil. Wrzucił do bagażnika torbę i wsiadł do auta. Chwilę później wyszły dziewczyny, nie muszę chyba dodawać, że w towarzystwie Konrada? Na szczęście od razu skierował się do auta swojego brata. 
Aga z Igą i Anią usiadła z tyłu, a obok mnie pojawiła się Klaudia, przynajmniej miałam pewność, że nie będzie mnie męczyć pytaniami.

Iga: Zuza, ale było super! - Zaczęło się nim zdążyłam wyjechać na drogę. 
Ania: No...! Mega!
Iga: Dlaczego nie mówiłaś, że aż tak ich znasz?
Zuza: Tak wyszło. 
Aga: A brat Kamila jaki spoko jest, nie dziewczyny?
Ania: No, fajny.
Iga: A jakie mam zdjęcia! Zuza, a na następny też z nami jedziesz, prawda?
Zuza: Nie wiem. - Nie mogłam ich słuchać.
Iga: A mogę wstawić to wspólne zdjęcie na fejsa?
Zuza: Nie musisz pytać. - W lusterku zobaczyłam auto jadące za nami. Kamil.
Iga: Ja tam nie wiem, ale Kamil powiedział, że to od ciebie zależy, więc...
Zuza: Ok. Możesz. 
Klaudia: Rozmawialiście? - Spytała trochę ciszej.
Zuza: Tak.
Iga: To dlatego Kamil był taki wkurzony, jak wychodził?
Aga: Wkurzony? Raczej nie...
Ania: Właśnie. Wkurzeni faceci nie płaczą.
Iga: No co ty!? Płakał!? 
Ania: A od czego niby miał takie czerwone oczy?
Iga: Serio, Aga?
Aga: Ale to nie jest...
Iga: Zuza, jak mogłaś zachować się tak chamsko dla takiego kogoś?
Zuza: Nie twoja sprawa. - Zdenerwowała mnie tym, ale postanowiłam być spokojna.
Iga: Ale ty jesteś głupia, leci na ciebie taki koleś, a ty jesteś dla niego taką samą krową, jak dla mnie.
Zuza: No sorry, ale wolę być, jak to mówisz, krową, niż pustą nastolatką, która jara się tym, że ma zdjęcie z kimś znanym.
Iga: Że niby ja!? Ale w przeciwieństwie do ciebie potrafiłabym się zachować! I cieszę się, że nie jestem taką idiotką, jak ty, która nie potrafi nawet wykorzystać takiego czegoś! 
Zuza: "Takiego czegoś"? Czyli?
Iga: Tego, że to gwiazda!
Zuza: Ja pierdolę! - Pokręciłam z niedowierzaniem głową. - I zajebiście! Jak to dobrze, że nie jesteś taką idiotką, jak ja. Jakie to szczęście! Chociaż jedna się udała!  - Totalna ironia, która miała to zakończyć, ale nie.
Iga: Poza tym, co ty mu musiałaś powiedzieć, że doprowadziłaś go do takiego czegoś! Jesteś okropna! Aż dziwne, że jesteśmy siostrami! - I to już zupełnie wykrzyczała.
Zuza: To nie jest twoja sprawa! I zapamiętaj sobie, że nigdy nie będziesz wiedzieć, co dzieje się między ludźmi, więc bądź tak uprzejma i odpierdol się ode mnie! 
Iga: Powiem wszystko rodzicom i będziesz inaczej gadać!
Zuza: Mów, co chcesz, przynajmniej nie będę musiała ciebie znosić

Po moich słowach dotarło do niej, że, owszem, może mi dokopać, ale jeśli tak zrobi to zaszkodzi bardziej sobie.
Byłam okropnie zła, właściwie to miałam ochotę wyrzucić ją z auta, ale wiadomo, że kilometr później bym tego żałowała. Widząc, że auto Kamila jest tuż za mną znacznie przyśpieszyłam, ale przeliczyłam się, bo on zrobił to samo. 

