środa, 11 czerwca 2014

Rozdział 35.

*

Tylko na tym polegał problem. Nie chciałem obojętnie kogo. Ja chciałem Zuzy. Tylko i wyłącznie jej.

I próbując wymiksować się od tańca z kolejną dziewczyną mój wzrok zatrzymał się na barze. 
A raczej na dziewczynie przy nim. 
Nie mogłem się mylić.

Drobna sylwetka, brązowe włosy.
Zuza. 

Obok niej Filip. Miałem ochotę zostawić wszystko i wrócić do domu. Ewentualnie zrobić coś temu pacanowi obok niej. 

Wiem. Nie jest moja. Nie była. Pewnie nie będzie. 
Ale...Nieważne. 

Najważniejsze było to, co zobaczyłem chwilę później.
Może i Zuza przyszła z Filipem, ale w tej chwili wiedziałem, że to nie z nim stąd wyjdzie.
Nie mam nic do tego kolesia, ale tylko jeśli trzyma się z dala od niej.
Dzisiaj nie miał zamiaru trzymać się z dala od niej, a ja nie mogłem tego tak zostawić.
Zuza chyba miała na dziś ten sam plan, co ja - upić się. Tyle, że ja nie zdążyłem tego planu zrealizować.

Nawet z większej odległości można było zauważyć, że namawia ją, żeby z nim wyszła, ale ona nie chciała. On natomiast nie rezygnował, co wzbudziło we mnie jeszcze więcej negatywnych emocji.
Wyminąłem ludzi na parkiecie i pokierowałem się w stronę baru. 

-Hej, co jest? - Stanąłem przy jednym z wysokich krzeseł.
-Zuza trochę przesadziła, a teraz chyba nie ma ochoty wracać. - Wyjaśnił Dawid. 
-Mówiłem. Zabiorę ją. - Wtrącił ten cały Filip.
-To nie jest dobry pomysł. - Co on sobie myślał? Że pozwolę mu ją zabrać? Może do niego? Na pewno nie!
-Koleś, daj sobie siana. Przyszła ze mną. - Powiedział zabierając swoje ręce.
-Ale z tobą nie wyjdzie. - Podszedłem do Zuzy, ale on stał obok niej. -  Przepraszam. - Powiedziałem zupełnie spokojnie.
-Mówiłem ci. Odpuść. 
-To ja coś powiedziałem. - Bez namysłu odepchnąłem go. Delikatnie. Nie moja wina, że należał raczej do drobnych kolesi. 
-Masz jakiś problem!? 
-Ja? Nie. Za to ty chyba nie rozumiesz, co się do ciebie mówi.
-To nie twoja laska, więc po co się wpierdalasz!?
-Grzeczniej! Twoja tym bardziej nie. 
-Ciekawe, co Zuza na to powie!
-Zuza? - Zaśmiałem się. - Faktycznie ciekawe. Wolisz żebym powiedział jej, że chciałeś ją na siłę zabrać z klubu zapewne do siebie i...
-A rób sobie co chcesz! Nara! 
-Łatwo odpuścił. Dobrze, że tu się pojawiłeś, bo wiesz jaka jest Zuza, jakbym powiedział, że nie ma iść... - Dawid cały czas obserwował nasze zachowanie i może to dobrze, bo jeszcze chwila, a puściłyby mi nerwy.
-Zrobiłaby na złość. Wiem, wiem. Dużo wypiła?
-Dużo za dużo. Także może być ciekawie.
-Podejrzewam.  - Chwyciłem ją delikatnie za ramię żeby pomóc jej wstać, ale ona od razu zabrała swoją rękę. - Zuzia, spokojnie. - Uniosła głowę i przez chwilę mi się przyglądała. Uśmiechnęła się. Szkoda, że jutro i tak nie będzie o tym pamiętać. 
-Kamil...?
-To ja. Chodź, jedziemy do domu. - Przytrzymałem ją, kiedy wstała.
-Ale ja nie chcę. - Oparła się o mnie.
-Dlaczego?
-Nie wiem... Nie mam siły. - Chciała zrobić krok i wtedy jednoznacznie mogłem stwierdzić, że sama na pewno nie dotrze do domu. Wtedy pojawił się Łukasz.
-A Zuzie co jest?
-Chciała zapić smutki. - Zaśmiał się Dawid. 
-Ale aż tak?
-Duży smutek.
-A ty, co tu robisz? - Skierował pytanie do mnie.
-Chciałem robić to samo, co ona, ale w takiej sytuacji odwiozę ją do domu.
-Jak chcesz to ja mogę ją odwieźć.
-Nie, ja się tym zajmę.
-A Filip gdzie?
-Chyba się wystraszył. - Odpowiedziałem.
-Czego?
-Nie mam pojęcia. Dobra, chłopaki, zabieram Zuzę i zmywam się. Łukasz, dasz znać mojej ekipie?
-Jasne, w ogóle dzięki. Tomek by mnie zabił jakby się dowiedział.
-A właśnie. Jakby co mnie tu nie było.
-Y...Ale Zuza..?
-Zuza nie będzie pamiętać. - Zaśmiałem się zabierając jej torebkę.
-Ok, jak wolisz.

