poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział 34.

*

Ogarnęłam się, spakowałam i po, znowu, rodzinnym obiedzie zabrałam się z Pawłem do Wrocka, on akurat jechał na jakąś imprezę, a ja zadzwoniłam do Łukasza, który w tym tygodniu miał sam zajmować się klubem. 
I co zrobiłam? 
Umówiłam się z nim, że w nadchodzącym tygodniu będę pojawiać się tam codziennie - wiadomo, kasa się przyda, a nie będę miała czasu na rozmyślanie.  
Same plusy, a że nie ma Tomka to nikt nie będzie się czepiał.

I tak spędziłam sobotni wieczór, no i noc w pracy, kawałek niedzieli odsypiałam, a jak wstałam nareszcie miałam czas żeby jakoś lepiej ogarnąć wszystko to, co związane z moimi studiami, które ostatnio zeszły na dalszy plan. 
Zaraz zaczynały się pierwsze terminy egzaminów, więc oprócz pracy to one powinny być teraz dla mnie najważniejsze. 

Na moje szczęście Tomek postanowił przedłużyć swój "urlop" i wyszło, że wróci dopiero na początku czerwca. Siódmego, albo ósmego. Swoją drogą to nie mam pojęcia gdzie jest, podobno stwierdził, że musi odpocząć. Fajnie.  
I tak od zeszłej soboty przez cały tydzień od rana miałam zajęcia, wieczorem praca w klubie, w międzyczasie ogarniałam materiał, egzaminy i wmawiałam sobie, że jest mi coraz lepiej. 
A Kamil? 
Przecież poprosiłam go  żeby dał mi spokój, prawda? 

I tak przyszedł weekend. Dziewczyny pojechały do domu, Paweł i Grzesiek zaczęli mieć jakąś jazdę, prawie tak, jak Tomek. Michał zamulał w domu. Miałam iść na imprezę z kilkoma osobami ode mnie z roku, ale jakoś mi się odechciało. Na dokładkę był Filip, z którym faktycznie kilka razy ostatnio się spotkałam, ale żeby dzisiaj..?

A właśnie! Bo nie wspominałam. Dziś dzień dziecka. Super. Dzwonili do mnie rodzice i babcia i w ogóle chyba liczyli na to, że przyjadę, ale ja postanowiłam spędzić ten dzień inaczej.

Po pierwsze to poprosiłam Łukasza o wolne i tak spędzałam sobotni wieczór w w tym samym klubie, co zawsze. Dodatkowo chyba próbowałam zastąpić to czego mi brakowało Filipem - nie wyszło.
Przetańczyłam większość czasu, Filip cały czas był obok mnie. Można nawet zbyt blisko. Prawie cały czas z nim tańczyłam, ale to nie było fajne, więc...?

Wylądowałam przy barze. Ja, która tak właściwie nawet nie lubi pić. 
Był drink, jeden, drugi, jakieś piwo, później kolejny, następny...Nie pamiętam. 
Chociaż nie.
Pamiętam, że tak siedziałam przy barze i przestawałam ogarniać, co dzieje się wokół mnie, Dawid(barman, czyli w sumie kumpel z pracy), rozmawiał z kimś i po chwili ten ktoś próbował namówić mnie żebym z nim wyszła. 
I to chyba był Filip. Znaczy na pewno.
Bo miałam wysokie buty, a ten ktoś był już mojego wzrostu, czyli Filip na bank. 
E...No...
Ale tak ogólnie to chyba zrezygnował, bo...Zdecydowanie za dużo wypiłam. O wiele za dużo.
Usłyszałam głos Kamila.
Rozmawiał z Filipem. 
Ja pierdolę. Zuza, ale masz odpał. 

Chwilę później Filip zabrał dłonie z mojej talii, a ja poczułam inne ręce. Ale to nie wszystko 
Chciałam tego kogoś odepchnąć, ale w tym momencie się odezwał.

-Zuzia, spokojnie. Chodź, zawiozę cię do domu.

Poczułam zupełnie inny zapach. Inny, ale bardziej znajomy. 
Niemożliwe. 
Emocje, które zaczęły się we mnie zbierać wróżyły jedno - wielką burzę. Mimo, że niewiele mogłam skojarzyć to nie miałam najmniejszego problemu z mówieniem.