Klaudia: Zuza, proszę cię, zwolnij. 
Zuza: Daj spokój. Nie jadę za szybko. - Zaśmiałam się, bo na liczniku było niewiele ponad 90 km.
Aga: Akurat! Poza tym nie wiem, czy kojarzysz, ale za nami jedzie Kamil.
Zuza: I co z tego?
Aga: Wkurzy się.
Zuza: Hah, może powiesz, że znowu przeze mnie?
Aga: No.
Zuza: Bo?
Aga: Ja nie powiem.
Klaudia: Bo stwierdził, że jeździsz za szybko.
Zuza: Za szybko? - Spytałam widząc, że auto Kamila było tuż za mną i chciał mnie wyprzedzić.
Klaudia: Za szybko.
Zuza: No popatrz, jaka ja jestem zła. Jeżdżę za szybko, doprowadzam do płaczu chłopaków, nie potrafię wykorzystać znajomości z gwiazdą, hah. Chyba muszę żyć z tym dalej. 

Kamil wyjechał na przeciwny pas chcąc mnie wyprzedzić, nasze auta były jedynymi na drodze, więc zrobiłam coś, co można uznać za głupie - przyśpieszyłam. Mocno przyśpieszyłam, zostawiając zdziwionego Kamila za sobą. Kątem oka widziałam tylko, jak Klaudia zasłania oczy, Aga mocniej opiera się o fotel, a moja siotra i Ania posyłają sobie zdziwione spojrzenia.

I co? I nic. 

Z pięcioma osobami w aucie i z o wiele mniejszym silnikiem nie miałam szans. Minęła chwila, a Kamil był tuż za mną, a kiedy w końcu mnie wyprzedził powoli zwalniał. 

I dopiął swego. Zresztą, sama bym zwolniła. 
Wiem, nie brzmię przekonująco, ale...Naprawdę tak bym zrobiła, zresztą zaczynało się miasto. Na moje nieszczęście Kamil jechał cały czas tą sama drogą, co my i tak naprawdę dopiero musiałam odbić w inną stronę, kiedy do domu zostały jakieś 2, czy 3 kilometry. Także oprócz wkurzenia na siostrę denerwowało mnie to, że mimo wszystko miał w tamtej chwili jakąś kontrolę nad tym, co robiłam, a raczej jak jechałam. 

Pierwsza wysiadła Ania. Podziękowała mi za to, że z nami pojechała i  wtedy pomyślałam sobie, że szkoda, że to nie moja siostra tak się zachowuje. Chyba trochę w nią dziś zwątpiłam. 

Następne były Aga i Klaudia. Umówiłyśmy się na następny dzień. Wiadomo - przy Idze nie będziemy rozmawiać.
Kiedy jechałyśmy same i kiedy czekałyśmy aż otworzy się brama do naszego domu cisza była okropna. Niezręczna i taka obca.

-Zuza, ja.... - Zaczęła, kiedy wysiadłyśmy z auta.
-Nie rozmawiaj z okropną idiotką, która nie potrafi wykorzystać okazji. Dobranoc. - Wzięłam torbę, zamknęłam auto i nie czekając na nią poszłam do domu.

A w domu? Chyba płakałam. No. Bo dotarło do mnie, co ja tak naprawdę zrobiłam. Zasnęłam, kiedy świtało, ale nie pospałam długo, bo obudziłam się jakoś przed 9.
Nie miałam nawet siły się ogarnąć. Wygrzebałam z szafy pierwsze lepsze dresy i jakąś bluzę i związując włosy w niestarannego kucyka zeszłam na dół. Oczywiście tam było zebranie rodzinne.
Rodzice, Iga, babcia, dziadek i jeszcze Paweł. Super, dobrze wiedzieć, że mamy gości.