Opierając się o mnie zawiesiła ręce na mojej szyi, co znacznie ułatwiło mi zabranie jej do auta, a kiedy ją niosłem ta spokojnie wtuliła się w moją szyję.



-Oj Zuzia, Zuzia. Dziewczyno, co ci strzeliło do głowy, co? - Spytał, kiedy weszli do windy, a właściwie wszedł trzymając ją na rękach. 
-To wszystko...Twoja wina. - Odpowiedziała po chwili.
-Moja?
-Twoja. Za dużo ciebie...W mojej...Mojej głowie. 
-To źle?
-Bardzo. 
-Dlaczego? - Wiedział, że nie jest świadoma tego, że teraz to mówi, ale ciekawość wzięła górę.
-Bo...Nie chcę tego...A ty...Ciągle jesteś...Mimo, że...Tak bardzo...Nie wiem...To...Trudne...
-Życie.
-Dlaczego?
-Co dlaczego? - Zapytał stając przed drzwiami jej mieszkania i delikatnie stawiając ją na ziemi.
-Ciągle jesteś...Ja nie chcę...Ty jesteś...To źle. - Oparła się o ścianę obok drzwi.
-Bo?
-Chcę zapomnieć...A ty i tak jesteś...Prawie zapomniałam, a tu ty. Jak to jest?
-Przeznaczenie. Albo jestem twoim aniołem stróżem. Michał jest w domu?
-Nie.
-Masz klucze w torebce?
-No. 
-Mogę poszukać?
 -Musisz. - Spojrzała na niego. - Bo każdy ma...Swojego anioła...Stróża na ziemi, nie?
-Nie wierzysz w to?
-Nie wierzę, że...Że można go znaleźć. Poza tym...Co niby...Niby miałby robić?
-Opiekować się? Rozumieć? - Zaśmiał się w końcu znajdując klucze w pozornie małej torebce.
-Pf...Gadanie. Ale...Ty...No...Opiekujesz się. W sumie...Nawet też rozumiesz...Prawie anioł stróż. Tylko czasem za dużo mówisz.
-Każdy ma swoje wady. Chodź. - Otworzył drzwi i obrócił się do niej układając ręce na jej talii i weszli do środka. 
-Która godzina? - Spytała siadając na stołku tuż obok szafy na buty.
-Nie ma jeszcze drugiej. Jak się czujesz? - Odłożył na szafkę jej torebkę.
-Jak...Rozdeptana mrówka. - Zaśmiał się słysząc taką odpowiedź.
-Nie pocieszę cię, ale jutro będzie gorzej.
-Hah, ale i tak nie będę pamiętać...
-No właśnie. - Wzdychnął. - Może to lepiej. - Ukucnął obok niej.
-Ja sama... - Powiedziała, kiedy chłopak zaczął zdejmować jej buty.
-Jasne...Zrobić ci coś do picia, albo...
-Chce spać. - Przerwała mu wstając.
-To idziemy spać.
-Nie. 
-Nie?
-Najpierw chce...Zmyć makijaż. - Powiedziała kierując się do łazienki.
-No dobra. - Poszedł za nią, bo, jak podejrzewał, to co miała zamiar zrobić nie wychodziło jej najlepiej. 
-To wszystko jest...Takie trudne...Dzisiaj... - Wymamrotała siadając na blacie na którym znajdowała się umywalka.
- Daj to. - Zabrał od niej buteleczkę z płynem do demakijażu i paczkę wacików, którą trzymała w drugiej ręce.
-Jasne...I niby...Zmyjesz... Mój makijaż, ta..?
-Nie niby, tylko tak. Zresztą podejrzewam, że w tej chwili zrobię to lepiej niż ty.
-Może... - Oparła dłonie na blacie i z rozbawieniem obserwowała jego skupienie. 