Ostatni tydzień był dla mnie ciężki. Próbowałem zrozumieć dlaczego Zuza podjęła taką decyzję i  zrozumieć, czy sam mogłem zrobić coś inaczej. Tak żeby temu wszystkiemu zapobiec. Właściwie nie doszedłem do żadnego dobrego wniosku i każda kolejna chwila rozmyślania o tym sprawiała, że czułem się gorzej. 
W dodatku zostałem z mieszkaniem we Wrocławiu, które nie jest mi do niczego potrzebne, bo przecież kupiłem je tylko z powodu Zuzi. Sądziłem, że będę spędzać tu więcej czasu, a...Wyszło, jak wyszło.
Nawet nie powiedziałem o tym nikomu - wystarczy, że uważają mnie za wariata dlatego, że zakochałem się w kimś kogo właściwie nie znam. 

Liczyłem na to, że się odezwie. Wiem, naiwne.

Ale skoro grzecznie poprosiła mnie o to żebym dał jej spokój - to ok. Chociaż przez pierwsze dwa dni nie miałem zamiaru odpuścić, na szczęście mam przyjaciół i to pewnie dzięki nim nie zrobiłem z siebie idioty, prosząc ją o spotkanie.
I tak siedziałem w moim pokoju, kiedy wpadli do mnie przyjaciele, oczywiście był z nimi Kondzio.
Zgadnij, co wymyślili? 
Imprezę. We Wrocławiu. W klubie Tomka.
Nie miałem większej ochoty przebywać w tamtym mieście, ale w końcu się zgodziłem. 
W końcu lepiej wybrać klub znajomego, gdzie wiadomo, że nie musimy wbijać oficjalnie głównym wejściem, tylko na spokojnie, wejściem z tyłu
.
Mieliśmy zostać u kumpla i wrócić jutro. Pewnie zastanawiasz się dlaczego u kumpla, a nie w moim mieszkaniu? Moglibyśmy jechać do mnie, ale wtedy, po pierwsze, wiedzieliby o mieszkaniu, a co za tym idzie - nawet tam nie miałbym chwili spokoju.

Zostawiłem auto z tyłu klubu i powędrowaliśmy do środka. Jutro będę musiał je stąd zabrać, ale w tej chwili mnie to wcale nie martwiło, raczej myślałem o tym żeby chociaż na chwilę o wszystkim zapomnieć.

Miałem pić, ale zamiast tego trafiłem na parkiet. 

A gdybym tak posłuchał Zuzy i spróbował zastąpić ją jakąś inną dziewczyną?

I spróbowałem, ale już po kilku minutach zastanawiałem się, co strzeliło mi do głowy, że wbiłem na parkiet pełen lasek, które zrobiłby wszystko o co bym poprosił. Chociaż nie. Chyba nawet nie musiałbym prosić. 
Każda brunetka odpadała na starcie - każdą porównywałem do Zuzi. Chociaż to bez znaczenia, czy to była brunetka, blondynka, ruda. Żadna nie miała z nią szans. Wytapetowane twarze i to, że byłem dla nich tym kolesiem ze sceny. Może to lepiej.

Tylko na tym polegał problem. Nie chciałem obojętnie kogo. Ja chciałem Zuzy. Tylko i wyłącznie jej.
I próbując wymiksować się od tańca z kolejną dziewczyną mój wzrok zatrzymał się na barze. 
A raczej na dziewczynie przy nim. 

Nie mogłem się mylić...



>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>



34! :)

Ale się postarałyście! :)) Wiecie, jak miło widzieć, że Was tu jest tyle? SUPER :))

Macie ask? Jeśli tak to podajcie linki w komentarzach :)
Mój macie tutaj :) ASK

Do następnego! :*


4 komentarze:

  1. Przypadkowe spotkanko :D Niech Zuzka sie szybko ogarnie, no bo jak mozna zbywac Kamila :P
    Klaudia ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D Całkiem przypadkowe - przecież w ogóle nie wiedziała gdzie się wybiera :P

      Usuń
  2. Niech Kamil zabierze ja do domu i niech powtórzy się ich pierwsza noc po koncercie :-D. Zuzia może ma coś z braciszka i się wtedy rozgada :-D (Klara)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D No dobry pomysł w sumie :P Zobaczymy co ta Zuzia wykombinuje w następnym rozdziale :P

      Usuń