czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział 46.

*
Miałem dzisiaj dzień wolny, a mimo to z własnej woli wstałem wcześniej.
Powód był oczywisty - Zuzia. Nie widziałem jej całe cztery dni. Prawie cztery, a to i tak o wiele za długo.
Wiem, wiem! Jesteśmy tylko...Właśnie, kim jesteśmy dla siebie?
Znajomymi? Przyjaciółmi?
Żadne z tych słów tu nie pasuje.

A myśląc o tym, jak zaczęła się nasza znajomość łapię się za głowę i jednocześnie dziękuję mojemu aniołowi, że nie pozwolił mi wtedy myśleć rozsądnie.
A może właśnie to było rozsądne?
Patrząc z perspektywy ostatnich kilku tygodni to chyba tak.
Zuzia konkretnie namieszała mi w głowie, ale wcale mi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie.
Kiedy ostatnio zniknąłem, zrobiłem to tylko dlatego, żeby spróbować zapomnieć o Zuzce. Nie dało się. Ale kolejny raz widzę, że jednak mam ogromne szczęście. Pojawiła się Zuzia i wszystkie problemy zniknęły. Chociaż nie miałem ochoty wracać, ale wiadome było, że wystarczy kilka jej słów i zmienię zdanie.
I wróciłem, a cały tamten dzień sprawił, że teraz na pewno nie odpuszczę.

Każde jej słowo, każdy dotyk, każde przytulenie i pocałunek - gdyby tak mógł wyglądać każdy dzień...
Dobra, Kamil, ogarnij się.

Tak poza tym to wspominałem, że wysłałem jej kwiaty? Białe róże, które chyba jej się spodobały, a takie przynajmniej miałem wrażenie, kiedy dziękowała mi przez telefon. To było miłe.
Za to dzisiaj mam dla niej coś zupełnie innego i o wiele bardziej kolorowego, czyli takie kwiaty, jakie lubi najbardziej.
I powinienem dodać skąd wiem, że lubi kwiaty skoro sama mi o tym nie powiedziała, prawda? Hah, mam dobrych informatorów.
Wybrałem jej numer i już po chwili odebrała.

-Hej! - Usłyszałem jej rozbawiony głos, a na mojej twarzy od razu zagościł uśmiech.
-Cześć! Bardzo ci przeszkadzam?
-Super bardzo, właśnie tworzę zamek z piasku.
-O, to poważna sprawa widzę i chyba jesteś trochę zajęta?
-Hmm, no wiesz, gdybyś chciał przyłączyć się do budowania to nikt nie będzie miał nic przeciwko  - Zaśmiała się.
-A bardzo chętnie. - Już wyobraziłem sobie siebie budującego zamek z piasku, ale to może być całkiem zabawne.
-Czekamy.
-Dobra, tylko powiedz mi, gdzie jesteście.
-Nad jeziorem niedaleko mojego domu. Wiesz, gdzie Tomek robi zawsze ognisko?
-Pewnie, że wiem. - To wiedzą wszyscy.
-I właśnie tu jesteśmy. Ale czekaj...Prowadzisz auto i rozmawiasz przez telefon?
-Yyy, tak. - Kiedy dotarło do mnie dlaczego o to pyta uśmiechnąłem się.
-Oszalałeś!?
-Ale...
-Żadnych ale! Pa! - Od razu się rozłączyła się.



Idąc drogą prowadzącą do jeziora od razu dostrzegł postać brunetki i siedzącego obok niej chłopca.
Gdy był już całkiem blisko nich został zauważony przez malucha, który zawiesił na nim swój wzrok, co nie umknęło uwadze Zuzy, więc chciała sprawdzić, co tak zainteresowało jej brata. Kiedy zobaczyła Kamila wstała i z wielkim uśmiechem podeszła do niego. Jego wzrok mimowolnie powędrował na jej odsłonięte ciało. Przywitali się, a zaraz obok nich pojawił się mały chłopiec, który kiedy tylko Zuza ich sobie przedstawiła przybił z Kamilem "żółwika" i traktował go tak, jakby znał go od zawsze.


Zuza  z uśmiechem obserwowała, jak Kamil pomagał Mateuszowi zbudować zamek. Szło im o wiele lepiej, kiedy ona nie pomagała, co zauważył sam Mati i stwierdził, że lepiej żeby Zuza odpoczęła, bez problemu zrozumieli, co miał na myśli, więc śmiejąc się wróciła na swoje poprzednie miejsce zostawiając ich samych.