-I gotowe. - Powiedział kilka minut później. 
-Dzięki. Ale...Wyjdź. - Poczuła, że robi jej się niedobrze i wiedziała, jak to się skończy i nie miała ochoty na to żeby oglądał ją w tym momencie.
-Dlaczego?
-Niedobrze mi...Strasznie. - Zsunęła się z blatu ostrożnie stawiając bose stopy na chłodnych płytkach. 

Błyskawicznie znalazła się przy toalecie z którą zaliczyła bardzo bliskie spotkanie. Pomijając to, że nienawidziła takich sytuacji, czego przecież była świadoma, kiedy zaczynała pić, a w dodatku miała za sobą Kamila, który przytrzymywał jej włosy. Zastanawiała się, czy mogła trafić gorzej. Doszła do wniosku, że na pewno - gdyby teraz obok niej był Filip. 


-Miałeś wyjść, wiesz? - Powiedziała, kiedy jakiś czas później siedziała na swoim łóżku.
-Yhym. Wiem. 
-Znowu masz gdzieś to, co mówię.
-Chyba ci lepiej, to po pierwsze, a po drugie to gdybym wyszedł znaczyłoby, że mam w nosie.  - Usiadł na krześle naprzeciw łóżka.
-Wiesz...Chyba...Nie mam siły się z tobą kłócić... - Ostrożnie wstała z łóżka.
-Co robisz?
-Wstaję.
-Co ty nie powiesz?
-Nie będę spać w sukience. - Otworzyła szafę, wyjęła z niej szorty i luźną koszulkę.
-I nie mówisz żebym wyszedł?
-Nie. - Rzuciła na łóżko koszulkę. - Hmm...Tak w ogóle to...Sądzisz, że powinnam? - Zaśmiała się wciągając na siebie szorty, które znalazły się pod sukienką.
-Takie przemyślenia to chyba powinnaś mieć jakąś godzinę temu, prawda?
-Chyba tak...Poza tym...Od początku wiedziałam, że...Będę potrzebować kogoś kto...Kto rozepnie mi sukienkę... 
-Wiedziałem, że gdzieś jest haczyk. - Śmiejąc się podszedł do niej, delikatnie odsunął włosy opadające na jej ramiona i rozsunął zamek. - Coś jeszcze? - Pochylił głowę nad jej ramieniem. 
-Tak...Teraz możesz iść.
-Co za wdzięczność. - Pokręcił głową udając niezadowolonego i wyszedł kierując swoje kroki do kuchni.


W międzyczasie pojawił się Michał, Kamil wyjaśnił mu, co i jak, a kiedy Michał zapytał, co powiedzieć jutro Zuzie ten tylko wzruszył ramionami. Nie był pewien, czy chce żeby Zuza wiedziała - w końcu mieli się nie widywać. Z drugiej strony, kiedy ją zobaczył w klubie nie myślał o tym.
Gdy ponownie wszedł do jej pokoju Zuza już spała, więc to, co dla niej przygotował odstawił na nocny stolik, a z podłogi podniósł jej sukienkę, która odłożył na krzesło. Poprawił kołdrę na drobnym ciele brunetki i pochylił się całując ją w czoło. 

I mimo wszystko nic to nie zmieniło, a kiedy zamknął za sobą drzwi od jej pokoju wiedział, że to nie zdarzy się nigdy więcej. 
Zaśmiał się w duchu przypominając sobie słynne "Nigdy nie mów nigdy", jednak miał pewność, że tym razem to się nie powinno się sprawdzić.



>>>>>>>>>>>>>>>



35! :)
Klara prosiła na ask'u, więc jest już dziś, a nie jutro ;)

Komentujcie, komentujcie - rozdziały czekają, ale Wy chyba nie jesteście nimi zainteresowani, co? :))

I właśnie - ASK - myślę, że będę tam teraz częściej, może :PP

Do następnego! :)

10 komentarzy:

  1. Jak nie chcemy!!
    Chcemy,chcemy i to wiecej ! :)
    Rozdzial genialny :*
    Jutro poprosze kolejny ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też proszę i to bardzo :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję kochana jesteś :-* a co byś powiedziała jak bym poprosiła o następny odcinek ;-) (Klara)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, fajnie, że Kamil pomógł Zuzi. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantastyczny rozdział. Czekam na następny. Ciekawe czy Zuza będzie cokolwiek pamiętać

    OdpowiedzUsuń