Zuza: Dzień dobry. - Rzuciłam wchodząc do kuchni.
Babcia: O, wstał śpioch! Cześć, Zuziu. - Babcia od razu pojawiła się przy mnie.
Zuza: A dzisiaj jakieś święto, czy coś? - Spytałam zdziwiona.
Dziadek: No ładnie, nawet stary dziadek ci przeszkadza? -Zaśmiał się.
Zuza: Nie o to chodzi, po prostu nie wiedziałam, że mamy gości.
Tata: Tak to jest, jak się imprezuje.
Mama: Oj, daj jej spokój, zabrała wczoraj dziewczyny.
Paweł: Ciociu, ona to akurat tam się najlepiej bawiła. 
Zuza: Niekoniecznie. - Usiadłam na wolnym miejscu.
Iga: Ale na pewno dobrze bawiła się przekraczając prędkość i objeżdżając fajnego człowieka.
Zuza: Pani Ekspert się odezwała. Może jeszcze coś ciekawego powiesz?
Iga: Oprócz tego, że prawie nie spowodowałaś wypadku to nic takiego. Gdyby nie Kamil pewnie wylądowałybyśmy na jakimś drzewie.
Zuza: Niesamowite, że tak wielkie zasługi przypisujesz komuś kogo nazywasz gwiazdą. - Zaśmiałam się nalewając wody do szklanki.
Iga: Czepiasz się źle dobranych słów.
Zuza: Jasne.
Mama: O czym wy mówicie?
Zuza: To moja siostrzyczka nie powiedziała o co się pokłóciłyśmy? W sumie bardziej o co ona się na mnie obraziła?
Paweł: To ja już wiem! Poszło o Kamila!
Zuza: Gwiazda, nie Kamil. 
Tata: Zuzanna. Co jest?
Zuza: Iga wtrąca się w nie swoje sprawy i tyle. Coś sobie ubzdurała i doszła do wniosku, że jestem okropną idiotką, która nie potrafi wykorzystać szansy.
Tata: Jakiej szansy?
Zuza: Właśnie. Nie wiem. Chyba chodziło jej o to, że gdyby poznała kogoś znanego to by to wykorzystała, ale nie mam pojęcia jak i nie chcę tego wiedzieć. 
Tata: Ale o kim mówi Iga? 
Zuza: Nieważne.
Mama: Zuza, tata zadał pytanie.
Paweł: No o Kamilu, tym kumplu Tomka, wiecie...
Tata: Ty się z nim zadajesz?
Zuza: Jak z całą masą innych znajomych.
Iga: Każdego znajomego, który się o ciebie martwi doprowadzasz słowami do płaczu? - Każdy skupił na mnie swój wzrok, to było dziwne.
Zuza: To wszystko nie jest wasza sprawa. Iga, a ty, jeśli tak bardzo się nim martwisz to spokojnie, już więcej nie będę krzywdzić twojej ulubionej gwiazdki. - Zabrałam szklankę i najspokojniej, jak tylko byłam w stanie, poszłam do swojego pokoju.

Nie chciałam pytań, bo wiedziałam, że brakuje chwili żebym przestała panować nad swoimi emocjami i rozpłakała się.



>>>>>>>

33!
Baaardzooo dziękuję za komentarze :) fajnie zajrzeć na bloga i widzieć, że ktoś tu bywa, ktoś to czyta :P

To teraz pytanie do WAS - KTO tu jest i KTO czyta?  Odezwijcie się :)))
Ni i najważniejsze, piszcie co myślicie o rozdziale :))

Do następnego! :*



http://ask.fm/piszacalala

8 komentarzy:

  1. Ja mam ciągle jakis niedosyt :D
    mało mi i mało dawaj wiecej :>
    rodział szczerze mówiac zaskoczyl mnie myslalam ze potoczy sie to troche inaczej ale podoba mi sie to :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, byłoby za łatwo przecież gdyby już się dogadali :P
      A że masz niedosyt - to bardzo, bardzo dobrze :DD

      Usuń
  2. Ja jestem i czytam :)
    Rozdział bombowy, nie mogę się doczekać kiedy będą razem :)
    (KLARA)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, dzięki :))
      Oj do czasu aż oni będą razem to hmm...jeszcze trochę, ale później(mam nadzieję) nie będzie prościej między nimi :P

      Usuń
  3. Jestem czytam i czekam na kolejny :D świetny rozdział D:

    OdpowiedzUsuń
  4. Nadrobilam! W koncu!! No super, co tu mowic :P mam nadzieje, ze szybko sie pogodza i wszyscy beda szczesliwi :D Uwielbiam Twoje opowiadania, ale to juz chyba wiesz i czekam niecierpliwie na nastepny odcinek :*
    Klaudia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! A myślałam, że tu nie zawędrujesz :P Kurde i tyle miłych słów? Ah, ah, dziękuję :)

      Usuń