-Dokończysz sam? - Spytał skupionego nad swoim dziełem chłopca.
-Tak. A gdzie idziesz?
-Do Zuzi, żeby jej nie było smutno, dobra?
-Dobla! - Kiwnął główką. - Ale później pogramy w piłkę?
-No pewnie, że tak! - Zaśmiał się wstając. - Bardzo się nudziłaś? - Usiadł na kocu obok niej.
-Wcale się nie nudziłam, ale za to poczułam się trochę zazdrosna. Woleliście swoje towarzystwo, a to jednak trochę przykro.
-Ojojoj...Chodź do mnie. - Wyciągnął ręce w jej stronę.
-Jasne, teraz to będziesz mnie pocieszać, a tak to nie pamiętałeś, że tu jestem. - Próbowała być poważna, jednak już pod koniec zdania w jej głosie słychać było śmiech. Brunetka przysunęła się bliżej niego, jednak żeby widzieć swojego brata usiadła tyłem do Kamila.
-Nie marudź już. - Zaśmiał się przyciągając ją do siebie tak, że oparła się o jego tors. Nie miał na sobie koszulki, dlatego też poczuła ciepło jego skóry, które spowodowało, że przez jej ciało przeszedł dreszcz. - Zuzia...
-Tak?
-Mogę coś powiedzieć?
-Pewnie, że tak.
-Na pewno?
-Kamil... - Przeciągnęła odchylając głowę do tyłu tak żeby widzieć jego twarz.
-Tęskniłem. - Choć zdarzało się to rzadko to tym razem był całkiem poważny. Uśmiechnęła się słysząc to jedno słowo.
-Hmm... - Spojrzała w jego oczy. - Też tęskniłam. - Lekko się uniosła tak, aby móc go pocałować, jednak zatrzymała się. - I dziękuję za kwiatki. - Zaśmiała się i pocałowała go.



Ostatnie tygodnie były dla Igi burzliwe. Najpierw pokłóciła się ze swoją siostrą, a kilka dni później z tego samego powodu obraziła się na nią Ania. Jej najbliższa przyjaciółka nie mogła zrozumieć jej zachowania do swojej siostry i zazdrości, która zwiększała się z każdą rozmową z Zuzą.
Zawsze twierdziła, że wszyscy lepiej traktują Zuzę, że to ją częściej chwalą i to przecież Zuza była tą bardziej przez wszystkich lubianą.
Po tym, jak pokłóciła się z Anią szybko znalazła kogoś kto ją zastąpił.
Oliwia. Jej koleżanka z klasy.
 Dokładnie pamiętała, że to właśnie Oliwia opowiadała jej o Kamilu, jeździła na jego koncerty, ale Iga nie miała zamiaru zadawać się z kimś, kto według niej, był gorszy od niej.
To było dla niej oczywiste, ale ostatnio zaświtał jej w głowie plan na to, jak utrudnić życie swojej siostrze. Szybko znalazła wsparcie właśnie w Oliwii.

Wiedziała, że Zuza jest w domu i podejrzewała, że spotka ją u babci, więc zaprosiła do siebie Oliwię i po szkole od razu wybrała się do babci.

-Babciu, a gdzie jest Mati? - Spytała.
-Zuzia zabrała Mateuszka i poszli nad jezioro.
-Sami?
-Nie, chyba nie sami. Miał odwiedzić ją kolega. - W tym momencie Iga spojrzała na swoją koleżankę i wiedziały już, co zaraz zrobią. - Zjecie obiad? - Spytała nieświadoma planów młodszej wnuczki.
-Nie, babciu. Mamy jutro klasówkę, więc pójdziemy do nas się pouczyć. - Szturchnęła Oliwię i szybko wyszło z domu dziadków.



>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>.



46.! :)

Dzięki za wizyty i za komentarze! :)))

Kto chce ten pyta :P ASK


Do napisania :*

4 komentarze:

  1. A to siostrunia, no no no, co ona tam wymyśliła? Tak to jest z młodszym rodzeństwem :P
    K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział :)) Ach ta Iga i jej plany, ciekawe co wymyśliła :3

    OdpowiedzUsuń